Reklama

Audrey Hepburn: Nie interesowała jej sława

​Ikona stylu i jedna z najpiękniejszych aktorek w historii kina nie miała w sobie nic z próżnych, rozkapryszonych gwiazd Hollywood. I za to wciąż kochamy Audrey Hepburn.

​Ikona stylu i jedna z najpiękniejszych aktorek w historii kina nie miała w sobie nic z próżnych, rozkapryszonych gwiazd Hollywood. I za to wciąż kochamy Audrey Hepburn.
Audrey Hepburn (1929-1993) /Hulton Archive /Getty Images

Jako dziewczynka Audrey Hepburn wcale nie marzyła o karierze filmowej. Jej żywiołem był balet, nade wszystko pragnęła zostać primabaleriną. Niestety, trudny czas wojny i głód, jakiego wówczas doświadczyła, wywołał u niej kłopoty ze zdrowiem - anemię i zniszczenie mięśni. To pogrzebało na zawsze dziewczęce marzenia.

Trudne początki

Przyszła gwiazda ekranu zatrudniła się jako modelka. Jednak wydawcy kolorowych magazynów i współpracujący z nimi fotografowie krytykowali urodę eterycznej i kruchej Audrey. Wytykali jej, że jest zbyt chuda, ma za długą szyję, zbyt wyraziste oczy i odstające uszy. Hepburn zmuszona była szukać innej pracy - i tak trafiła do filmu.

Reklama

Jej pierwszą główną rolą była postać Lindy w komedii "Monte Carlo Baby". Później pojawiła się propozycja występów na Broadwayu w sztuce "Gigi". - Nie mogę. Nie jestem gotowa na takie wyzwanie - tłumaczyła autorce, sztuki, francuskiej pisarce Sidonie-Gabrielle Colette, która osobiście wybierała obsadę do inscenizacji swojego dramatu. W końcu uległa, a jej kreację w 1951 roku uhonorowano nagrodą dla najlepszej debiutantki. Kariera Audrey nabrała tempa.

Podbiła Hollywood

Kiedy zaledwie trzy lata później, w 1954 roku, dostała Oscara za "Rzymskie wakacje", całe Hollywood było w niej zakochane. Odbiegała od obowiązującego wówczas w fabryce snów kanonu piękna. Ujmująco dziewczęca, szczera i bardzo  skromna - właśnie te cechy były jej największym atutem.

- Przez całe dzieciństwo wpajano mi, że nie należy zwracać na siebie uwagi i stało się to moim sposobem na życie - mówiła po latach z rozbrajającą szczerością. Nie interesowała jej sława. Najważniejsza była rodzina i wychowanie synów. Blichtr filmowego świata zupełnie jej nie pociągał. - Piękno to nie ubrania, figura czy sposób, w jaki układamy fryzurę. Ono musi być widoczne w oczach, które są drzwiami do serca - podkreślała.

Serce anioła

Kiedy w 1967 roku zdecydowała się zakończyć karierę, całą energię skupiła na działalności charytatywnej. Jako ambasadorka UNICEF-u odwiedzała kraje, w których toczyły się wojny. Zbierała fundusze dla głodujących dzieci  m.in. w Sudanie, Salwadorze, Wietnamie i Etiopii. - Wykorzystuję swoją popularność do celów, które są tego warte - mówiła.

Jej starania docenił prezydent USA, George Bush, z którego rąk otrzymała w 1992 roku Medal Wolności. Pochłonięta niesieniem pomocy, zaniedbywała swoje zdrowie. Zmarła na raka 20 stycznia 1993 roku w wieku 63 lat. Jednak świat nadal o niej pamięta.

JBJ

W niedzielę, 16 lipca, w TVP2 będzie można obejrzeć western "Nie do przebaczenia", w którym Audrey Hepburn gra Rachel - Indiankę, uratowaną jako dziecko z masakry swojego plemienia. W filmie Johna Hustona z 1960 roku Hepburn wystąpiła u boku Burta Lancastera i Lillian Gish.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Audrey Hepburn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy