Bad Boy, Prorok i Motylek - więźniowie na ekranie
Na polskich ekranach gości dokumentalny obraz Janusza Mrozowskiego "Bad Boys. Cela 425", opowiadający o więźniach z dolnośląskiego Wołowa. Nie tak dawno cały filmowy świat mówił o innym "więziennym" obrazie - "Proroku" Jacquesa Audiarda, który niebawem trafi do naszych kin. W czym tkwi tajemnica sukcesu tego typu produkcji i dlaczego widzowie, często nawet wbrew sobie, sprzyjają ekranowym losom morderców czy złodziei?
Powinniśmy ich nienawidzić, potępiać, życzyć im jak najgorzej. To oni kiedyś kogoś napadli, okradli czy pobili. Teraz po prostu odsiadują wyrok za swoje zbrodnie. Wszyscy powtarzają, że pobyt w więzieniu to szkoła życia i każdy dba tu tylko o siebie. Nagminne są walki, gwałty, kradzieże. Ważne, żeby coś się działo. Ale przecież ludzie, którzy się tam znaleźli, najczęściej zasłużyli na to. Nikt ich nie zmuszał do wkraczania na drogę przestępstwa.
Dlaczego w takim razie, gdy tylko trafią na ekran, czasami zmieniamy o nich zdanie? Nagle zaczyna nas interesować, dlaczego znaleźli się w więzieniu, z jakich domów się wywodzą, co skłoniło ich do przestępstwa. Bywa, że zaczynamy ich lubić. W końcu coraz mniej myślimy o zbrodni, jakiej się dopuścili. Wypuszczą ich czy może uda im się uciec - myślimy sobie i trzymamy kciuki. Wreszcie film się kończy. Wracamy do "normalności".
Niekiedy jednak to, co obejrzeliśmy zostaje w nas na dłużej. Film o skazańcu staje się dla nas jednym z ulubionych dzieł. Niespodziewanie okazuje się, że lubimy do niego wracać, reinterpretować, odkrywać go na nowo.
W latach 50. XX wieku powstał jeden z pierwszych wybitnych filmów o więźniach - "Ucieczka skazańca" Roberta Bressona. Obraz został oparty na wspomnieniach francuskiego członka ruchu oporu z czasów drugiej wojny światowej, który uciekł z celi zaledwie kilka godzin przed planowaną egzekucją.
I właśnie przygotowania do ucieczki są głównym tematem dzieła Bressona. Wykonywane przez głównego bohatera, porucznika Fontaine'a (François Leterrier), poszczególne czynności są mozolne, uporczywe, niezwykle dokładne. Śledzimy kilkudniowe przygotowania do zrealizowania ryzykownego planu, organizowanie niezbędnych narzędzi, przygotowywanie koniecznych rekwizytów.
Niemal wszystkie wydarzenia diegezy rozgrywają się w czterech ścianach ciasnej celi. W obrazie prawie nie ma dialogów, słyszymy jedynie z "offu" wewnętrzny monolog głównego bohatera.
Mimo to obraz Bressona jest fascynujący, niesamowicie wciągający, zmuszający do niezwykłej uwagi i wytrwałości, które jednak zostają wynagrodzone. Główny bohater powiela bowiem losy oryginału, a widz jest tym faktem niezmiernie usatysfakcjonowany.
Zobacz fragment "Ucieczki skazańca":
Źródłem kolejnego wybitnego filmu o więźniach również były prawdziwe wydarzenia. "Papillon" Franklina J. Schaffnera opowiada o losach Henri'ego Charriere'a zwanego "Motylkiem" (stąd "Papillon"), drobnego złodziejaszka, który niesłusznie oskarżony o morderstwo, zostaje zesłany do Gujany Francuskiej. Na przewożącym go na miejsce statku poznaje Louisa Degę, fałszerza pieniędzy, który w zamian za ochronę obiecuje sfinansować ucieczkę Papillona z obozu.
Więzienie na Diabelskiej Wyspie słynie jednak z tego, że nie można z niego uciec. Mimo tego Papillon próbuje. I to bez względu na minimalne szanse powodzenia i surowość kar, jakie musi później ponosić. Wolność jest dla niego ważniejsza nawet od ewentualnej śmierci.
W głównych rolach występują w filmie Schaffnera Steve McQueen i Dustin Hoffman i to głównie ich fenomenalnej grze zawdzięcza ten obraz swoją autentyczność. Zwłaszcza temu pierwszemu udało się w perfekcyjny sposób oddać potrzebę wolności, którą przesiąknięty jest główny bohater, a która dotyczy w tym wypadku nie tylko jego stanu fizycznego, ale przede wszystkim psychicznego.
Zobacz jedną ze scen filmu "Papillon":
Kolejny wybitny film o skazańcach powstał w 1980 roku i co interesujące, także korzystał z rzeczywistych wydarzeń. "Więzień Brubaker" Stuarta Rosenberga oparty został na doświadczeniach byłego administratora więziennego, Thomasa O. Murtona, który w latach sześćdziesiątych usiłował zreformować kompleks więzienny Tucker and Cummins Prison Farms, znajdujący się w stanie Arkansas.
Głównym bohaterem obrazu Rosenberga jest tytułowy Henry Brubaker (Robert Redford), nowo wybrany naczelnik zakładu karnego, który incognito przybywa do podległej mu placówki Wakefield, aby "od środka" sprawdzić, skąd biorą się problemy więzienia. Na miejscu jego oczom ukazuje się dramatyczny obraz - strażnicy są skorumpowani i nie przestrzegają prawa, a więźniów torturuje się nawet za niewielkie przewinienia.
Brubaker po ujawnieniu swojej tożsamości i objęciu stanowiska naczelnika postanawia gruntownie zreformować placówkę. Nie wszystkie jednak zmiany są na rękę jego zwierzchnikom, którzy próbują za wszelką cenę utrzymać stary porządek.
Świetne kreacje aktorskie (zwłaszcza Redforda i Morgana Freemana), niespodziewane zwroty akcji, intrygująca fabuła - to wszystko powoduje, że "Więzień Brubaker" to obecnie pozycja absolutnie obowiązkowa.
Co ciekawe, ponad 20 lat po sukcesie obrazu Rosenberga, Redford zdecydował się na udział w innej produkcji, której akcja rozgrywa się w więzieniu. W 2001 roku wystąpił w "Ostatnim bastionie" Roda Lurie, gdzie wcielił się w rolę skazanego przez sąd wojskowy generała Irwina, który osadzony w więzieniu, staje się inspiratorem buntu przeciwko strażnikom.
Zobacz zwiastun film "Więzień Brubaker":
W "Więźniu Brubakerze" w rolę jednego z więźniów brawurowo wcielił się Morgan Freeman. W 1994 roku aktor ponownie zagrał skazańca, tym razem w obrazie Franka Darabonta "Skazani na Shawshank". Rola "Reda" okazał się jedną z najwybitniejszych w karierze aktora (został za nią m.in. nominowany do Oscara i Złotego Globu), a film okazał się ogromnym artystycznym i komercyjnym sukcesem.
Głównym bohaterem "Skazanych na Shawshank" jest Andy Dufresne (Tim Robbins), młody bankier, który zostaje skazany na dożywotni pobyt w tytułowym więzieniu za zamordowanie swojej żony i jej kochanka. W placówce, do której trafia rządzi fanatyk i hipokryta - naczelnik Norton (Bob Gunton), a wraz z nim sadystyczni strażnicy.
Andy już po kilku dniach poznaje brutalną, więzienną rzeczywistość - jest bity i gwałcony. Dzięki wrodzonej inteligencji, sprytowi oraz pomocy przyjaciela Ellisa Boyda "Reda" Reddinga (Freeman) udaje mu się jednak zachować nadzieję, która pozwoli mu dokonać zemsty.
"Skazani na Shawshank" to jak dotąd najwybitniejszy obraz o więźniach i w ogóle jeden z najlepszych filmów w historii kina. Nigdy wcześniej twórcom nie udało się pozyskać aż tak dużej sympatii dla skazańców.
Co ciekawe, realizując swoje dzieło Darabont oparł się na prozie Stephena Kinga. Kilka lat później zrealizował kolejną produkcję ze skazańcami w roli głównej także opartą na powieści tego amerykańskiego pisarza. "Zielona mila" z Tomem Hanksem i Michaelem Clarke Duncanem w rolach głównych opowiadała o obdarzonym niezwykłymi zdolnościami leczniczymi skazańcu, który zostaje niesłusznie skazany na śmierć za zabicie dwójki dzieci.
Zobacz najlepsze fragmenty "Skazanych na Shawshank":
Dwa kolejne wybitne filmy o więźniach powstały stosunkowo niedawno. Pochodzący z 2008 roku "Głód" Steve'a McQueena opowiada o buncie skazańców, członków IRA, którzy domagają się przyznania im statusu więźniów politycznych, natomiast o rok późniejszy "Prorok" Jacquesa Audiarda (polska premiera 21 maja 2010 roku) prezentuje losy młodego Araba, który z więziennego chłopca na posyłki, zmienia się w groźnego szefa mafii.
Akcja "Głodu" rozgrywa się w 1981 roku. Głównym bohaterem filmu jest 27-letni Bobby Sands (Michael Fassbender), schwytany przez Anglików członek Irlandzkiej Armii Republikańskiej, który trafia do więzienia Maze. Nieludzki system więziennictwa sprawia, że wraz ze współwięźniami rozpoczyna walkę.
Skazańcy żądają uznania siebie za więźniów politycznych. W ramach kolejnych protestów podejmują coraz bardziej radykalne formy strajku - od odmowy mycia i nie ubieranie się, poprzez niszczenie cel, po wylewanie moczu na korytarz i smarowanie kałem ścian.
Wreszcie Bobby decyduje się na ostateczny, desperacki krok - głodówkę, w wyniku której ponosi śmierć.
Zupełnie inaczej kształtują się losy Malika (Tahar Rahim) - głównego bohatera "Proroka" - młodego Araba skazanego na sześć lat więzienia. Gdy mężczyzna trafia do placówki jest drobnym złodziejaszkiem, który, aby przeżyć, musi zabić jednego z współwięźniów. Gdy mu się to udaje, zaczyna powoli awansować w więziennej hierarchii, aż staje się jednym z zaufanych ludzi korsykańskiego gangstera Lucianiego (Niels Arestrup).
To jednak dla Malika za mało, dlatego zaczyna robić interesy na boku, żeby szybko się dorobić, a jednocześnie zyskać sobie uznanie i poważanie w środowisku. Coraz bardziej świadomy swojej siły mężczyzna, nie zawaha się przed niczym, by sięgnąć po władzę.
Zarówno "Głód", jak i "Prorok", to najlepszy dowód na to, że nawet, gdy twórcy czynią bohaterami swoich filmów skazańców, starają się mówić o ważnych kwestiach politycznych i obyczajowych, dotyczących całych społeczeństw. Sukcesy finansowe, a przede wszystkim artystyczne obu filmów pokazują też to, że krytycy i widzowie takie podejście szczególnie sobie cenią.
Zobacz trailer "Proroka:
Na koniec jeszcze kilka słów o polskich filmach o więźniach, mimo że rodzima kinematografia nie dostarczyła nam w tej kwestii zbyt wielu przykładów. Kilka produkcji część swojej akcji umiejscowiła "za kratami". W ostatnim czasie taka sytuacja miała miejsce w między innymi w: "Tricku" Jana Hryniaka, "Kilerze" Juliusza Machulskiego, a nawet w "Katyniu" Andrzeja Wajdy. Ze starszych produkcji wspomnieć można też "Zezowate szczęście" Andrzeja Munka, "Krzyk" Barbary Sass czy "Vabank" Juliusza Machulskiego.
Jak widać polska kinematografia rzadko korzysta z tego motywu, a tak naprawdę jedynymi filmami, których większość fabuły rozgrywa się w więzieniu jest fenomenalne "Przesłuchanie" Ryszarda Bugajskiego i bardzo udana "Symetria" Konrada Niewolskiego.
Tym bardziej warto docenić film "Bad Boys. Cela 425" Janusza Mrozowskiego i to nawet pomimo faktu, że jest to dokument. Jego reżyser dał się zamknąć na 10 dni z siedmioma więźniami w celi o powierzchni 15. metrów kwadratowych. Każdy ruch jest tu utrudniony, każdy gest może stać się zarzewiem konfliktu. Wszyscy są tu nabuzowani, wypełnieni energią, której nijak nie można zużytkować.
Mrozowski rejestruje, jak więźniowie budzą się, jedzą, rozmawiają. Wysłuchuje ich opowieści o tym, co zostawili w świecie za kratami, jak oswajają się z myślą, że spędzą w zamknięciu kolejne kilkanaście lat swojego życia. Pokazuje też, jak funkcjonują na co dzień: jakie mają obowiązki, co sprawia im przyjemność, a co ich martwi, w jaki sposób uatrakcyjniają swoją monotonną egzystencję.
Czasem upraszcza i zbyt trywializuje, ale czasem udaje mu się być bardzo wiarygodnym. Mimo zarzutów o zbyt łagodny wizerunek prezentowanych więźniów, warto docenić jego film. Jak widać niezbyt wiele dzieł, podejmujących ten trudny temat, powstało w naszym kraju.
Zobacz zwiastun obrazu "Bad Boys. Cela 425":
Na przykładzie wymienionych filmów o więźniach łatwo wyrobić sobie zdanie, na temat tego, w jaki sposób poszczególni twórcy prezentują bohaterów swoich produkcji. I mimo że powstało jeszcze więcej wybitnych dzieł o skazańcach, o których nie pisałem, takich jak m.in.: "Midnight Express" Alana Parkera czy "Ucieczka z Alcatraz" Dona Siegela, a ostatnio temat ten był nawet głównym motywem popularnego serialu ("Skazany na śmierć"), to trzeba sobie uzmysłowić, że tak naprawdę wciąż niewiele wiemy o życiu za kratami i dopóki tam nie trafimy, więcej się z pewnością nie dowiemy.