Reklama

Cała prawda o "Wałęsie"

Nie ma sporu między Andrzejem Wajdą i autorem scenariusza "Wałęsy" Januszem Głowackim - powiedział w piątek producent filmu. Zdaniem Michała Kwiecińskiego, kinowa biografia przywódcy Solidarności zaskoczy widzów m.in. tym, że nie będzie to film polityczny.

Kwieciński, szef firmy Akson Studio, która produkuje nowy film w reżyserii Wajdy, mówił też m.in. o: testowych pokazach "Wałęsy" i reakcjach na nie, relacjach z Lechem Wałęsą, planowanej prapremierze w Gdańsku, budżecie filmu - po tym, jak producent oddał pieniądze od Amber Gold, a także o punkrockowej muzyce, która znajdzie się w "Wałęsie".

Głowacki i Wajda bez konfliktu

- Wiem, że w mediach pojawiły się informacje sugerujące, jakoby między Andrzejem Wajdą i Januszem Głowackim miał zaistnieć konflikt dotyczący scenariusza "Wałęsy". Chciałbym uspokoić: żadnego sporu nie ma. Nie rozumiem, skąd się wzięła plotka o konflikcie. Panowie rozmawiają ze sobą, są cały czas w kontakcie, zapraszają się nawzajem na spotkania towarzyskie - powiedział Michał Kwieciński.

Reklama

- Kilka dni temu Janusz Głowacki obejrzał ostateczną wersję filmu i mówił, że bardzo mu się podobała - dodał producent. Kwieciński przyznał, że nieco inaczej było, gdy Głowacki, zobaczył - znacznie wcześniej - po raz pierwszy zmontowany materiał. Wtedy na pytanie: "No i jak?" odparł: "No nie wiem, jeszcze nie wiem" - opowiadał Kwieciński.

- Każdy scenarzysta ma własną wizję realizacji swojego scenariusza. Tego typu "spory" między reżyserem i scenarzystą są normalne - pojawiają się podczas prac nad każdym filmem. I pozostają z reguły prywatną tajemnicą twórców. Podam przykład, który zresztą przywoływał na jednym z naszych spotkań Janusz Głowacki. "Trzeba zabić tę miłość", reżyseria Janusz Morgenstern, scenariusz Janusz Głowacki. W czasie kręcenia tego filmu między Głowackim i Morgensternem doszło do takich nieporozumień, że zaczęli zwracać się do siebie per "pan". Tymczasem kiedy film już powstał, Głowacki był nim zachwycony i zachwycony jest do dzisiaj - opowiadał Kwieciński.

Pytany, czego można spodziewać się po scenariuszu "Wałęsy", jak przywódca Solidarności został w nim przez Głowackiego przedstawiony, producent odparł: - Janusz Głowacki zawsze mówi, że życie każdego człowieka to połączenie groteski i dramatu. Tak mniej więcej zostało w naszym filmie pokazane życie Lecha Wałęsy.


Kwieciński zastrzegł, że film Wajdy nie będzie "pomnikiem" wystawionym jego bohaterowi. - Czy można tu mówić o hołdzie złożonym Wałęsie? Tylko w tych chwilach, kiedy opowiadamy o jego zasługach dla Polski. Głowacki pokazał Wałęsę nie ze spiżu, lecz jako człowieka z krwi i kości. Uwzględnił nawet pewne śmiesznostki - zaznaczył Kwieciński.

Akcja filmu obejmuje prawie dwie dekady. Zaczyna się w roku 1970, kończy w 1989, kiedy Lech Wałęsa wygłasza przemówienie w Kongresie Stanów Zjednoczonych, rozpoczynając je od słów: "My, naród". - Na początku filmu Wałęsa jest jeszcze zwykłym robotnikiem, który dopiero wchodzi w życie polityczne. Potem pokazujemy jego drogę życiową aż do momentu wizyty w amerykańskim Kongresie - tłumaczył producent.

Testowy pokaz "Wałęsy"

Jak opowiadał, jakiś czas temu odbył się testowy pokaz filmu "Wałęsa" dla młodych ludzi (w wieku 18-25 lat) z różnych środowisk - aby twórcy mogli poznać opinie pierwszych widzów na etapie, gdy do filmu mogą być jeszcze wprowadzone drobne zmiany.

- Zaprosiliśmy ludzi młodych, którzy nie mają szans pamiętać tamtych czasów, bo zależało nam, by historia przedstawiona w filmie była zrozumiała także dla młodszego pokolenia. Poproszony przez nas o pomoc socjolog ułożył listę pytań. Nie pytaliśmy, czy film podoba się widzom. Interesowało nas, czy oni go rozumieją, czy rozumieją poszczególne wydarzenia, postaci, przebieg historii - tłumaczył Kwieciński.


Uwagi pierwszych widzów były niezwykle cenne - podkreślił. - Ktoś z publiczności zadał na przykład pytanie, czy w czasie strajku robotnicy się bali. W odpowiedzi Janusz Głowacki dopisał do scenariusza dodatkową scenę, a następnie ją nakręciliśmy i wprowadziliśmy do filmu. To scena dyskusji między dwoma robotnikami, młodszym i starszym, mówiąca o tym, że strach był. Starsi robotnicy byli ojcami rodzin, bali się, że mogą stracić pracę i nie będą w stanie utrzymać swoich najbliższych. Młodsi byli bardziej niezależni - mówił Kwieciński.

