Bogusław Linda zmiękczony
Największy twardziel w historii polskiego kina? Czas zadać kłam stereotypowemu postrzeganiu Bogusława Lindy, na które aktor zapracował głównie występami w filmach Władysława Pasikowskiego. Z okazji 60. urodzin gwiazdora przypominamy jego bardziej zniuansowane role.
Na początku była Agnieszka Holland. Co prawda młody Linda zadebiutował na ekranie małą rólką w historycznym serialu "Czarne chmury" (1973), gdzie wcielił się w postać halabardnika w Barbakanie, to jego nazwisko nie zostało nawet wymienione w czołówce serialu.
Po kilku kolejnych epizodach, między innymi w "Wodzireju" Feliksa Falka", w wielkim stylu objawił się w kinowej roli w głośnej "Gorączce" Agnieszki Holland (1980).
Mimo że największe aktorskie laury spadły na Barbarę Grabowską, która zdobyła nagrodę za najlepszą rolę kobiecą na Festiwalu Filmowym w Berlinie Zachodnim w 1981 roku, kreacja anarchisty Gryziaka w wykonaniu Lindy zauważona została na odbywającym się wówczas w Gdańsku Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, gdzie młody aktor otrzymał Wyróżnienie Honorowe.
"Gorączka" była ekranizacją powieści Andrzeja Struga "Dzieje jednego pocisku" relacjonującą przygotowania do zamachu na carskiego generała. Skonstruowana potajemnie bomba ze specjalnym zapalnikiem jest tu tytułowym "pociskiem", który przechodzi z rąk do rąk kolejnych konspiratorów. Bogusława Lindę poznajemy w więzieniu, gdzie trafia skazany na śmierć Wojtek Kiełza, grany przez Adama Ferencego. Wychodzącemu na wolność anarchiście Gryziakowi zdradza, gdzie ukrył bombę. Gryziakowi uda się ją wrzucić do sali pełnej oficerów ochrany, ale bomba nie wybucha. Anarchista zostaje zmasakrowany.
Bogusław Linda w "Gorączce" Agnieszki Holland:
Wielki talent potwierdził wybitnymi kreacjami w "Kobiecie samotnej" Agnieszki Holland, "Przypadku" Krzysztofa Kieślowskiego (oba filmy 1981) i "Matce Królów" Janusza Zaorskiego (1982). Wszystkie trzy produkcje trafiły na półki, zatrzymane przez cenzurę.
W "Kobiecie samotnej" główną rolę grała Maria Chwalibóg, wcielająca się w Irenę - niemłodą już listonoszkę pracującą w jednej z dzielnic Wrocławia. Jednak to rola kalekiego rencisty Jacka Grochali, którego kreuje Bogusław Linda, ożywia film Holland, dopełniając obraz "życiowych rozbitków, ofiar społecznej znieczulicy, rozpaczliwie pragnących odrobiny uczucia".
W "Przypadku" Linda zagrał Witka Długosza, który trzykrotnie "w pośpiechu przepycha się do kasy, wykupuje bilet, wybiega na peron" i... Kieślowski stworzył swemu bohaterowi możliwości wyboru między trzema rodzajami życiowej aktywności. Ale, jak twierdzi reżyser, "człowiek jest jak gdyby przeznaczony do postępowania w pewien określony sposób niezależnie od okoliczności. Postać w filmie znajduje się na trzech różnych drogach, ale zasadniczo pozostaje taka sama". To, że film Kieślowskiego okazał się sukcesem, było w dużej mierze zasługą jego aktora.
W 1987 roku Linda odebrał nagrodę FPFF za najlepszą rolę pierwszoplanową za "Magnata" Filipa Bajona i zwolniony z "aresztu" cenzury "Przypadek". Rok później powtórzył ten wyczyn, uhonorowany za "Kobietę samotną".
Za sprawą występów w filmach Władysława Pasikowskiego - "Kroll" (1991), "Psy" (1992, nagroda FPFF w Gdyni za najlepszą rolę męską), "Psy 2" - zyskał wielką rzeszę fanów i miano etatowego twardziela polskiego kina. Jednak potrafił też zaskoczyć kreacjami odmiennymi od ekranowego emploi Franza Maurera.
Sztukmistrz Stygma w "Jańciu Wodniku" (1993), ksiądz-społecznik w "Porze na czarownice" Piotra Łazarkiewicza, wreszcie - walczący o prawa rodzicielskie ojciec w debiucie Macieja Ślesickiego "Tato". W tym ostatnim obrazie Linda zaskoczył wszystkich "subtelnością i mistrzostwem w ukazywaniu duchowej ewolucji bohatera", co przyniosło mu kolejną nagrodę za rolę pierwszoplanową FPFF w Gdyni.
Boguław Linda w filmie "Tato" Macieja Ślesickiego:
W późniejszych latach oglądaliśmy go jeszcze jako arbitra elegancji Petroniusza w "Quo Vadis" Jerzego Kawalerowicza oraz księdza Robaka w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy.
Najciekawszą kreacją Lindy okazała się jednak rola w westernie artysty Piotra Uklańskiego "Summer Love" (film nie wszedł na ekrany polskich kin, zadebiutował jednak na prestiżowym festiwalu w Wenecji).
