Białoruś: Spis filmów zakazanych
Białoruskie ministerstwo kultury opublikowało nowy spis filmów zakazanych, czyli takich, których nie można wyświetlać na terytorium Białorusi - poinformowała w środę telewizja Biełsat. Na indeksie, obejmującym filmy z lat 1997-2009, znalazło się 107 obrazów.
Na listę trafiają filmy propagujące przemoc i pornografię, ale wśród 12 obrazów dodanych do spisu w zeszłym roku znalazło się kilka znaczących pozycji.
Obok krwawych horrorów, filmów akcji oraz filmów porno, na indeksie umieszczono m.in. spektakl teatru telewizji "Tutejsi" ("Tutejszyja") autorstwa Janki Kupały w reżyserii Walerego Mazynskiego, wyprodukowany przez Biełsat, kanał białoruski TVP skierowany na Białoruś.
"Tutejsi" to jeden z najważniejszych dla Białorusinów tekstów, traktujący o samoidentyfikacji narodowej, porównywany z polskim "Weselem". To należące do kanonu białoruskiej literatury dzieło, napisane w 1922 roku, obecnie udaje się na krótko wystawić jedynie niektórym białoruskim teatrom; cenzura jednak szybko zdejmuje spektakle - informuje TV Biełsat. W 2009 roku białoruskie ministerstwo oświaty usunęło "Tutejszych" z listy lektur szkolnych.
Wśród ocenzurowanych przez resort kultury obrazów, obok "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", znajdują się m.in.: kontrowersyjny "Antychryst" Larsa von Triera, zapis koncertu muzyki rockowej "Woodstock 99" czy uznany na świecie film "Miasto Boga" w reżyserii Fernando Meirellesa i Katii Lund. Na indeksie umieszczono również pokazywany na 4. Festiwalu Filmowym Era Nowe Horyzonty w Cieszynie koreański film "Kłamstwa" w reżyserii Janga Sun-Woo.
Wcześniej wiele z zakazanych przez ministerstwo kultury filmów można było spokojnie nabyć w sklepach internetowych - zauważa niezależny portal Karta-97. Departament kinematografii ministerstwa tłumaczy, że nie jest w stanie śledzić tej sprzedaży, a MSW ma mnóstwo innej pracy.
Cytowany przez Kartę-97 białoruski kulturoznawca Maksim Żbankou ocenił, że w obecnych warunkach, kiedy filmy są dostępne w internecie, egzekwowanie zakazu jest niemożliwe, a sam zakaz daje czasami odwrotny skutek. Żbankou przypomniał, że w krajach zachodnich nie stosuje się zakazów, lecz wprowadza ograniczenia wiekowe dla widzów.
"Surowe zakazy pokazywania filmów, które moim zdaniem nie niosą żadnego społecznego niebezpieczeństwa, traktuję jako powrót do starej sowieckiej metody zarządzania kulturą, gdy urzędnicy mieli prawo decydować, co można oglądać, a czego nie. Jednak w nowych warunkach te zakazy bardziej przypominają pozorowanie działalności" - uważa Żbankou.