"Armia umarłych": Netflix zapłacił miliony, by usunąć z filmu aktora oskarżonego o molestowanie
Chris D'Elia wystąpił w "Armii umarłych", ale nie będzie można go zobaczyć w filmie. Netflix usunął go z produkcji po tym, jak został oskarżony o molestowanie.
Netflix zdążył już przyzwyczaić swoich widzów, że jeśli chodzi o oskarżenia związane z molestowaniem, postępuje bezkompromisowo.
Chyba najbardziej dobitnie przekonał się o tym Kevin Spacey - platforma zakończyła z nim współpracę na planie serialu "House of Cards" i aktor nie wystąpił w szóstym sezonie popularnej serii. Z kolei z rolą w "The Ranch" musiał pożegnać się Danny Masterson, który został oskarżony o trzy gwałty i zastraszanie. Ich los podzielił Chris D'Elia.
Aktor został oskarżony o molestowanie, obnażanie się przed kobietami i nagabywanie nieletnich. W związku z tym Netflix postanowił zerwać z nim wszystkie kontrakty. Tak wymazano go z "Armii umarłych" i anulowano jego prankowy program.
Dziennikarz "Vanity Fair" zapytał w jednym z wywiadów reżysera i jego żonę o decyzję związaną z usunięciem aktora z filmu. Przyznali, że była ona dla nich stosunkowo łatwa.
"Powiedziałabym, że Netflix podjął dobrą decyzję. Przeszli od słów do czynów" - powiedziała Deborah Snyder.
Aktora ostatecznie zastąpiła Tig Notaro, która wystąpiła w dokręcanych scenach na tle green screena, a następnie została komputerowo dodana do filmu. Nie wiemy, jaki był konkretny koszt przedsięwzięcia, ale według słów reżysera kosztowało to "kilka milionów dolarów".