- Pamiętajmy, że "Wałęsa" to film fabularny, a nie dokumentalny - zaznaczył. - Podstawowe fakty oczywiście się zgadzają. Film miał konsultanta historycznego, funkcję tę pełnił prof. Andrzej Friszke. Są też jednak takie sytuacje, jak ta, gdy Wałęsa dowiaduje się, że przyznano mu Pokojową Nagrodę Nobla. Powinniśmy pokazać w filmie, że Wałęsa był wtedy na rybach, tymczasem pokazaliśmy, że był na grzybach. Sztuka rządzi się swoimi prawami - mówi producent.

Kiedy Wałęsa obejrzy film?

Uroczysta premiera "Wałęsy" ma się odbyć 23 września w Teatrze Wielkim w Warszawie. Wcześniej, także we wrześniu, odbędzie się prapremiera w Gdańsku - zapowiedział szef Akson Studio. - Zaproszenia na premierę w Warszawie dostaną wszyscy, którzy odegrali w tamtym momencie dziejowym ważne role. To, czy dzisiaj ktoś jest zwolennikiem Wałęsy, czy nie, nie ma dla nas w tym przypadku żadnego znaczenia" - zastrzegł Kwieciński.

Nie wiadomo jeszcze, czy film zostanie pokazany na tegorocznym festiwalu w Gdyni. - Na razie mogę powiedzieć tylko, że jest obecnie w fazie postprodukcji i powinien być gotowy pod koniec sierpnia - mówił Kwieciński.

Pytany, czy Lech Wałęsa widział już zrealizowane materiały, Kwieciński odparł: - Pan prezydent podjął decyzję, że zaczeka do momentu, aż film będzie ukończony. Lech Wałęsa od początku mówił, że Andrzej Wajda jest jedynym reżyserem, który będzie w stanie nakręcić ten film. Doskonale się znają, spędzili w przeszłości wiele chwil razem. Wałęsa bardzo wierzy w Wajdę, w jego talent reżyserski i w jego empatię.

Kwieciński powiedział też że twórcy filmu chcieli wykorzystać dokumentalny materiał zawierający wypowiedź Anny Walentynowicz na temat Solidarności, jednak nie zgodziła się na to rodzina Walentynowicz. - Bardzo tego żałuję, bo to była bardzo piękna wypowiedź - skomentował Kwieciński.

Nie będzie piosenek U2

Budżet "Wałęsy" wynosi ok. 18 mln zł. W październiku ubiegłego roku Akson Studio poinformowało o tym, że zwróciło 3 mln zł uzyskane od Amber Gold, decydując, że spółka ta nie będzie sponsorem filmu. Producenci "Wałęsy" zostali wówczas zmuszeni do szukania nowych sponsorów, co - jak powiedział Kwieciński - częściowo się powiodło. - Sprzedaliśmy Telewizji Polskiej prawo do pierwszej telewizyjnej emisji "Wałęsy", TVP jest ponadto koproducentem tego filmu. Ograniczyliśmy wydatki w porównaniu do naszych wcześniejszych planów. Chcieliśmy na przykład kupić prawa do wykorzystania w filmie piosenki grupy U2, ale musieliśmy z tego zrezygnować - opowiadał Kwieciński.

W "Wałęsie" wykorzystano natomiast piosenki polskich rockowych i punkrockowych zespołów z tamtych czasów, muzykę garażowo-rewolucyjną, zbuntowaną przeciw systemowi - wyjawił.

W drugoplanowych rolach w "Wałęsie" wystąpili m.in.: Zbigniew Zamachowski i Cezary Kosiński (w rolach esbeków), a także Iwona Bielska i Maciej Stuhr; w obsadzie jest też włoska aktorka Maria Rosaria Omaggio, jako dziennikarka Oriana Fallaci, która przeprowadziła wywiad z Wałęsą - wymieniał producent filmu.

O efektach pracy Roberta Więckiewicza i Agnieszki Grochowskiej, którzy zagrali Lecha i Danutę Wałęsów, Kwieciński powiedział: - Niesamowite role. Tak różne w swojej stylistyce, a zarazem idealnie się uzupełniające. Zasługują na wielki podziw. Robert miał przed sobą zadanie karkołomne i poradził sobie z nim znakomicie. Zagrał żyjącą postać, a do tego legendę - mówił producent.

Kwieciński zastrzegł, że - oprócz Wałęsów - postaci historycznych nie będzie w tym filmie prawie wcale. - Film o Wałęsie bez odtworzenia postaci historycznych? To może być dla publiczności zaskoczenie. Ale taki właśnie był zamiar Andrzeja Wajdy - zaznaczył Kwieciński.


Zainteresowanie zagranicznych dystrybutorów kinową opowieścią o Lechu Wałęsie jest duże - powiedział szef Akson Studio. - Mam bardzo wiele pytań z zagranicy o ten film, w tym od najlepszych firm w branży dystrybucyjnej, jak Sony Pictures Classic, która wcześniej zajmowała się m.in. dystrybucją "W ciemności" Agnieszki Holland - opowiadał.

- Reklamowaliśmy "Wałęsę" z wielkim powodzeniem na targach filmowych w Berlinie i Cannes. Informowaliśmy, że taki film powstaje, pokazywaliśmy zapowiadający go plakat, na którym są dwa portrety: Lecha Wałęsy i ucharakteryzowanego na Wałęsę Więckiewicza. Odzew jest bardzo duży. Pozostaje tylko ukończyć film - powiedział Kwieciński.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Michał Kwieciński | Wałęsa. Człowiek z nadziei | Prawda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy