Reklama

"Bóg istnieje, a jej imię to Petrunia" z nagrodą Lux Parlamentu Europejskiego

Macedoński komediodramat "Bóg istnieje, a jej imię to Petrunia" otrzymał prestiżową nagrodę Lux, przyznawaną przez Parlament Europejski.

Macedoński komediodramat "Bóg istnieje, a jej imię to Petrunia" otrzymał prestiżową nagrodę Lux, przyznawaną przez Parlament Europejski.
Fotos z filmu "Bóg istnieje, a jej imię to Petrunia" /Aurora Films /materiały dystrybutora

Parlament Europejski przyznaje nagrodę Lux, żeby wspierać produkcję i dystrybucję europejskich filmów, skłaniać do refleksji o bieżących problemach politycznych i społecznych oraz celebrować kulturę europejską.

Podczas ceremonii, która odbyła się 27 listopada w Strasburgu, przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Maria Sassoli, wręczając nagrodę reżyserce Teony Strugar Mitevskiej, powiedział: "Kino jest bardzo ważne. Otwiera nam bowiem drzwi do lepszego zrozumienia rzeczywistości, w której żyjemy i do tego kim jesteśmy. Reżyserzy powinni mieć odwagę stawić czoła trudnym problemom. Wierzymy i zawsze mocno wspieramy wolność słowa. Niech żyje kino europejskie"!

Reklama

"Petrunia jest prowokująca i zbuntowana. To jej opór, odwaga i dążenie do sprawiedliwości poruszają widza najgłębiej. Często jestem krytykowana, ponieważ moje filmy są zbyt polityczne, i to prawda. Myślę, że moim obowiązkiem jako filmowca, jest podnosić głos, aby mówić o problemach, o których nikt inny nie ośmieli się mówić. Jak bowiem mamy zbudować lepszą przyszłość, jeśli nie odważymy się mówić o problemach? Musimy mieć szansę na swobodne wyrażanie naszych opinii" - powiedziała reżyserka filmu, Teona Mitevska.

Film "Bóg istnieje, a jej imię to Petrunia" inspirowany jest wydarzeniami z 2014 roku, które wywołały falę dyskusji o roli kobiet we współczesnym świecie i kościele. Obraz zdobył m.in. Nagrodę Jury Ekumenicznego oraz Nagrodę Gildii Filmowców na ostatnim festiwalu Berlinale. 

Akcja rozgrywa się w niewielkim miasteczku we wschodniej części Macedonii. Co roku w styczniu miejscowy pop wrzuca do rzeki drewniany krzyż, za którym do wody wskakują setki mężczyzn. Ten, komu uda się go wyłowić, może liczyć na szczęście i dobrobyt. Tak przynajmniej było do czasu, gdy sztuka ta powiodła się Petrunii.

Wśród lokalnej społeczności szok miesza się z wściekłością, bo jak to w ogóle możliwe, że kobieta miała czelność wziąć udział w męskim rytuale. Wybucha mały skandal, zwłaszcza że Petrunia nie zamierza ustąpić ani na krok.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy