Reklama

Były mąż Anne Heche we wzruszającym wyznaniu. Jak czuje się ich syn?

Coleman Laffoon, były mąż Anne Heche, w opublikowanym na Instagramie wideo we wzruszających słowach pożegnał swoją byłą partnerkę i wyznał, jak obecnie czuje się ich wspólny syn, Homer.

"W następstwie odejścia Anne, chciałbym powiedzieć kilka rzeczy: Po pierwsze, kocham ją i tęsknię za nią, i zawsze będę. Dwa, Homer ma się dobrze. Oczywiście jest w żałobie; jest to ciężkie, naprawdę trudne, jak pewnie każdy może sobie wyobrazić. Ale jest otoczony przez rodzinę i będzie dobrze" - podkreślił Coley Laffoon w nagraniu zamieszczonym na Instagramie. 

"Miała wiele do powiedzenia, była odważna i nieustraszona, kochała naprawdę mocno i nigdy nie bała się dać nam znać, co myśli i w co wierzyła" - podkreślił były mąż Anne Heche.

Reklama

"Chodziło o miłość, więc żegnaj, Anne. Kocham Cię, dziękuję za dobre chwile, których było tak wiele. A w międzyczasie mam naszego syna i będzie dobrze" - zakończył. 

Laffoon opublikował także zdjęcie zmarłej aktorki sprzed lat, pisząc: "To ważne, aby pamiętać prawdziwą miłość z najlepszych czasów. Dziękuję Anne. Spokojnej podróży". 

Anne Heche: Przeszczep organów zmarłej aktorki

W niedzielę Anne Heche została odłączona od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe. Jednak już w piątek ogłoszono zgon aktorki. Śmierć mózgu nastąpiła w efekcie tragicznego wypadku, który gwiazda spowodowała kilka dni wcześniej.

Ostatnim życzeniem Heche było oddanie narządów do przeszczepu. Jak przekazał NBC News rzecznik aktorki, znaleziono licznych biorców organów, którzy przeszli etap kwalifikacji do przeszczepu.

Tuż po odłączeniu od aparatury zmarłej aktorki, chirurdzy przystąpili więc do transplantacji. Na razie nie wiadomo jednak, które z organów zmarłej gwiazdy zostały zakwalifikowane do przeszczepu.

Anne Heche: Tragiczny wypadek

Przypomnijmy, że Anne Heche trafiła w zeszłym tygodniu do szpitala w stanie krytycznym po tym, jak jej samochód wjechał w budynek w Los Angeles. Mini Cooper, który prowadziła, stanął w płomieniach, a gwiazda uległa poparzeniom. W wyniku wypadku znacznie uszkodzony został front budynku, jednak żaden z mieszkańców nie został ranny - podało TMZ i CNN.

Pożar gasiło 59 strażaków, zajęło im to ponad godzinę. 

Po przebadaniu aktorki okazało się, że w chwili wypadku była pod wpływem narkotyków. Z badań toksykologicznych wynika, że w jej krwi wykryto kokainę i fentanyl.

Jak przekazała portalowi Deadline 11 sierpnia oficer policji z Los Angeles, Lizeth Lomeli: "Na podstawie badań krwi ujawniono obecność narkotyków. Jednakże wymagane są dodatkowe testy, ponieważ musimy wykluczyć wszelkie substancje, które zostały podane w trakcie leczenia".

"Anne miała ogromne serce i swoim hojnym duchem dotykała każdego, kogo spotkała. Jej główną pracą nie było rozwijanie swojego niezwykłego talentu, a szerzenie dobroci i radości - zwłaszcza też akceptacji co do tego, kogo kochasz. Zostanie zapamiętana ze względu na swoją odważną uczciwość i wszyscy będą tęsknić za jej światłem" - czytamy w oświadczeniu przedstawiciela rodziny aktorki.

Anne Heche miała 53 lata. Osierociła dwóch synów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Anne Heche
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy