Reklama

Bez nich nie byłoby "Hobbita"

Mimo że głównym bohaterem "Hobbita" jest Bilbo Baggins, widzowie nie wyobrażają sobie ekranizacji powieści Tolkiena bez takich postaci jak Gandalf czy Gollum. Z okazji premiery filmu Petera Jacksona na DVD i Blu-ray odtwórcy ich ról - Ian McKellen i Andy Serkis - opowiedzieli o pracy nad superprodukcją.

Jak sobie przypominam, byłeś jednym z pierwszych aktorów, którzy dołączyli do tego filmu. Wydawałeś się być bardzo entuzjastyczny wracając do grania roli Gandalfa. Powiedz, dlaczego chciałeś ponownie wcielić się w tą postać?

Ian McKellen: - Nie wyobrażałem sobie nikogo innego grającego Gandalfa. Oczywiście wiem, że są inni ludzie zdolni do zagrania tej roli. Ale skoro grałem go jako pierwszy, nie chciałem się rozstać z tą rolą. Wiem także, że wiele osób oczekiwało, abym wrócił i zagrał ponownie Gandalfa. Ale oprócz tych pozytywnych stron były także negatywne - nie chciałem ponownie być z dala od domu przez 18 miesięcy. Uwielbiam Nową Zelandię, ale jest daleko od Londynu, gdzie na co dzień mieszkam. Żal mi było także tych kilku lat, podczas których nie miałbym możliwości, aby zrobić cokolwiek innego. Na tym etapie mojego życia, kiedy lata tak szybko mijają, muszę uważać i być ostrożnym w podejmowaniu decyzji.

- Potem losy filmu przez ponad dwa lata nie były pewne. Chciałem w nim zagrać, ale Peter [Jackson] wycofał się z projektu. Potem przejął go Guillermo del Toro, po nim znów wrócił Peter, który następnie zachorował. Musiałem się przygotować na ewentualne rozczarowanie i to, że projekt nie dojdzie jednak do skutku. Ale teraz, kiedy film jest już gotowy i na spokojnie go obejrzałem, mogę powiedzieć, że jest absolutnie wspaniały. Wygląda rewelacyjnie, naprawdę warto go obejrzeć.

Reklama

Wspomniałeś o swoim przywiązaniu do postaci czarodzieja Gandalfa. Co czyni go interesującym czy zabawnym dla ciebie?

Ian McKellen: - Cóż, to nie jest Gandalf Biały, który zajmuje się ratowaniem Śródziemia [w takim wcieleniu widzimy go we "Władcy Pierścieni"]. Gandalf Szary węszy wszędzie wokoło, szuka kłopotów i niebezpiecznych sytuacji. Zawsze ma czas na żarty czy też na to, aby się napić i zapalić. Widzimy, że jest bardzo zrelaksowany, potem sytuacja się zmienia. W końcu widzimy go w samym środku akcji w filmie. Wymachuje swoją laską i mieczem, walczy. To pokazuje jak wiele różnych ma twarzy; myślę, że to w nim właśnie szczególnie lubię. Jest osobą, wobec której widzowie mają silne uczucia i to jest piękne.

Andy, z jakimi wyzwaniami musiałeś się zmierzyć w tym filmie jako aktor?

Andy Serkis: - Spodziewałem się zapomnieć wszystko, co do tej pory wydarzyło się we "Władcy Pierścieni", ale to jest trudne do zrobienia. W filmie "Hobbit: Niezwykła podróż" spotykamy Golluma w zupełnie innym punkcie jego życia, kieruje nim przede wszystkim chęć zemsty. Kluczowe momenty to przede wszystkim pojedynek na zagadki między Gollumem a Bilbo w tunelu we wnętrzu góry. Widzimy tu sytuację, podczas której Gollum traci pierścień na rzecz Bilbo; następnie ucieczkę Bilbo z wnętrza góry wraz z pierścieniem. Oczywiście w ten sposób może dojść do wydarzeń, które potem możemy oglądać we "Władcy pierścieni" i do ostatecznego zniszczenia pierścienia. Kiedy tworzyliśmy w filmie Golluma, wzbogaciliśmy nieco tą postać poza tym, co o nim napisano w książce. Podwójna osobowość tej postaci, czyli Smeagol i Gollum, nie jest tu jeszcze widoczna w takim stopniu jak w trylogii "Władca Pierścieni". Chcieliśmy zachować to, że kiedy Bilbo przybywa w jaskini Golluma, ma do czynienia nie z jednym, ale z dwoma stworzeniami.


W filmie poza graniem roli Golluma pracowałeś jako reżyser drugiej ekipy. Czy to było dla ciebie trudne wyzwanie?

Andy Serkis: - Cóż, praca na planie jako aktor i drugi reżyser jednocześnie była dla mnie dużym wyzwaniem. Peter [Jackson] wiedział, że już od lat marzyłem, żeby zacząć reżyserować. Stopniowo przygotowywałem się przez wcześniejsze projekty, przy których pracowałem - krótkie filmy i sztuki teatralne. Założyłem firmę i wyreżyserowałem swój pierwszy film, kiedy tylko pojawiła się taka okazja. Oczywiście nie przyjechałem na Nową Zelandię na dwa tygodnie, ale na półtora roku. Peter chciał, żebym był na planie, ponieważ potrzebował na drugim planie reżysera, który mógłby go wspierać w tym szalonym świecie efektów specjalnych. Zaufał mi i po prostu powiedział: "Spójrz, będziemy się dobrze bawić".

- Możemy być ze sobą szczerzy i mamy bardzo dobre relacje i świetnie nam się razem współpracuje. Mieliśmy 200 dni zdjęciowych, nigdy wcześniej nie używałem 3D, to było dla mnie duże doświadczenie. Drugi plan to ogromna ekipa, pracująca przy użyciu bardzo dużej ilości sprzętu i świetnej technologii oraz logistyka dużych zdjęć. Kręciliśmy m.in. sekwencje bitew, krajobrazy i sceny aktorskie. To było niesamowite doświadczenie.

Słyszałem, że pilotowałeś helikopter podczas zdjęć w jednej z lokalizacji. Czy pamiętasz taki moment, kiedy pomyślałeś: "Wow, jestem reżyserem"?

Andy Serkis: - O tak, rzeczywiście powiedziałem coś w tym rodzaju podczas zdjęć lotniczych, to była magiczna chwila. Lecisz ponad Nową Zelandią i widzisz te wszystkie postacie na tle niezwykłego krajobrazu. Musiałem się uszczypnąć, żeby sprawdzić, czy jest to prawda. Przez te kilka miesięcy zdjęć czułem się, jakbym był w sklepie albo w filmie mając możliwość aby filmować piękne rejony Nowej Zelandii z krasnoludami, którzy ją przemierzali. To była niesamowita okazja.

Większość czasu spędzasz w Nowej Zelandii, Los Angeles, Nowym Jorku, podróżujesz po całym świecie. Gdzie jest twój dom, miejsce, w którym odpoczywasz?

Andy Serkis: - Londyn jest zdecydowanie moim domem. Moja rodzina, moje dzieci, Lorraine, moja żona, wszyscy mieszkają w Londynie. I tak jak Nowa Zelandia jest moim drugim, duchowym domem, tak Londyn jest moim właściwym domem. Uwielbiam tam być i teraz faktycznie mogę nawet stąd pracować. Założyłem tu studio The Imaginarium w Ealing, gdzie na co dzień pracuję. To cudowne, że kiedy wracam z pracy, mogę się spotkać wieczorem ze swoimi bliskimi.

Jaka jest twoja rada dla kogoś, kto chce być jak Andy Serkis? Co mógłbyś poradzić tym, którzy chcą podążać twoją drogą - co powinni studiować, ćwiczyć i jak poprowadzić swoją karierę?

Andy Serkis: - Ciekawe jest to, że postrzeganie techniki filmowania performance capture, [która polega na przeniesieniu mimiki twarzy i całego ciała do komputera] zmienia się w całej branży. To, co jest proste do zrealizowania, potem się zmienia, tak naprawdę nie różni się to od tradycyjnej gry aktorskiej. To jest taki sam styl gry, jak podczas grania tradycyjnej roli, gdy szukasz psychicznych i emocjonalnych podstaw swojej postaci. Tak samo wygląda to w technice performance capture. Inna jest tylko technika filmowania takiej postaci. Tak więc ludzie, którzy zajmują się ruchem scenicznym, pantomimą, mogą skorzystać z tych doświadczeń, fizyczność jest tu bardzo ważna. To jest dokładnie tak, jak gdybyś grał na żywo na scenie teatru, gdzie odtwarzasz emocje granej przez siebie postaci i dajesz jej życie. Myślę, że to bardzo ważne, aby to zrozumieć.

Odnoszę wrażenie, że musisz być bardzo sprawny i gibki. Czy narzucasz sobie jakiś szczególny reżim związany z ćwiczeniami fizycznymi?

Andy Serkis: - Tylko tak wyglądam, lubię dobrze zjeść, nie cierpię siłowni, nie ćwiczę. Jeżdżę na rowerze i wspinam się na ściance. Wspinaczka górska od zawsze była moja pasją i kiedy tylko mogę, wspinam się i chodzę po górach z moją rodziną. To utrzymuje mnie w formie. Jeśli pracuję codziennie nad rolą, to także jest dla mnie rodzaj treningu. Plus polecam noszenie dzieci, to utrzymuje w dobrej formie.

Ludzie oglądając film w domu na Blu-ray 3D, Blu-ray czy DVD prawdopodobnie będą go oglądać kilkakrotnie z podobnym entuzjazmem. Za każdym razem można odkryć w nim coś nowego. Na co chcielibyście, aby zwrócili uwagę? Czy możecie podpowiedzieć widzom, na co powinni zwrócić uwagę oglądając film w domu?

Ian McKellen: - W filmie jest mnóstwo emocji, postacie przemieszczają się tam i z powrotem. To jest absolutnie niezwykły filmowy spektakl. Myślę, że szczególnie sceny z goblinami można wielokrotnie oglądać. Każdy element ekranu jest zapełniony, wszystko jest wykreowane komputerowo, ale widz tego nie wie. To bardzo ekscytujące. Uwagę przyciągają oczywiście Gollum i Bilbo, scenę z zagadkami można oglądać w kółko, jest rewelacyjna aktorsko. Dla mnie także sceny z udziałem Gandalfa i Galadrieli są warte uwagi. Myślę, że byłoby miło obejrzeć je ponownie. Każdy z widzów znajdzie w filmie swoje ulubione sceny. W domu można go na spokojnie obejrzeć. Nie zdziwiłbym się, gdyby ludzie oglądali go po kilka razy.

Andy Serkis: - Myślę, że to może być ciekawe. Kiedy jesteś na planie jako drugi reżyser, patrzysz na film oczami reżysera, oddajesz jego wrażliwość. Więc to jest trudne, aby spojrzeć na film z dystansem. Nie realizujesz swojej wizji, ale wyobrażenia reżysera. Pomagasz wprowadzić jego wizję w życie. To jest bardzo interesujące połączenie. Warto z pewnością zwrócić uwagę na zdjęcia lotnicze i sceny batalistyczne, którymi zajmowałem się jako reżyser drugiej ekipy.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy