Bicepsy na ekranie
Filmowi twardziele trzymają się mocno! Do akcji wkroczyło kolejne pokolenie umięśnionych aktorów.
Kino wciąż potrzebuje muskularnych mężczyzn! Dwayne Johnson i Vin Diesel znaleźli się w ścisłej czołówce listy najbardziej dochodowych aktorów 2013 r. i zajęli miejsce ikon kina akcji XX wieku.
Arnold Schwarzenegger, niezapomniany "Conan Barbarzyńca" (1982), wystąpił niedawno w "Last Stand" (2013), który zarobił - mizerne jak na amerykański rynek - 48 mln dolarów, a w Polsce ukazał się tylko na DVD. "Kula w łeb" (2013) z Sylvestrem Stallone, przez lata niepokonanym Rambo (1982-2008), przyniosła zaledwie 9 mln dolarów i nad Wisłą też nie trafiła na duży ekran.
Coraz mniejszym zainteresowaniem cieszą się też kolejne filmy klasy B Jeana- Claude'a Van Damme'a. Karateka kręci je poza USA, bo amerykańskie firmy nie chcą ubezpieczać aktora, który na planie notorycznie łamie kości swoim partnerom. Z kolei mistrz kopnięcia z półobrotu Chuck Norris pojawia się ostatnio głównie w reklamach i... dowcipach.
Ale podstarzali filmowi twardziele razem mogą zarobić znacznie więcej, jak w "Niezniszczalnych" (2010, 2012). Cykl przyniósł już ok. 579 mln dolarów, jego trzecia część wejdzie do kin 15 sierpnia.
Tymczasem kolejni aktorzy przekonują się, jak ważna w show-biznesie jest imponująca sylwetka. Do legendy przeszły mordercze treningi Hugh Jackmana do roli Wolverine'a w serii "X-Men". Rozbudowana muskulatura przysporzyła nowych fanów m.in. Mattowi Damonowi w "Elizjum" (2013) i Christianowi Bale'owi w "Mrocznym Rycerzu" (2008).
A dla Australijczyka Chrisa Hemswortha stała się przepustką do Hollywood - po roli w "Thorze" (2011) może przebierać w propozycjach.
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!