Blondynka na fali

W 1996 r. gaża Naomi Watts wynosiła 5 tysięcy dolarów, dziesięć lat później dostawała już 5 milionów.

- Po przyjeździe do USA latami czekałam na sukces. Na castingach słyszałam, że jestem za niska, za wysoka, za neurotyczna albo za bardzo blond. Wreszcie w 2001 r. David Lynch zaangażował mnie do filmu "Mulholland Drive" - wspomina brytyjsko-australijska aktorka.

Miała wtedy 33 lata, dwa lata później okrzyknięto ją gwiazdą i posypały się kolejne propozycje.

- Dostaję głównie role udręczonych kobiet. Nie wiem, dlaczego, przecież jestem szczęśliwa! - przekonuje Watts, od siedmiu lat związana z amerykańskim aktorem Lievem Schreiberem, z którym ma dwoje dzieci.

Rzeczywiście, grała cierpiące postaci m.in. w nowych wersjach "Ringu","Malowanego welonu" i "King Konga". I... zyskała przydomek "królowej remake'ów".

Jej fani oburzają się na to określenie, ale złośliwcy mają trochę racji. Niedługo zaczną się zdjęcia do... remake'u horroru Alfreda Hitchcocka z 1963 r., "Ptaki", w którym Watts zagra główną rolę.

Wcześniej jednak musi się zmierzyć z ikoną: w nakręconym niedawno filmie "Diana" o ostatnich latach życia księżnej Walii wciela się w "Królową ludzkich serc".

- To dla mnie największe ryzyko zawodowe - mówi Naomi Watts. - Ludzie będą mnie do niej porównywać, analizować każdy mój ruch i słowo.

- W filmie 'Niemożliwe' prawie się utopiłam, gdy kręciliśmy sceny tsunami. Ale starcie z falą to nic w porównaniu z graniem księżnej - dodaje.

Narażanie życia jednak się opłaciło: kilka dni temu już po raz drugi (po "21 gramach" w 2003 r.) została nominowana do Oscara. Właśnie za rolę w dramacie "Niemożliwe". Jakby jej było mało wyzwań, w "Blondynce", której produkcja ruszy jeszcze w tym roku, ma zagrać... Marilyn Monroe.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!