Akcja "Summer Love" rozgrywa się na Dzikim Zachodzie. Do podupadłego miasteczka przyjeżdża Obcy (Karel Roden). W miasteczku listem gończym poszukuje się przestępcy, za którego głowę wyznaczona jest nagroda i właśnie Obcy znalazł w okolicy jego ciało. Film pokazuje walkę między Obcym a mieszkańcami miasteczka o to, kto zgarnie nagrodę. To jednocześnie dramat miłosny dwojga ludzi o złamanym życiu: Szeryfa (Bogusław Linda) i Kobiety (Katarzyna Figura).
I właśnie postaci Lindy oraz Figury okazały się dla reżysera symbolami, które postanowił w swym westernie "sprofanować". Linda pogrzebał tu żywcem wizerunek "macho polskiego kina", Figura zerwała z etykietką "pierwszej seksbomby rodzimej kinematografi".
Nie wszyscy wiedzą, że Bogusław Linda doskonale radzi też sobie po drugiej stronie kamery. Debiutował w 1990 roku oryginalnymi formalnie i scenariuszowo "Seszelami", ale wcześniej zrealizował też kilka spektakli teatralnych, a także w roku 1987 w Studiu im. K. Irzykowskiego nakręcił krótkometrażowy film fabularny "Koniec".
Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych "Seszele" spotkały się z kontrowersyjnym przyjęciem. Z jednej strony stwierdzono, że film jest "wytworem człowieka ogarniętego paranoicznymi wizjami i o schizofrenicznej osobowości", z drugiej - Linda usłyszał, że zrealizował film "opowiadający się za wrażliwością i szlachetnymi uczuciami przeciwko złu i przemocy". Sam reżyser zaś wyznał, że jego zamierzeniem było nakręcenie bajki o miłości i nienawiści, o uczuciach głęboko ukrytych w każdym człowieku, które sprawiają, że jedni postępują jak anioły, a drudzy jak dzieci szatana. Bogusław Linda w "Seszelach" ograniczył się do roli reżysera. Na jego prośbę w epizodach wystąpili Tadeusz Łomnicki i Teresa Budzisz-Krzyżanowska. Rolę otrzymał także Grzegorz Ciechowski.
Potem było kino gatunkowe - film "Sezon na leszcza", opowiadający historię młodych ludzi, którzy w niekonwencjonalny, nieakceptowany społecznie sposób chcą zdobyć pieniądze na podróż życia.
Zobacz zwiastun filmu "Sezon na leszcza":
Wreszcie Linda postawił na "kino kobiece", realizując z Joanną Brodzik oraz Beatą Kawką "Jasne błękitne okna".
- Kiedy główne role w filmie grają kobiety, to męskie postaci zawsze będą wydawać się słabszymi. Kobiety mówią u mnie więcej, są bardziej umotywowane psychologicznie. Mężczyźni zaś grają role dopełniające - mówił przed premierą w rozmowie z INTERIA.PL
- W filmach Pasikowskiego jest odwrotnie. Mężczyźni mówią więcej, a kobiety są tylko dopełnieniem. Jedno i drugie się nie podoba. Myślę, że powinniśmy się pogodzić z naszą szowinistyczną naturą i przyjąć po prostu, że mój film to film, w którym główne role grają kobiety - dodawał Linda-reżyser.
Ostatnie lata nie były dla niego zbyt udane. W 2007 roku zagrał u boku Małgorzaty Foremniak w sitcomie "I kto tu rządzi?", wcielając się w postać Tomasza Czajki - byłego piłkarza i wdowca samotnie wychowującego 13-letnią córkę Martę, który dostaje pracę jako... gosposia w domu atrakcyjnej i zamożnej rozwódki (Foremniak). Miliony Polaków nie miały zbyt dużo czasu na bulwersowanie się, że aktorowi o takiej reputacji nie przystoi udział w telewizyjnym przedsięwzięciu, ponieważ "I kto tu rządzi?" z powodu słabej widowni wytrzymał ledwie 3 sezony na antenie Polsatu.
Bogusław Linda jako gwiazda sitcomu "I kto tu rządzi":
Podobny los spotkał kolejną telewizyjną produkcję z udziałem Lindy - "Ratowników". - Przyjąłem propozycję zagrania w nowym serialu, bo była to okazja do pracy w górach, które mnie zafascynowały, kiedy kręciłem cykl filmów o sportach ekstremalnych i spotkania się z ratownikami TOPR, z którymi się wtedy zaprzyjaźniłem - tłumaczył aktor.
W "Ratownikach" zagrał Jana Tarnowskiego, prezesa pogotowia górskiego i doskonałego ratownika, którego mogliśmy jednak zobaczyć jako człowieka zagubionego w życiu osobistym, zdradzonego przez ludzi, których uważał za przyjaciół oraz zepchniętego na boczny tor.
Mimo że w 2011 roku do kin weszły trzy filmy z udziałem aktora - "Trzy minuty. 21:37", "1920 Bitwa Warszawska" oraz "Sztos 2" - Linda postanowił wrócić do reżyserii. Wziął się jednak za tekst teatralny, biorąc na warsztat sztukę "Merylin Mongoł" Nikołaja Kolady.
- Z zawodu jestem reżyserem teatralnym - zauważył. - Nie reżyserowałem często, ponieważ nie miałem na to czasu. Niekiedy robiłem sztuki w Europie, nawet zdobywałem za to nagrody. Myślałem, że nie wrócę do tego, ponieważ teatr bardzo zbiedniał przez te ponad 20 lat, kiedy mnie w nim nie było. Trudno powiedzieć, żeby teatr było dziś stać na klasykę. A ja zawsze kochałem klasykę. Kochałem Szekspira, Słowackiego, Moliera - ujawnił Linda. Zaskoczył wszystkich niedowiarków?