Miller zaprzeczył informacjom o ewentualnym zaangażowaniu się w produkcję Mela Gibsona. "Nie w tych filmach, z bardzo prostej przyczyny. Jeśli Mel, który w pamięci wielu wciąż jest Maxem, pojawi się w następnym filmie, widzowie mogliby utracić rytm filmu, a wszyscy staraliśmy się jak najbardziej, by jak najdłużej utrzymać imersję. To byłoby jak Roger Moor pojawiający się w filmie o Bondzie z Danielem Craigiem. Byłoby zabawne, ale zupełnie wytrąciłoby cię z doświadczenia filmu" - mówi reżyser.
"Mad Max: Na drodze gniewu" 16
zobacz zdjęcia
"Mad Max: Na drodze gniewu"
1 / 16
"Mad Max: Na drodze gniewu" to nowa odsłona przygód legendarnego bohatera, w którego przed laty wcielał się Mel Gibson. Tym razem w roli tytułowej zastąpił go Tom Hardy.
Źródło: materiały dystrybutora
2 / 16
Produkcję wyreżyserował George Miller, ten sam, który stworzył trylogię o Mad Maksie z lat 1979 - 1985. Składały się na nią filmy: "Mad Max", "Mad Max 2 - Wojownik szos" oraz "Mad Max pod Kopułą Gromu".
Źródło: materiały dystrybutora
3 / 16
Główny bohater filmu - Max Rockatansky - prześladowany przez demony przeszłości, uważa, że najlepszym sposobem na przeżycie jest samotna wędrówka po świecie. Zostaje jednak wciągnięty do grupy uciekinierów przemierzających tereny spustoszone przez wojnę nuklearną (Wasteland) w pojeździe zwanym War Rig, prowadzonym przez Imperatorkę Furiosę. Razem uciekają z Cytadeli sterroryzowanej przez Immortana Joe'ego, któremu odebrano coś wyjątkowego. Rozwścieczony watażka zwołuje wszystkie swoje bandy i wytrwale ściga buntowników, podczas gdy na drogach toczy się wysokooktanowa wojna.
Źródło: materiały dystrybutora
4 / 16
Przedpremiera filmu odbyła się na tegorocznym festiwalu filmowym w Cannes. Obraz George'a Millera, choć nie bierze udziału w walce o Złotą Palmę, spotkał się z niezwykle przychylnym odbiorem widzów i krytyków. "To świetny film dla wszystkich miłośników kina bardzo komiksowego, które nie zmusza do zbyt głębokich refleksji. Rytm tego, co dzieje się na ekranie, jest taki, że w pewnym momencie można nabawić się prawie "oczopląsu" - szczególnie oglądając wersje trójwymiarową. Jest mało dialogów, a dużo bijatyk, strzelanin, eksplozji i szaleńczych pościgów z udziałem dziesiątek postapokaliptycznych pojazdów przy dźwiękach heavy metalu na pustyni w Namibii" - pisał po seansie francuski korespondent RMF FM Marek Gładysz.
Źródło: materiały dystrybutora
5 / 16
Oprócz Toma Hardy'ego w filmie wystąpili również Riley Keough i Nicholas Hoult, a także między innymi Charlize Theron, Zoë Kravitz oraz Rosie Huntington-Whiteley.
Źródło: materiały dystrybutora
6 / 16
Tom Hardy wyznał, że jest fanem trylogii o Mad Maksie i dodał, że miał nawet kiedyś psa, który wabił się Mad Max. Gwiazdor zdradził również, że nie musiał brać udziału w żadnym castingu, a jedynie krótko porozmiawiał z reżyserem i po prostu dostał główną rolę.
Źródło: materiały dystrybutora
7 / 16
Hardy powiedział że przed rozpoczęciem zdjęć do filmu zatrudnił prywatnego trenera, byłego komandosa. Ten opracował trening, dzięki któremu aktor miał szybko nabrać mięśni. Musiał jednak ćwiczyć cztery razy dziennie, w sumie jakieś pięć godzin na dobę.
Źródło: materiały dystrybutora
8 / 16
Na równie wielkie poświęcenie zdobyła się wcielająca się w Imperatorkę Furiosę Charlize Theron. Aktorka w ramach przygotowań zgodziła się ogolić sobie głowę "na zero". Nie wahała się, co warto docenić tym bardziej, że uznawana jest za jedną z najpiękniejszych kobiet świata.
Źródło: materiały dystrybutora
9 / 16
Niewiele osób wie, że kręcenie filmu planowano rozpocząć już w 2003 roku w Namibii, jednak z powodu licznych niebezpieczeństw oraz ograniczonych możliwości logistycznych w tamtym regionie prace wstrzymano. Kolejną planowaną wówczas lokalizacją były okolice Broken Hill (Australia), a rozważano nawet Chiny i Chile. Dodatkowo problemy finansowe oraz zbliżająca się wojna w Iraku przyczyniły się do znacznego opóźnienia produkcji, która w międzyczasie była przenoszona także między wytwórniami.
Źródło: materiały dystrybutora
10 / 16
Jedynie około 20% efektów specjalnych zostało wygenerowane w filmie komputerowo. Na potrzeby produkcji nakręcono ponad 300 scen kaskaderskich, przy czym wszystkie z nich zostały wykonane na planie i nie były wspomagane efektami wizualnymi.
Źródło: materiały dystrybutora
11 / 16
Materiał filmowy, z którego zmontowano ostateczną wersję filmu, trwał 480 godzin, a w czasie kręcenia zdjęć liczba członków ekipy filmowej wahała się pomiędzy 1200 a 1700 osób!
Źródło: materiały dystrybutora
12 / 16
Twórcy "Na drodze gniewu" zdradzili, że obraz ma prawie 3000 cięć montażowych, co biorąc pod uwagę, że całość trwa 120 minut, daje prawie 25 cięć na minutę. Nic dziwnego, że część osób określa nowego "Mad Maksa" mianem najlepszego heavy metalowego teledysku w historii.
Źródło: materiały dystrybutora
13 / 16
Ciekawym zabiegiem ze strony reżysera, "puszczeniem oka" do fanów serii było powierzenie roli przeciwnika tytułowego bohatera Hugh Keays-Byrne'owi, znanemu z kreacji Toecuttera w pierwszym "Mad Maksie" z 1979 roku. W jego człowieka od brudnej roboty - Rictusa Erectusa (sic!) - wcielił się Nathan Jones.
Źródło: materiały dystrybutora
14 / 16
Krytycy podkreślają feministyczną wymowę nowego "Mad Maksa" - równie ważna co tytułowy bohater, jest na ekranie grana przez Charlize Theron Imperatorka Furiosa.
Źródło: materiały dystrybutora
15 / 16
Mimo entuzjastycznych recenzji "Mad Max: Na drodze gniewu" zadebiutował w zestawieniu amerykańskiego box-office'a "dopiero" na drugim miejscu. Film Millera - z 44,4 mln dolarów zysku - musiał ustąpić miejsca liderowi, komedii muzycznej "Pitch Perfect 2".
Źródło: materiały dystrybutora
16 / 16
Na koniec warto dodać, że 70-letni George Miller planuje już kolejny film o przygodach Mad Maxa. "Mamy już scenariusz i opowiadanie" - przyznał twórca w rozmowie z Jeffem Goldsmithem, wyjaśniając, że opóźnienia przy produkcji "Na drodze gniewu" pozwoliły mu rozwinąć niektóre wątki, które uformowały szkielet kolejnej opowieści. Miller podziękował także krytykom (i fanom) na Twitterze za "wszystkie miłe słowa napisane i powiedziane o filmie". "Mieliśmy mnóstwo zabawy kręcąc go, będą kolejne Maxy" - zakończył.
Źródło: materiały dystrybutora
Reżyser zdementował także informacje, by film miał nosić tytuł "Mad Max: Wasteland". Przyznał, że była to jedynie nazwa robocza. "Im bardziej spekuluję co się wydarzy, tym bardziej staram się uniknąć spoilerów i często nie mówię wszystkiego wprost. Najlepsze co mogę teraz powiedzieć, to potwierdzić, że rozmawiamy o realizacji kolejnego filmu" - przyznał.
Czwarta część przygód Mad Maxa o podtytule "Na drodze gniewu" miała swą premierę w maju 2015 roku i zebrała znakomite recenzje. Wielu krytyków nazwało ją najlepszym filmem akcji, jaki został kiedykolwiek zrealizowany. Obraz zarobił na całym świecie prawie 375 milionów dolarów.