Bruce Willis: Sukcesy i katastrofy
Wydawać by się mogło, że szlachetny bohater kina akcji nie ma słabości. Ma, i to nawet sporo.
Nawet w najbardziej niebezpiecznej sytuacji znajdzie czas, by zapalić papierosa, a jego zakrwawiony podkoszulek jest lepszy od każdej kamizelki kuloodpornej. Choć 62-letni dziś Bruce Willis w rywalizacji o miano największego twardziela kina akcji zawsze miał silną konkurencję, od lat plasuje się w ścisłej czołówce. Próbował wprawdzie kilka razy zmieniać aktorski image, ale przyzwyczajenie jest chyba silniejsze, bo regularnie wraca do roli Johna McClane’a w kolejnych odsłonach "Szklanej pułapki".
Urodził się w 1955 r. w Idar-Oberstein w Niemczech (Nadrenia-Palatynat). Jego matka była Niemką, a ojciec amerykańskim żołnierzem, stacjonującym w pobliskiej bazie US Army. Gdy Bruce miał dwa lata, rodzina wróciła do USA i zamieszkała w miasteczku Carneys Point (w New Jersey). W młodości przyszły gwiazdor kina akcji miał sporo kłopotów w szkole, słynął bowiem z różnych szalonych pomysłów. Według jednej z plotek, kiedyś założył się z kolegami, że za dolara przebiegnie nago przez pół miasteczka. I wygrał! Groziło mu nawet wydalenie ze szkoły, ale w tym czasie akurat nie to było dla niego największym zmartwieniem.
"Strasznie się jąkałem od podstawówki aż do szkoły średniej, od 10. do 17. roku życia. To był koszmar. Myślałem, że jestem upośledzony, bo czasami nie mogłem powiedzieć nic. (...). Dopiero pierwsze próby w szkolnym teatrze uświadomiły mi, że gdy wypowiadam wcześniej zapamiętane słowa, mówię normalnie. To było jak cud. Aktorstwo odmieniło moje życie" - przyznał Willis.
Odkrycie recepty na jąkanie nie przesądziło jednak o jego dalszej drodze. Po ukończeniu liceum pracował jako kierowca w fabryce chemicznej, był strażnikiem w elektrowni atomowej, prywatnym detektywem, a wieczorami grywał na harmonijce w bluesowej kapeli Loose Goose (śpiewa i gra do dziś, ma swój zespół i kilka płyt na koncie). W pewnym momencie nawet podjął studia aktorskie, ale znudzony rzucił szkołę i wyjechał do Nowego Jorku. Został barmanem w barze Kamikaze przy West 19th Street, jednej z ulubionych knajpek aktorów.
Dzięki nowym znajomym zaczął chodzić regularnie na castingi. Nowicjuszem w branży nie był. Jeszcze w trakcie epizodu ze studiami zadebiutował w teatrze rolą w "Kotce na gorącym blaszanym dachu" Tennessee Williamsa, później grał na podrzędnej scenie na Broadwayu... "Nie zarabiałem zbyt wiele. Większość pieniędzy za spektakle od razu wydawałem na trawę i alkohol. (...). Pamiętam, że za niecałe 20 dolarów potrafiłem przeżyć trzy dni" - wspominał ten okres.
Znudzony brakiem sukcesów w 1980 r. Bruce wyruszył do Los Angeles. Tu był lepszy klimat dla młodych aktorów. Jeszcze w tym samym roku zagrał epizod w thrillerze "Pierwszy śmiertelny grzech". Potem były kolejne, mała rólka w "Policjantach z Miami"... W 1985 r., pokonując na castingach blisko 3 tys. konkurentów, dostał wreszcie pierwszą dużą rolę: detektywa Addisona w serialu "Na wariackich papierach". Musiał być dobry, skoro to jego grę, a nie serialowej gwiazdy Cybill Shepherd, doceniono Złotym Globem i nagrodą Emmy.
Ale na to, by i on stał się gwiazdą, musiał poczekać do 1988 r., gdy dzięki cynicznemu, ale skłonnemu do poświęceń Johnowi McClane’owi ze "Szklanej pułapki" wdarł się do hollywoodzkiej elity.
Wydawać by się mogło, że teraz będzie już tylko z górki. Niestety, grał zarówno w filmach wybitnych ("Pulp Fiction"), jak i totalnych katastrofach ("Hudson Hawk"). Z dołka w drugiej połowie lat 90. zdołał się wydostać, występując w kasowym hicie "Armageddon", a potem w nominowanym do Oscarów w sześciu kategoriach horrorze "Szósty zmysł".
Wzloty i upadki przeżywał także w życiu prywatnym. Pierwszą miłością Bruce’a Willisa była początkująca wtedy aktorka Demi Moore. Poznali się w 1987 r. i już po kilku miesiącach postanowili się pobrać. Uchodzili za wyjątkowo dobraną parę, spędzili ze sobą 13 lat, dochowali się trzech córek, dlatego ich decyzja o rozwodzie była szokiem dla wszystkich. Nigdy nie ujawnili, co było przyczyną rozpadu związku. Bruce tylko raz zabrał głos w tej sprawie: "Zawiodłem jako ojciec i jako mąż. Do końca życia będę miał poczucie winy" - stwierdził.
Willis nie krył zazdrości, kiedy była żona zaczęła się spotykać z młodszym od niej o 16 lat aktorem Ashtonem Kutcherem (wzięli ślub w 2005 r.). Sam wtedy specjalizował się w krótkich romansach, a lista kochanek była długa: aktorka Maria Bravo Rosado, czeska modelka Eva Jasanovska, gwiazdka porno Alisha Klass... "Chciałem zagłuszyć pustkę. Czułem się nieszczęśliwy, bo nie było nikogo, kogo mógłbym pokochać" - tłumaczył się.
Na dobre usidliła go dopiero młodsza o 23 lata aktorka i modelka bielizny z Victoria’s Secret Emma Heming. Spotkali się po raz pierwszy w 2007 r. i Bruce stracił dla niej głowę. "Po jednej randce było już po mnie" - przyznał. W 2009 r. wzięli ślub. Trzy lata później urodziła im się córeczka Mabel Ray, a w 2014 r. druga, Evelyn Penn. Jest w nich zakochany bez pamięci.
Kiedy Bruce w prywatnym życiu wszystko sobie już poukładał, przyszedł kryzys w filmowej karierze. Od dość dawna jakoś nie udaje mu się powtórzyć wcześniejszych sukcesów. A próbował wiele razy: zagrał m.in. w adaptacji komiksu "Sin City", wystąpił też w filmie s-f "Looper". Porażką okazał się powrót w 2013 r. do postaci McClane’a w piątej części "Szklanej pułapki", podobnie jak thriller "Rock the Kasbah".
Gwiazdor przyznaje, że choć filmy akcji nie dają mu już tyle radości co dawniej, wciąż w nich występuje, bo "przynoszą największy dochód". Wiadomo, że na finiszu są prace nad scenariuszem do kolejnej, szóstej już "Szklanej pułapki". Będzie to prolog i epilog jednocześnie! - zapowiedział reżyser Len Wiseman. Część pierwsza filmu przybliży historię poznania z żoną oraz początki kariery Johna McClane’a w policji, a reszta - jego dalsze losy. W tej pierwszej Willisa zastąpi zupełnie nowy aktor, ale w sequelu wróci, miejmy nadzieję, stary dobry Bruce.
WK