Reklama

Brad Pitt i greccy bogowie

Brad Pitt ("Ocean's Eleven: Ryzykowna gra") jest tak pełen niepokoju, jak zostanie przyjęty jego najnowszy film "Troja", że postanowił o pomoc zwrócić się do... greckich bogów. Aktor jest dumny, że mógł stać się częścią ważkiego filmowego projektu i zapewnia, że rezultat jest wspaniały, jednak pewne tragiczne wydarzenie na planie opowieści spowodowało niepokój gwiazdora.

Chyba zupełnie niepotrzebnie, gdyż reżyser "Troi", Wolfgang Petersen, jest przekonany, że rola Achillesa jest jedną z najlepszych kreacji w dorobku Pitta.

"Rozumiem, że Brad niepokoi się o rezultat swej pracy - oczekiwania są ogromne. Jednak z całą stanowczością mogę stwierdzić, że rola Achillesa to przełomowa kreacja w jego karierze. Najważniejsza rola jego życia" - mówi Wolfgang Petersen.

Brad Pitt tak przeraził się jednak wypadkiem na planie "Troi" - w którym śmierć poniósł jeden z kaskaderów - że postanowił o pomyślność zwrócić się do sił wyższych.

Reklama

"Ten film znaczy dla niego bardzo wiele, czasami zachowuje się tak, jakby to było jego ukochane dziecko" - zdradza jedna z osób pracujących na planie superprodukcji.

"Kiedy wydarzyła się ta tragedia i straciliśmy jednego członka ekipy, Brad zupełnie nie wiedział co począć, jak sobie z tym poradzić" - zdradza współpracownik.

"Postanowiliśmy wtedy, że pójdziemy w kilka osób do małej świątyni - tam zmówiliśmy modlitwę, a potem na zewnątrz utworzyliśmy krąg chwytając się za ręce i prosiliśmy o greckich bogów o błogosławieństwo. Zwróciliśmy się także o wybaczenie, jeśli w jakikolwiek sposób zawiniliśmy" - wyjaśnia osoba pracująca na planie "Troi".

Światowa premiera filmu zaplanowana jest na maj.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Brad Pitt | Wolfgang Petersen | film | pitt | brad | Bogowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy