Reklama

Arthur Hiller: Urodzony artysta

17 sierpnia w Los Angeles w wieku 92 lat zmarł Arthur Hiller, twórca jednego z najpopularniejszych melodramatów w historii kina - nominowanego do siedmiu Oscarów „Love Story” (1970). Wśród wielu innych filmów, pod którymi reżyser się podpisał, są tak legendarne obrazy, jak "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem" i "Szpital". Informację o jego śmierci przekazali przedstawiciele Amerykańskiej Akademii Filmowej.

17 sierpnia w Los Angeles w wieku 92 lat zmarł Arthur Hiller, twórca jednego z najpopularniejszych melodramatów w historii kina - nominowanego do siedmiu Oscarów „Love Story” (1970). Wśród wielu innych filmów, pod którymi reżyser się podpisał, są tak legendarne obrazy, jak "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem" i "Szpital". Informację o jego śmierci przekazali przedstawiciele Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Arthur Hiller był nominowany do Oscara za reżyserię "Love Story" /AFP

W trakcie swojej przeszło pięćdziesięcioletniej kariery Arthur Hiller pracował w kinie i w telewizji, debiutując pod koniec lat 50. jako reżyser seriali. W latach 1993 - 1997 był przewodniczącym Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej przyznającej Oscary. A w 1994 roku gościł w Toruniu, by odebrać medal za wyjątkowy wkład w rozwój festiwalu Camerimage.

Hiller miał żydowskie korzenie. Urodził się w 1923 roku w Kanadzie w rodzinie, która emigrowała z Polski. Już w wieku jedenastu lat próbował swoich sił jako aktor w teatrze założonym przez jego rodziców. Jak mówił: "miłość do teatru, muzyki i literatury, którą wpoili mi matka i ojciec wpływała na wszystko, co później tworzyłem".

Reklama

W czasie II wojny światowej należał do Royal Canadian Air Force, później porzucił wojsko na rzecz studiów. Zdobył fakultety w dziedzinach sztuki i psychologii. Wtedy też objął stanowisko szefa kanadyjskiej telewizji. Jego pracę obserwowali przedstawiciele amerykańskiej stacji NBC, którzy wkrótce zaprosili go do siebie.

Zanim Hiller przeniósł się do Hollywood, by reżyserować filmy, których do śmierci stworzył ponad trzydzieści, odpowiadał za odcinki do tak kultowych seriali jak "Alfred Hitchcock przedstawia", "Playhouse 90" i "Naked City". Za reżyserię jednego z epizodów do ostatniego z wymienionych tytułów został nagrodzony nominacją do Emmy w 1962 roku.

W 1957 roku zadebiutował jako twórca filmowy, pokazując światu romans "The Careless Years". Był to dla niego początek długiej przygody w "Fabryce Snów". Hiller był powiązany w ciągu kolejnych dekad z wieloma projektami, do najsłynniejszych należą komedie: satyryczna i antywojenna "Amerykanizacja Emily" (1964) na podstawie scenariusza Paddy'ego Chayefskiego, przepełniony czarnym humorem "Szpital" (1971), ponownie oparty o tekst Chayefskiego, oraz "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem" (1989).

Mimo że Hiller zdecydowanie najczęściej pracował na planie komedii, do historii kina przeszedł przede wszystkim dzięki melodramatowi "Love Story" z 1970 roku. Ekranizacja powieści Ericha Segala - z Ali McGraw i Ryanem O'Nealem w rolach głównych - o miłości przezwyciężającej wszelkie podziały okazała się wielkim przebojem - zarobiła na całym świecie ponad 130 milionów dolarów przy budżecie rzędu 2,2 miliona.

"Robiłem wszystko, żeby nie zamienić tego w operę mydlaną" - tak o "Love Story" opowiadał Hiller w rozmowie z Vanity Fair w 2010 roku. "Chciałem, żeby widz przejmował się losami postaci, ale nie płakał od samego początku" - wyjaśniał reżyser.

Ta taktyka przypadła do gustu recenzentom, czego dowodem było siedem nominacji "Love Story" do Oscara, w tym dla najlepszego filmu. Statuetkę zdobył twórca muzyki - kompozytor Francis Lai. Hiller odebrał natomiast za reżyserię nagrodę Złotego Globu. Choć twórcy zdarzały się również nieudane przedsięwzięcia, jak jego przedostatni obraz, laureat Złotej Maliny dla najgorszego filmu "Spalić Hollywood", legendarne "Love Story" zapewniło mu honorowe miejsce wśród najbardziej wrażliwych reżyserów Hollywood.

Od lat 90. Hiller skupiał się głównie na działalności związanej z wydarzeniami filmowymi. Patronował festiwalom, kierował działaniami amerykańskiej Gildii Reżyserów, a w 2002 roku był obecny na odkryciu dedykowanej mu planszy w kanadyjskiej Alei Gwiazd. W środowisku Hollywood cieszył się wielkim poważaniem. "Był jednym z nielicznych, którzy odnieśli sukces, a jednocześnie pozostali skromnymi dżentelmenami przez całe swoje życie" - mówił o Hillerze producent William Froug.

Arthur Hiller zmarł niespełna dwa miesiące po śmierci swojej żony, Gwen. Para była małżeństwem z jednym z najdłuższych staży w historii Hollywood. Ślub wzięli w 1948 roku i żyli ze sobą przez 68 lat, wychowując dwójkę dzieci. Oboje zmarli z przyczyn naturalnych w otoczeniu najbliższej rodziny.

"Arthur Hiller był integralną częścią najważniejszego doświadczenia w moim życiu" - napisała w oświadczeniu gwiazda "Love Story" Ali McGraw. "Był wyjątkowym, utalentowanym i hojnym człowiekiem i będę za nim bardzo tęsknić" - wyznała aktorka.

Swoje kondolencje rodzinie złożyła także przewodnicząca Amerykańskiej Akademii Filmowej Cheryl Boone Isaacs: "Jesteśmy bardzo zasmuceni śmiercią naszego przyjaciela Arthura Hillera. Miałam przyjemność pracować w Akademii, gdy był jej przewodniczącym. Jego zaangażowanie i oddanie Akademii oraz wielka pasja do opowiadania historii były niepowtarzalne" - deklarowała w oświadczeniu Isaacs.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Love Story
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy