Asghar Farhadi krytykuje Trumpa
Asghar Farhadi, nominowany do Oscara w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny za "Klienta", nie pojawi się na gali rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Zdobywca Oscara z 2012 roku za "Rozstanie" pochodzi z Iranu, który znajduje się na liście państw objętych dekretem Donalda Trupa. Tuż po otrzymaniu nominacji w styczniu br. reżyser poinformował amerykańskiego dystrybutora filmu "Klient", że przybędzie na galę oscarową. Zmienił zdanie w reakcji na dekret Trumpa zakazujący wjazdu na teren USA obywatelom 7 krajów muzułmańskich oraz wstrzymujący przyjmowanie uchodźców.
"Zdecydowałem się nie uczestniczyć w ceremonii wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej wraz z moimi kolegami ze środowiska filmowego" - napisał w oświadczeniu, i dodał, że nie zamierza pojawiać się na gali, nawet jeśli zostanie wobec niego zastosowany wyjątek. Farhadi nie zamierzał bojkotować w ten sposób Oscarów, jednak zaistniała sytuacja i decyzja prezydenta Trumpa są dla niego nie do przyjęcia.
"Twardogłowi, niezależnie od narodowości, politycznych przekonań, czy wojen, postrzegają świat w bardzo podobny sposób. Aby zrozumieć świat, nie mają innego wyboru, niż postrzeganie go przez pryzmat 'my i oni'. Tej mentalności używają, aby tworzyć przerażający wizerunek Ich, wywołując uczucie strachu u własnych obywateli" - napisał Farhadi. Dodał, że te słowa nie dotyczą jedynie Stanów Zjednoczonych, a upokarzanie jednego narodu pod pretekstem ochrony drugiego nie jest nowym zjawiskiem w historii i zawsze prowadziło do wzajemnej wrogości. Reżyser wyraża również nadzieję, że podobieństwa między ludźmi przeważą i okażą się istotniejsze niż różnice między nimi.
W związku z decyzją Asghara Farhadiego oraz ostrym potępieniem zaistniałej sytuacji przez Amerykańską Akademię Filmową i środowisko Hollywood, amerykańskie media spekulują, że "Klient" ma bardzo duże szanse na zdobycie Oscara i może pokonać dotychczasowego faworyta, czyli niemiecką komedię "Toni Erdmann" w reż. Maren Ade.