Bohdan Łazuka: Król życia i estrady
Twierdzi, że nigdy się nie nudzi, a poczucie humoru to jego znak rozpoznawczy. W życiu różnie bywało, ale niczego nie żałuje. W środę, 31 października, Bohdan Łazuka kończy 80 lat.
Urodził się w Lublinie w rodzinie ziemiańskiej. Rodzinne miasto wciąż ma w sercu. To dlatego, że spędził tam najpiękniejszy czas swojego życia, czyli młodość. Później stał się najpopularniejszym artystą w kraju. Chciano, żeby grał wszędzie. Na fali popularności zaproponowano mu nawet rolę Hamleta! Odmówił. Dziś życzy młodym kolegom, żeby chociaż w jednej dziesiątej odnieśli taki sukces, jak on w złotych latach swojej kariery.
Gdy miał trzy lata, rozwiedli się jego rodzice. Od tamtej pory edukacją syna zajęła się mama. Od najmłodszych lat w duszy Bohdana Łazuki grała muzyka. Najpierw uczył się gry na oboju, potem kontynuował edukację w szkole teatralnej w Warszawie. Jego talent doceniali wszyscy jego mistrzowie. Zwłaszcza legendarny Ludwik Sempoliński. Traktował swojego ucznia jak syna. Nic dziwnego, trafił mu się geniusz na miarę światowych gwiazd estrady. Bo Bohdan Łazuka mógł bez wstydu konkurować z wielkimi artystami.
Kiedyś przydarzyła mu się ciekawa historia. Będąc na występach w Stanach Zjednoczonych, dostał propozycję zastąpienia na koncercie samego Franka Sinatry. Okazało się, że sławny piosenkarz "ugościł się" przed występem. W konsekwencji nie mógł wyjść na scenę. Burmistrzem miasta Clevelend, bo tam rozgrywała się ta historia, był Słowak, który znał język polski i naszego artystę. Zaproponował więc, żeby organizatorzy poprosili go o zastępstwo. I tak się stało. Publiczność była zachwycona!
Dla Bohdana Łazuki to nic wyjątkowego. Robił to, co zawsze. Czternaście razy śpiewał w wypełnionej po brzegi Sali Kongresowej. Za występ w ZSRR dostawał 150 rubli, przy czym pensja generała Armii Czerwonej w latach 70. wynosiła tylko 10 rubli więcej. Powodziło mu się tak dobrze, że w czasach, kiedy samochody były na talony, kupił sobie auto, mimo że nie miał jeszcze prawa jazdy! Za kółkiem nie usiadł nigdy... Pożyczał samochód swojemu koledze.
Chociaż uwielbia opowiadać anegdoty, a zna ich tysiące, nie lubi wspominać dawnych czasów. Woli patrzeć do przodu. Najważniejsze w życiu jest... samo życie. Twierdzi, że należy cieszyć się każdą chwilą. Grał w filmach, w teatrze, w kabarecie. Widział prawie wszystko. Zarówno spektakularne sukcesy, jak i niespodziewane upadki. Dlatego kariera nie stanowi dla niego większej wartości. Najważniejsze jest, żeby pozostać porządnym człowiekiem. I wykonywać swoją pracę z szacunkiem do widza. To dwie wskazówki, którymi kieruje się każdego dnia.