Reklama

Assange przestrzegał Cumberbatcha

Nie milkną kontrowersje wokół filmu "Piąta władza" w reż. Billa Condona - na naszych ekranach od 25 października.

Najpierw, za sprawą demaskatorskiego portalu WikiLeaks, wyciekł do sieci scenariusz filmu. Portal opublikował także całą listę zastrzeżeń do opowiedzianej w nim historii. Teraz wyciekła z kolei korespondencja założyciela WikiLeaks Juliana Assange'a z grającym go w "Piątej władzy" Benedictem Cumberbatchem (serial "Sherlock").

Okazuje się, że Cumberbatch, w styczniu 2013 roku, zanim rozpoczęły się zdjęcia do filmu, poprosił Assange'a o spotkanie. Chciał osobiście poznać swego bohatera, by lepiej odtworzyć jego postać. Jednak Assange odmówił, choć nie ukrywał, że bardzo ceni Cumberbutcha jako aktora.

Reklama

- Dziękuję, że się ze mną skontaktowałeś - pisał w mailu datowanym na 15 stycznia. - Spędziłem dużo czasu, myśląc o twojej prośbie. Jestem fanem twoich aktorskich dokonań. Sądzę, że nasze spotkanie sprawiłoby mi wiele radości. Relacja między aktorem a żyjącym człowiekiem, którego ten gra, jest absolutnie wyjątkowa.

Mimo tych wstępnych uprzejmości, Assange nie zostawił suchej nitki na planowanym filmie, twierdząc, że zaszkodzi on bardzo jemu samemu, jego organizacji oraz bliskim mu osobom. - Wierzę, że jesteś dobrym człowiekiem, ale nie wierzę, że ten film to dobry film - pisał do Cumberbatcha. - Twój talent zostanie wykorzystany przez ludzi, którzy pragnęliby wymazać mnie i WikiLeaks z tego świata. Uważam, że powinieneś przemyśleć swój udział w tym projekcie.

Cumberbatch nie ujawnił, jak zareagował na list Assange'a. W jednym z wywiadów powiedział tylko: - To ważne, iż Julian był tym projektem żywo zainteresowany. Chciałem go przekonać, że film nie będzie tak straszny, jak się tego obawiał. Jego obawy wynikały stąd, że przeczytał roboczą wersję scenariusza, którą pozyskał na skutek wycieku informacji.

Aktor zdradził również, że starał się uzasadnić powody, dla których postanowił wziąć udział w tym filmie. Jednak dopytywany o szczegóły, stwierdził: - To były prywatne uwagi, które pozostaną między nami.

Cumberbatch konsekwentnie podkreślał, że nie uważa Assange'a za postać negatywną i że ma dla niego wiele szacunku. - Dla mnie istotne było, by pokazać go jako człowieka z krwi i kości, a nie oceniać, czy jest zły czy dobry. Chciałem oddać na ekranie pełnowymiarowego człowieka stojącego na czele niesamowitej rewolucji medialnej i mającego niezwykłe pomysły. Stąd głównie wzięła się przecież jego kontrowersyjność. Nie miałem zamiaru go oczerniać, co byłoby niezwykle łatwe, szczególnie że ludzie uwielbiają sensacje i chętnie widzą wszystko w czarno-białych barwach.

Julian Assange (Cumberbatch) i Daniel Domscheit-Berg (Daniel Brühl) rozpoczynają działalność w internetowym podziemiu jako obserwatorzy światowego establishmentu. Projektują serwis, który umożliwia użytkownikom publikację ściśle tajnych danych, rzucając światło na pilnie strzeżone tajemnice rządów i międzynarodowych korporacji. W krótkim czasie ujawniają więcej szokujących faktów, niż tradycyjne media w ciągu wielu lat.

Sytuacja zagęszcza się, gdy Assange i Berg zyskują dostęp do największego zbioru tajnych informacji w historii USA. Stają się najbardziej poszukiwanymi ludźmi na Ziemi. Rozpoczyna się dramatyczna walka i rodzi się jeden z największych dylematów naszych czasów. Jakie konsekwencje niesie za sobą utrzymywanie tajemnic w wolnym społeczeństwie ery Google, i jaką cenę płacimy za ich ujawnienie?

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Piąta władza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy