Reklama

Antoni Pawlicki w klasztorze: Pociąga mnie ten stały rytm

Antoni Pawlicki ("Papusza", "Czas honoru", "Komisarz Aleks") nie kryje, że wiara w Boga wiele razy pomogła mu przetrwać trudne chwile. Przyznaje, że czasem zaszywa się w klasztorze, by choć na chwilę odciąć się od świata i wyciszyć.

Antoni Pawlicki ("Papusza", "Czas honoru", "Komisarz Aleks") nie kryje, że wiara w Boga wiele razy pomogła mu przetrwać trudne chwile. Przyznaje, że czasem zaszywa się w klasztorze, by choć na chwilę odciąć się od świata i wyciszyć.
Antoni Pawlicki na planie serialu "Czas honoru" /AKPA

Antoni Pawlicki po raz pierwszy pojechał do klasztoru ojców Benedyktynów w Lubiniu tuż przed rozpoczęciem zdjęć do filmu "Papusza". Chciał - jak wyznał w wywiadzie - usłyszeć swoje własne myśli.

- W natłoku różnych zajęć miewam czasami problemy z zatrzymaniem się i ułożeniem wszystkiego w głowie. Znalazłem takie miejsce, gdzie mogę pobyć parę dni i wejść w rytm, który sprawia, że nagle słyszysz swoje myśli, skupiasz się na nich, możesz je sobie poukładać - powiedział.

Pobyt w klasztorze tak bardzo spodobał się Antoniemu Pawlickiemu, że postanowił wracać do Lubinia zawsze, kiedy poczuje potrzebę wyciszenia się.

Reklama

- Pociąga mnie ten stały rytm - wstawanie o świcie, medytacja, modlitwy, posiłki spożywane w skupieniu... - mówi.

Aktor przyznaje, że w klasztorze nie tylko się modli, ale też pracuje fizycznie i sprawia mu to wielką radość, choć nie wszystko, w czym pomaga ojcom benedyktynom, mu się podoba.

- Nie lubię obierania ziemniaków i pielenia ogrodu, ale z przyjemnością pomagałem przy budowie kuźni dla jednego z braci, który jest kowalem artystycznym. Przemyślałem wiele, nosząc cegły i dechy - wspominał w wywiadzie.

Pobyt w klasztorze pomaga też Antoniemu Pawlickiemu w uwierzeniu, że nie ma dla niego - jako człowieka - rzeczy niemożliwych do zrobienia i - jako aktora - ról niemożliwych do zagrania.

- Kiedy wychodzę przed kamerę lub na scenę, potrzebny mi tupet, pewność siebie, żeby być dla widzów wiarygodnym. W klasztorze szukam tej pewności, bo wiem, że jej nie mam - mówi.

Antoni Pawlicki stara się przynajmniej kilka dni w roku spędzić w Lubiniu. Przyznaje, że wraca do klasztoru, bo czuje się tam bezpiecznie.

- Klasztor uczy pokory i wiary w to, że jak się jest dobrym, to jest łatwiej w życiu - twierdzi aktor.

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Antoni Pawlicki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy