Reklama

Cameron Diaz: Wciąż zjawiskowo piękna

- Jest taki cytat, który uwielbiam - mówi Cameron Diaz. - Jak to szło?... "Porównywanie to brutalna napaść na samego siebie." A teraz pomyślmy, jak często kobiety porównują się do innych kobiet! Szkoda energii na coś takiego.

Gwiazda wzdycha. Chociaż jest autorką poradnika dla tych, którzy pragną dobrze czuć się w swoim ciele; chociaż regularnie zajmuje czołowe miejsca w rankingach najpiękniejszych kobiet świata; chociaż nie straciła nic ze swych atutów mimo przekroczonej czterdziestki (o czym można się przekonać, oglądając najnowszy film z jej udziałem, zatytułowany "Sekstaśma") - to był taki czas, kiedy nie do końca podobało jej się to, co widziała w lustrze.

Czuję, że mam więcej sił

- Jeśli to prawda, że jesteś tym, co jesz, to ja byłam meksykańskim naleśnikiem z dodatkową porcją sera i sosu oraz dużą colą w zestawie - śmieje się. - Dziś wydaje mi się, że w moich żyłach płynął wtedy sos taco.

Reklama

Diaz, która otwarcie przyznaje się do tego, że kiedyś była uzależniona od śmieciowego jedzenia, z całą pewnością nie wygląda obecnie na osobę z tak wstydliwą historią. Szczupła i smukła, w beżowych spodniach i kolorystycznie dopasowanym do nich sweterku, wydaje się mieć przynajmniej dziesięć lat mniej niż wskazuje jej metryka. 30 sierpnia aktorka skończyła 42 lata.

- My, kobiety, nie pozwalamy sobie i innym kobietom starzeć się z wdziękiem - mówi. - Jeśli nie wyglądamy na 25 lat, mamy poczucie porażki. Nie zgadzam się na to, żeby kobiety z wiekiem popadały w stagnację. Chcę być w nieustannym ruchu, stając się starsza i mądrzejsza.

- Starzenie się to przywilej - dodaje. - Im starsza jestem, tym bardziej mam wrażenie, że życie smakuje mi coraz lepiej. Czuję, że mam więcej sił witalnych; nie odczuwam też lęku. Z wiekiem przestajesz przejmować się tym, co myślą inni.

Chronić swoją prywatność

Nie, żeby inni myśleli o niej źle... Trudno jest przecież krytykować 41-latkę, która wciąż może z powodzeniem zagrać główną rolę w filmie o tak wymownym tytule jak "Sekstaśma".

W filmie Jake'a Kasdana Cameron gra Annie, której filmowym małżonkiem jest Jay (Jayson Segel). Annie i Jay są małżeństwem od 10 lat, mają dwoje dzieci - i mało barwne życie seksualne. Chcąc na nowo rozpalić płomień namiętności, postanawiają nakręcić wiekopomną sekstaśmę, wyłącznie dla własnej rozrywki. Niestety, na skutek nieumiejętnego korzystania z nowych technologii, ich erotyczne wideo trafia do sieci... I tak oto Annie i Jay stają przed realną groźbą zdobycia światowej sławy, do której z całą pewnością nie aspirują.

- Ten film świetnie pokazuje, że w naszych czasach, zwanych wiekiem informacji, trzeba naprawdę chronić swoją prywatność - mówi Diaz. - Masowy odbiorca ma dostęp do zbyt wielu informacji.

Diaz i Segel występowali już w duecie przed kamerą. Wspólnie zagrali w komedii "Zła kobieta", również wyreżyserowanej przez Jake'a Kasdana. - Od razu złapaliśmy kontakt - wspomina aktorka. - Z Jasonem świetnie się gada, a do tego jest bardzo zabawny.

Ten psychiczny komfort przydał się jej we wspólnych nagich scenach - pierwszych tego rodzaju w jej karierze.

- To integralna część tego filmu - rzeczowo wyjaśnia gwiazda. - A poza tym jesteśmy z Jasonem kumplami. Mamy też podobną wrażliwość, jeśli chodzi o kino komediowe.

Jason Segel wypowiada się na ten temat w identycznym tonie.

"Cameron była dla mnie idealną partnerką do zagrania tej historii" - wyznał w osobnym wywiadzie. "To mistrzyni komedii. Musiałem tylko wiarygodnie prezentować się jako jej kochanek, no i zrzucić kilka kilogramów".

Szczegóły intymnych scen

Jedna noc wypełniona szalonym seksem, którą oglądamy na ekranie, to efekt dwóch tygodni pracy na planie! Diaz, pytana o szczegóły intymnych scen, zapewnia, że ona i jej partner grali "spontanicznie, kierując się tym, co w danej chwili podpowiadała im intuicja".

- Takiej sceny nie nakręcisz w jeden dzień - tłumaczy. - Ważna jest sceneria, układ poszczególnych ujęć, a także dobra zabawa. Nasi bohaterowie wypróbowali tamtej nocy oszałamiającą liczbę pozycji. To wyjaśnia, dlaczego wpadli w panikę, zorientowawszy się, że ich wybryki wyciekły do sieci! Annie i Jay postanowili gruntownie przerobić cały materiał zawarty w podręczniku "Radość seksu", fundując sobie swoisty łóżkowy maraton.


Aktorka dodaje, że nie czuła się onieśmielona perspektywą wystąpienia nago przed kamerą.

- Uwielbiam ryzyko. Nie chcę za dziesięć lat spojrzeć wstecz i stwierdzić: "Szkoda, że tego nie zrobiłam". Pamiętam swoje początki w show-biznesie, tuż po premierze "Maski". Pytano mnie wówczas, gdzie chciałabym być za dziesięć lat. Miałam wtedy może 22 lata... I wszystkim odpowiadałam tak samo: "Chcę po prostu być szczęśliwa". A kiedy ktoś drążył temat i zadawał mi dodatkowe pytanie o przyszłe role, mówiłam: "Ale przecież ja nie wiem, czy za dziesięć lat nadal będę aktorką!".

- Granie, zwłaszcza w filmach komediowych, wciąż sprawia mi przyjemność. Mam świadomość, że każdy projekt filmowy jest obarczony niepewnością. Nikt nie da ci gwarancji, że odniesie sukces. Trzeba po prostu maksymalnie się postarać, by zaoferować widzom coś innego; coś, co sprawi, że ludzie przyjdą do kina.

Szłam na żywioł

Diaz dorastała w słonecznej Kalifornii. W wieku 16 lat zaczęła pracować jako modelka. Związała się z agencją Elite Model Management, dzięki której zdobyła kontrakty z takimi markami, jak Calvin Klein czy Levi's. Jako 17-latka znalazła się na okładce popularnego magazynu dla nastolatek "Seventeen". Cztery lata później w wielkim stylu zadebiutowała na wielkim ekranie, partnerując Jimowi Carreyowi w "Masce".

- Szłam na żywioł - wspomina tamtą rolę gwiazda. - Nie miałam żadnego doświadczenia; nie miałam pojęcia, co robię - ale aktorstwo tak bardzo mi się podobało, że chciałam się go nauczyć.

Ten cel z całą pewnością został osiągnięty. Rola w "Masce" nie tylko uczyniła z Diaz symbol seksu, ale też sprawiła, że długonoga blondynka dosłownie z dnia na dzień stała się sławna. Dzięki "Masce" rozwiązał się również worek z propozycjami, które zaczęły spływać jedna po drugiej: "Ta jedyna", "Mój chłopak się żeni", "Sposób na blondynkę", "Męska gra", "Aniołki Charliego", "Gangi Nowego Jorku" - to tylko niektóre filmy z jej udziałem. Jak widać, dorobek aktorki obejmuje nie tylko lekkie, łatwe i przyjemne w odbiorze komediowe opowieści.

W kinach na całym świecie wciąż jeszcze można oglądać przezabawną "Inną kobietę", w którym to filmie Diaz, Leslie Mann i Kate Upton dają prawdziwy popis jako trio kobiet oszukanych przez prowadzącego potrójne życie męża i kochanka (Nikolaj Coster-Waldau).

- To wyjątkowa historia - mówi Diaz. - Nie czytałam wcześniej podobnego scenariusza. Zazwyczaj w historiach o jednym facecie i trzech kobietach te ostatnie wydrapują sobie nawzajem oczy i wyrywają włosy wraz ze skórą. My tymczasem wykorzystaliśmy ten popularny motyw, by ukazać potęgę kobiecej solidarności. To opowieść o przyjaźni i o tym, jak kobiety potrafią nawzajem się wspierać, wykorzystując swoją siłę.

Wkrótce zaś zobaczymy Diaz w roli, która nie do końca licuje z jej wizerunkiem: gwiazda wcieli się w starzejącą się, sadystyczną pannę Hannigan w remake'u klasycznego musicalu "Annie". Na ekranie partnerować jej będą Quvenzhane Wallis i Jamie Foxx.

Pokochać i zrozumieć swoje ciało

Cameron Diaz mimo upływu lat zachwyca i zdumiewa swoim młodzieńczym wyglądem. Po części to zasługa dobrych genów, ale aktorka podkreśla, że niemniej ważną rolę odgrywa tu ciężka praca i skrupulatne kontrolowanie tego, co się je - i, co ważniejsze, pije.

- Odstaw słodzone gazowane napoje na dwa tygodnie, a zobaczysz różnicę - przekonuje. - I nie pij tych kaw XXL z gigantycznymi ilościami cukru i mleka. Niektórzy potrafią wypić cztery takie kawy dziennie, a przecież nie zostaliśmy stworzeni do życia w stanie przesady. Dla zdrowia bardzo ważna jest też aktywność fizyczna. Codziennie po przebudzeniu muszę się rozruszać. Robię przysiady albo idę na krótki spacer.

Diaz przez bardzo długi czas chciała podzielić się swoją filozofią zdrowego życia z masowym odbiorcą. Wreszcie wydała książkę zatytułowaną "The Body Book" (w Polsce ukazała się pod tytułem "Ja, Kobieta. Jak pokochać i zrozumieć swoje ciało" - red.).

- Poradnik postanowiłam napisać w wieku 39 lat. Wcześniej odbyłam niezliczone rozmowy z moimi rówieśniczkami - opowiada gwiazda. - Tak wiele z nich nie ma pojęcia o funkcjonowaniu własnego ciała, mimo że przeżyły w nim taki szmat czasu. To dla mnie niepojęte.

- Starałam się wyjaśnić moim czytelniczkom, jak działa nasz organizm. Radzę im również, aby przestały porównywać się z innymi kobietami, bo szkoda na to czasu i energii. Zamiast kobiet, które uparcie powtarzają: "Daleko mi do ideału", chcę spotykać kobiety, które kochają siebie.

- Kobieta nie ma pojęcia, do czego jest zdolna, dopóki nie stanie się najlepszą wersją samej siebie.

© 2014 Cindy Pearlman

Tłum. Katarzyna Kasińska

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Cameron Diaz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy