Reklama

Bradley Cooper: Jestem lekceważony w Hollywood

Bradley Cooper w najnowszym wywiadzie ujawnił, że w środowisku filmowym nie jest traktowany poważnie. Gwiazdor takich produkcji, jak "Poradnik pozytywnego myślenia", "Zaułek koszmarów" czy "Snajper" opowiedział o spotkaniu z pewnym znanym reżyserem, który zakpił z jego licznych nominacji do Oscara, sugerując, że nie zasłużył na te prestiżowe wyróżnienia. "Pomyślałem: 'Stary, dlaczego jesteś takim dupkiem?'" - wspomina laureat nagrody BAFTA.

Bradley Cooper w najnowszym wywiadzie ujawnił, że w środowisku filmowym nie jest traktowany poważnie. Gwiazdor takich produkcji, jak "Poradnik pozytywnego myślenia", "Zaułek koszmarów" czy "Snajper" opowiedział o spotkaniu z pewnym znanym reżyserem, który zakpił z jego licznych nominacji do Oscara, sugerując, że nie zasłużył na te prestiżowe wyróżnienia. "Pomyślałem: 'Stary, dlaczego jesteś takim dupkiem?'" - wspomina laureat nagrody BAFTA.
Bradley Cooper /Dimitrios Kambouris /Getty Images

Bradley Cooper należy do grona najpopularniejszych hollywoodzkich aktorów. Na swoim koncie ma szereg pamiętnych kreacji, za które zdobył prestiżowe nagrody i wyróżnienia. Choć wśród zdobytych przez gwiazdora trofeów brakuje tego najcenniejszego, czyli Oscara, do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej nominowany był aż dziewięciokrotnie. Na przestrzeni lat zdołał udowodnić, że prócz zacięcia komediowego, które zaprezentował np. w "Kac Vegas" czy "American Hustle", ma również umiejętności niezbędne do wiarygodnego portretowania skomplikowanych psychologicznie i zmagających się z życiowymi rozterkami postaci, czego potwierdzeniem jest choćby rola w "Snajperze" Clinta Eastwooda.

Reklama

Okazuje się tymczasem, że ceniony przez widzów i krytyków aktor nie cieszy się uznaniem kolegów po fachu. Goszcząc w podcaście "SmartLess", Cooper zdradził, że w Hollywood jest notorycznie lekceważony. Przykładem jest pewien przykry incydent, który miał miejsce na jednym z bankietów zorganizowanych cztery lata temu podczas sezonu nagród. Nakręcony przez Coopera dramat muzyczny "Narodziny gwiazdy", w którym u jego boku wystąpiła Lady Gaga, otrzymał wówczas osiem nominacji do Oscara, które finalnie zaowocowały jedną statuetką - za najlepszą piosenkę. Cooper za tę produkcję zdobył trzy nominacje, dzięki czemu wtedy miał ich na koncie łącznie siedem.

Gdy podczas wspomnianego bankietu do Coopera podeszła znana aktorka, a prywatnie jego dobra znajoma, jeden z obecnych tam reżyserów pokusił się o niewybredny komentarz. "Powiedział: 'Na jakim świecie my żyjemy, skoro ty masz siedem nominacji, a ona tylko trzy'. Pomyślałem: 'Stary, dlaczego jesteś takim dupkiem? Nigdy o tym nie zapomnę. Pie... się'" - wyjawił aktor.

Od tamtej pory gwiazdor zdobył kolejne dwie nominacje do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej - za współprodukowane przez siebie filmy "Joker" i "Zaułek koszmarów". Mimo to wciąż słyszy lekceważące uwagi na temat swoich zasług. Po raz pierwszy spotkało go to wtedy, gdy został nominowany do Oscara za rolę w "Poradniku pozytywnego myślenia". "Pomyślałem wtedy, że to miasto jest pop..." - skwitował.

Najnowszym filmowym projektem gwiazdora jest dramat biograficzny "Maestro" o życiu legendarnego kompozytora i dyrygenta Leonarda Bernsteina. Cooper nie tylko zagrał główną rolę, ale napisał scenariusz razem z Joshem Singerem i zajął się reżyserią. Na ekranie u jego boku zobaczymy m.in. Carey Mulligan, Mayę HawkeJeremy'ego Stronga. Premiera odbędzie się w przyszłym roku. Wiele wskazuje na to, że Cooper znów utrze nosa kolegom z branży i dostanie kolejne nominacje do Oscara, a może nawet upragnioną statuetkę.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bradley Cooper
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy