Charlize Theron z groźnym wirusem
Charlize Theron spędziła w ubiegłym tygodniu cztery noce w szpitalu w Los Angeles w związku z infekcją wirusową żołądka.
Jak donosi gazeta "National Enquirer" choroba gwiazdy zaczęła się od ataku bólu brzucha, które uznała ona za zatrucie pokarmowe. Kiedy jednak ostry ból nie mijał, partner Theron - aktor Stuart Townsend zabrał ją do centrum medycznego Cedars-Sinai w Los Angeles. Tam po serii badań zdiagnozowano u niej obecność niebezpiecznego wirusa, którym najprawdopodobniej aktorka zaraziła się podczas którejś ze swoich podróży.
Townsend podobno bardzo przejął się stanem zdrowia swojej partnerki i wyznał swojemu znajomemu: "Śmiertelnie się bałem. Nie miałem pojęcia co się z nią dzieje, ale to jest kobieta, która nigdy nie narzeka, więc wiedziałem, że to musiało być coś poważnego".
Jak poinformował "National Enquirer" 33-letnią gwiazdę wypisano jednak ze szpitala już po kilku dniach, kiedy zadziałała terapia antybiotykami. Theron, zdobywczyni Oscara za rolę w filmie "Monster", podobno wróciła już w pełni do zdrowia.