Cezary Pazura: Jaką aktorką jest Julia Wieniawa? Nie owijał w bawełnę
Cezary Pazura zabrał ostatnio głos w sprawie zatrudniania niezawodowych aktorów. Jako przykład posłużyła mu Julia Wieniawa, z którą spotkał się na planie filmu "Nie cudzołóż i nie kradnij" oraz serialu "Teściowie".
Pod koniec 2022 roku na ekrany polskich kin weszła komedia "Nie cudzołóż i nie kradnij". Na planie produkcji Mariusza Kuczewskiego Cezary Pazura miał okazję po raz pierwszy pracować z Julią Wieniawą. Jak przyznał, zrobiła ona na nim ogromne wrażenie. Polubili się do tego stopnia, że gwiazdor "Kilera" zagrał później w teledysku do jej piosenki "Nie mów".
"Tak to ze znanymi osobami bywa, a Julia jest niebywale popularna, że słyszy się o nich dużo różnych rzeczy. Do mnie też docierało wiele rewelacji na jej temat i cieszę się, że mogliśmy się poznać, bo w końcu mogłem to wszystko zweryfikować i pozytywnie się rozczarować. To, jak ona porusza się w świecie filmu i jak zachowuje się na planie, sprawia, że od pierwszego momentu chce się z nią pracować. Jest absolutną perfekcjonistką i profesjonalistką. Mimo swojej młodości, jest bardzo dojrzała. Doskonale rozumie polecenia, które dostaje od reżysera. Zależy jej przede wszystkim na zbudowaniu roli, a nie na kreowaniu siebie. To rzadkie, ale wspaniałe. Świetnie mi się z nią pracowało" - podkreślał wówczas Pazura.
Aktor spotkał się z Wieniawą także na planie nowego serialu Polsat Box Go "Teściowie", gdzie tylko utwierdziła go w tym, że świetnie radzi sobie przed kamerą.
Nic więc dziwnego, że Pazura zapytany przez Plejadę o obsadzanie niezawodowych aktorów, jako przykład podał właśnie byłą gwiazdę "rodzinki.pl".
"Gram z Julią Wieniawą, która ma bardzo dużo obserwujących, ale to jest aktorka, ona bardzo dobrze gra. Nie wiem, czy to jest takie nagminne, żeby na siłę obsadzać osoby, które nie umieją grać. Uważam, że wszyscy przychodzą na castingi. Jeśli ktoś wygra casting, to czy jest influencerem, czy nie, ma prawo tę rolę otrzymać - stwierdził gwiazdor.
Pazura zwrócił jednak uwagę, że nie wszystkim twórcom zależy na jakości. "Powstają też różne filmy. Filmy prawdziwe - takie zawodowe i takie, jak ja to nazywam 'biedofilmy', że każdy może wziąć kamerę i sobie nagrać, co chce" - zapewnił.
Na ten temat wypowiedziała się również żona artysty - Edyta, której wcale nie dziwi to, że aktorzy czy inne osoby popularne w mediach społecznościowych dostają pożądane role. "Ja uważam, że to jest dobre i prawidłowe, że wybiera się aktora zawodowego, który ma sporą liczbę obserwujących, czy sympatię u widza. To jest przecież potencjalny widz, który ma przyjść do kina, czy odpalić film na platformie" - podsumowała.