Brad Pitt pozwolił staruszkowi mieszkać za darmo w swojej posiadłości
Interesującą historią na temat Brada Pitta podzieliła się z magazynem "People" aktorka i prezenterka Cassandra Peterson, znana jako władczyni ciemności Elvira. Opowiedziała ona o starszym mężczyźnie, który do śmierci mieszkał za darmo w wartej 40 milionów dolarów posiadłości gwiazdora. Lokator rezydencji Pitta dożył sędziwego wieku - zmarł mając 105 lat.
Historia, którą opowiedziała Peterson, miała swój początek w 1994 roku. Wtedy słynna Elvira sprzedała Bradowi Pittowi swoją blisko hektarową posiadłość za 1,7 miliona dolarów. Rezydencja była w posiadaniu aktora aż do marca tego roku, kiedy odsprzedał ją za 40 milionów dolarów.
To właśnie tam Pitt razem z Angeliną Jolie wychowywali szóstkę swoich dzieci. Do posiadłości przylegał teren z ponad dwudziestoma domami, które aktor odkupował jeden po drugim.
W jednym z zakupionych przez Pitta domów mieszkał 90-letni wówczas staruszek. Aktor, wiedząc o tym, że mężczyzna jest przywiązany do tego miejsca, złożył mu propozycję nie do odrzucenia. Dziadek mógł dalej mieszkać w tym domu, a na dodatek nie musiał za to nic płacić.
"Był dla niego bardzo życzliwy. Staruszek miał na imię John, a jego żona niedawno zmarła. Wiem, że Brad pozwolił mu mieszkać tam za darmo aż do śmierci. Co jest w sumie zabawne, bo John zmarł w wieku 105 lat" - opowiada Peterson.
Popularna Elvira zażartowała też, że ona sama miała wrażenie, iż wspomniany staruszek będzie żył wiecznie.
"Wyobrażam sobie, że Brad myślał sobie, iż John nie pożyje długo, dlatego nie widział problemu w tym, by mieszkał w tym domu do śmieci" - stwierdziła ze śmiechem aktorka. Ale nawet gdy się okazało, że senior nie wybiera się na tamten świat, Pitt nie zmienił zdania. Dlatego Peterson o gwiazdorze wypowiada się w samych superlatywach. "Był zawsze uprzejmy i słodki" - powiedziała. Przez lata była jego sąsiadką, bo po tym, jak sprzedała mu posiadłość, kupiła dom w pobliżu.
Peterson wspomina, że pewnego razu spotkała Pitta, gdy ten przygotowywał się do roli w "Podziemnym kręgu".
"Wyprowadzając psy, przechodziłam koło garażu należącego do Brada. Akurat tam był ubrany w spodnie od dresu. Miał na dłoniach rękawice bokserskie i uderzał pięściami w worek treningowy. Przysięgam, że o mało nie zemdlałam. Podszedł do mnie i spytał, czy się dobrze czuję. Zaniemówiłam, zrobiłam się czerwona. Był tak niewiarygodnie przystojny. I na dodatek miły" - wspomina aktorka.