Reklama

Arnold Schwarzenegger chciał zmienić "Terminatora 2". "To chore"

Kilka dni temu w Muzeum Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej odbył się specjalny pokaz filmu "Terminator 2: Dzień sądu". Wziął w nim udział Arnold Schwarzenegger, który opowiedział o nieznanych dotąd szerzej kulisach filmu.

Kilka dni temu w Muzeum Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej odbył się specjalny pokaz filmu "Terminator 2: Dzień sądu". Wziął w nim udział Arnold Schwarzenegger, który opowiedział o nieznanych dotąd szerzej kulisach filmu.
Edward Furlong i Arnold Schwarzenegger w scenie z filmu "Terminator 2: Dzień sądu" /Rights Managed / Mary Evans Picture Librar /Agencja FORUM

W latach 80. XX wieku dość powszechne przekonanie, że Sylvester Stallone i Arnold Schwarzenegger za sobą nie przepadają. Jak się okazuje, rzeczywiście tak było.

Sylvester Stallone i Arnold Schwarzenegger: Wrogowie, którzy zostali przyjaciółmi

"Naprawdę nie lubiliśmy się nawzajem, ponieważ byliśmy - może nie zabrzmi to skromnie - pionierami pewnego gatunku, który po dziś dzień nie znalazł naszych naśladowców. Rywalizowaliśmy więc, bo to leży w naszej naturze. Myślę, że pomogło to w naszych karierach. Ale rywalizowaliśmy też poza ekranem, co już nie było zdrowe. No ale z czasem zostaliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi" - przyznał Stallone w wywiadzie dla magazynu "Forbes".

Reklama

Stallone i Schwarzenegger zostali nie tylko przyjaciółmi, ale i wspólnikami. Razem z Bruce'em Willisem założyli sieć restauracji Planet Hollywood. Potem fani obydwu aktorów doczekali się też ich wspólnych występów w filmach takich jak "Plan ucieczki" czy "Niezniszczalni".

Zanim jednak do tego doszło popularni Arnie i Sly ostro ze sobą rywalizowali. Szczególnie widoczne było to na przełomie lat 80. i 90., kiedy na ekrany kin trafiły m.in.: "Rambo II" ze Stallone'em w tytułowej roli oraz "Commando" i "Terminator: Dzień sądu", których gwiazdą był Schwarzenegger.

Kilka dni temu odbył się specjalny pokaz ostatniego z wymienionych tytułów. Wziął w nim udział Schwarzenegger, który zdradził, że był w szoku, gdy usłyszał od reżysera Jamesa Camerona, że jego bohater - w odróżnieniu od części pierwszej - nie zabije w filmie ani jednej osoby. Gwiazdor wyznał, że był przerażony, bo bał się, że przegra przez to wyścig ze Stallone'em o tytuł największego twardziela Hollywood.

"'Jak to mam być dobrym Terminatorem?! W pierwszym filmie zabiłem 68 osób. W drugim muszę zabić 150. Podnosimy poprzeczkę! Podrzynajmy im gardła, strzelajmy do nich z działa i rozjeżdżamy ich samochodem'" - mówił do Camerona. - "Musiałem przebić Stallone'a. Powiedziałem, że moją misją jest stać się numerem jeden pod względem liczby ludzi zabitych na ekranie".

Na Jamesie Cameronie jego postawa nie zrobiła jednak najmniejszego wrażenia. "Powiedział: 'Arnoldzie, przestań. Jesteś bardzo chorym człowiekiem. Dołożę wszelkich starań, abyś w 'Terminatorze 2' nie zabił ani jednej osoby'". Odparłem, że to najgłupsza rzecz, jaką słyszałem. Jak to ma być 'Terminator 2', skoro nikt nie zginie? Przynajmniej rzućmy tam kilka symbolicznych zwłok" - wspominał Schwarzenegger.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy