Reklama

Brigitte Bardot: Uwodzicielka i skandalistka

Była uwielbiana i budziła zgorszenie. Fascynowała bowiem nie tylko urodą, ale i nieskrępowanym erotyzmem. Dlatego wielu uważało Brigitte Bardot za kobietę niemoralną.

Była uwielbiana i budziła zgorszenie. Fascynowała bowiem nie tylko urodą, ale i nieskrępowanym erotyzmem. Dlatego wielu uważało Brigitte Bardot za kobietę niemoralną.
Brigitte Bardot tak kusiła w 1960 roku /Getty Images

W latach 50. i 60. była jedną z najpiękniejszych kobiet świata. Nazywano ją też najlepszym produktem eksportowym Francji.

Nie przejmowała się tymi opiniami. Pochodziła wprawdzie z porządnej mieszczańskiej rodziny, ale uważała siebie za nowoczesną i bezpruderyjną. Pracując jako modelka, w wieku 16 lat trafiła na okładkę magazynu "Elle". Z burzą włosów, nadąsaną miną, ustami stworzonymi do pocałunku z miejsca zaintrygowała filmowców.

Zakazany symbol seksu

Szczególnie zainteresował się nią młody reżyser Roger Vadim. Zauroczyli się sobą od pierwszego wejrzenia. Pobrali się, ale małżeństwo szybko zaczęło ją nudzić. Vadim jeszcze przed rozwodem zrealizował film z jej udziałem "I Bóg stworzył kobietę". No i wywołał wielki skandal.

Reklama

Niemoralną Juliette, która kusi i niszczy mężczyzn, Brigitte zagrała tak sugestywnie, że w Ameryce oburzeni stróże prawa domagali się zakazu pokazywania tego "lubieżnego filmu". Tym symbolem seksu uczynił ją Vadim. Uczył ją chodzić nago po mieszkaniu, tak, by nie czuła się skrępowana na ekranie. Pokazywał, jak zagryzać usta, by uwodzić mężczyzn. Świadoma piękna swego ciała, korzystała z jego rad.

I stała się gwiazdą

Film "I Bóg stworzył kobietę" przyniósł Bardotce sławę i wielką popularność. Wielbiły ją tłumy, a media nieustannie pisały o jej burzliwym życiu. Dziewczyny, także w Polsce, chciały wyglądać jak ona. A BB żyła, jak chciała, robiła i mówiła też, co chciała. I ciągle była zakochana.

Przeżyła wiele gorących romansów, m.in. z Jean-Louisem Trintignantem, Sachą Diestelem, Gilbertem Becaud... Wielka namiętność łączyła ją z Sergem Gainsbourgiem, który swój słynny utwór "Je t’aime..." napisał właśnie dla niej. Grała u boku sławnych aktorów, spotykała się z królową Elżbietą II i Pablem Picassem. Była gwiazdą, ale czy szczęśliwą?

Obrończyni zwierząt

Chyba nie do końca... Bo jak wytłumaczyć fakt, że w 1974 roku, niespełna 40-letnia Brigitte oświadcza, że definitywnie żegna się z aktorstwem. Nikt jej nie wierzył, zrobiła jednak tak, jak powiedziała. Znalazła nowy cel w życiu. Zajęła się ochroną ginących gatunków zwierząt.

- Gdy byłam aktorką, czułam się samotna i nieszczęśliwa. Otaczał mnie luksus, ale żyłam w złotej klatce. Teraz odzyskałam wolność - powiedziała wtedy. Sprzedała wszystkie swoje nieruchomości i wielki diament, który podarował jej trzeci mąż. Pieniądze przeznaczyła na fundację pomagającą zwierzętom. Sobie zagwarantowała jedynie dożywotnie prawo mieszkania w swojej rezydencji w Saint-Tropez. Przestała być boginią seksu, ale skandalistką czasami jeszcze bywa. Potrafi np. dosadnie się wypowiedzieć na temat traktowania zwierząt w różnych krajach.

Nie udziela wywiadów, ale kilka lat temu na pytanie, jaki był jej najszczęśliwszy dzień w życiu, odpowiedziała: - To nie był dzień, to była noc. 28 września Brigitte Bardot skończy 83 lata. Uroda przeminęła, ale wielbiciele pozostali i z sentymentem ją wspominają. Są też pełni uznania dla jej obecnej działalności. - Była i jest prawdziwą kobietą - twierdzą.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Brigitte Bardot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy