Arnold Schwarzenegger: "Byłbym świetnym prezydentem Stanów Zjednoczonych"
Arnold Schwarzenegger udzielił wywiadu telewizji BBC. Aktor i były gubernator stanu Kalifornia mówił między innymi o swoich politycznych ambicjach.
Odtwórca roli Terminatora nigdy nie ukrywał, że gdyby tylko mógł, wziąłby udział w wyborach prezydenckich. Zabrania mu tego konstytucja Stanów Zjednoczonych. Jako osoba urodzona w poza granicami kraju, Schwarzenegger nie może ubiegać się o najważniejszy urząd w państwie.
Jego polityczne ambicje były wielokrotnie obiektem żartów. W "Człowieku demolce", któego akcja rozgrywa się w dalekiej przyszłości, Schwarzenegger został prezydentem po zmianie konstytucji. Takowa zaszła także w "Simpsonach - Wersji kinowej", w którym aktor rezyduje w Białym Domu.
"Byłbym świetnym prezydentem Stanów Zjednoczonych" - powiedział gwiazdor "Prawdziwych kłamstw" w wywiadzie dla BBC. "Czuję, że osiągnąłem wszystko dzięki Ameryce. Dała mi tyle możliwości, a jej obywatele byli bardzo otwarci i przyjęli mnie tak dobrze. Nikt nie chciał mnie powstrzymać przed osiągnięciem sukcesu".
"Jedyna rzecz, której nie mogę zrobić, to zostać prezydentem. Nie będę na to narzekał" - dodał. "Tak stoi w konstytucji. Potrzebujemy reformy imigracyjnej, musimy to zmienić. Byłoby to jednak troszkę samolubne, gdybym próbował zmienić prawo [pod siebie]".
Gdy spytano go o przyszłoroczne wybory, w których wezmą udział najpewniej Joe Biden i Donald Trump, Schwarzenegger nie wykazywał entuzjazmu.
Według niego polityka potrzebuje świeżej krwi. Chciałby, żeby o prezydenturę walczyli ludzie czterdziesto- i pięćdziesięcioletni.