"Był sobie kot" i bracia Mroczek. Gwiazdy "M jak miłość" zaskakują w nowej roli
Co byś zrobił, gdybyś miał 10 żyć? Takie pytanie zadaje nowa animacja "Był sobie kot", w której rozpieszczony kocur imieniem Beckett wpada w wir przygód, podczas których zmienia się w psa, rybę, papugę, a nawet karalucha. Wszystko po to, by zrozumiał, że nie jest pępkiem świata. Po drodze przyjdzie mu zmierzyć się z pewnymi niesfornymi bliźniakami. W tych rolach bracia Mroczek, którzy pierwszy raz spróbowali swoich sił w dubbingu i byli świetni. O swoich odczuciach opowiedział nam Marcin Mroczek.
Co byś zrobił, gdybyś miał 10 żyć? Na ekranach polskich kin możemy od 19 lipca oglądać animację "Był sobie kot" o pewnym niesfornym futrzaku, który zostaje zmuszony do zredefiniowania swojej niegrzecznej życiowej postawy.
Beckett to rozpieszczony i samolubny kocur, który nie docenia troski, jaką otacza go jego opiekunka. Kiedy jednak jego kolejny wybryk sprawia, że traci ostatnie już dziewiąte życie, Stwórca postanawia dać mu jeszcze jedną szansę. To właśnie wtedy Beckett powraca na ziemię w postaci 10 różnych zwierząt (będzie m.in. psem, rybą, papugą, a nawet karaluchem), by odebrać lekcję wdzięczności, przyjaźni i miłości. Wszystko po to, by zrozumiał, że nie jest pępkiem świata i każdemu należy się szacunek.
Nie obędzie się bez przeszkód. W wirze zaskakujących przygód przyjdzie mu choćby stawić czoła szalonemu naukowcowi, który chce zniszczyć naturalną harmonię w przyrodzie i zaszkodzić Rose przy pomocy pewnych niesfornych bliźniaków (w tej roli bracia Marcin i Rafał Mroczek).
Choć "Był sobie kot" to bajka dla dzieci, wyciągnie z niej morał również dorosły. W końcu to historia o potrzebie zmiany, a zmienić się można w każdym wieku. To też przestroga przed ocenianiem, jak słusznie zauważył w rozmowie z nami Marcin Mroczek.
"Ważne, żeby nie oceniać ludzi po pozorach, po wyglądzie. Tych chłopków na pierwszy rzut oka można źle ocenić, a potem okazuje się, że mają wielkie serca" - mówi aktor.
Marcin i Rafał Mroczkowie to bliźniacy doskonale znani polskim widzom. Od lat grają w popularnym serialu TVP "M jak miłość". Nigdy jednak nie próbowali swoich sił w dubbingu. W końcu i na to przyszedł czas.
W animacji "Był sobie kot" grają Kirka i Camerona, braci bliźniaków, którzy pracują dla szalonego naukowca, z którym mierzy się tytułowy kot (w tej roli rewelacyjny Borys Szyc). To właśnie oni nauczą Becketta, że nie warto oceniać po pozorach. Co ciekawe, nie każdy od razu rozpozna głosy braci Mroczków, ponieważ na potrzeby tego dubbingu nieco zmienili swoje brzmienie, co zaskakuje i idealnie pasuje do postaci Kirka i Camerona.
O wrażeniach z pracy przy animacji porozmawialiśmy z Marcinem Mroczkiem, bajkowym Kirkiem, przy okazji uroczystej premiery animacji, która odbyła się w Warszawie. Aktor zdradził nam, jak wyglądał proces dubbingowania i powiedział, co chce, aby zostało w widzach po seansie. Nie zabrakło też pytania o jakiego rolę w serialu TVP.
"Dla nas to była fajna zabawa, choć nie ukrywam, że nie było to łatwe. (...) Do roli filmowej czy serialowej przygotowujemy się w domu, ucząc się scenariusza, a tutaj tych chłopaków poznaliśmy dopiero w studio. Zobaczyliśmy, że mają taką masywną posturę, że są dobrze zbudowani, więc trzeba było wymodulować głos" - opowiada Marcin Mroczek.
Film "Był sobie kot" od 19 lipca na ekranach polskich kin. Dystrybutorem animacji jest Monolith Films.