Anthony Bourdain: To dlatego popełnił samobójstwo?
Był jedną z tych telewizyjnych gwiazd, wobec których słowo "osobowość" nie jest frazesem. Ale prócz charyzmy miał też wrażliwość. Tak wielką, że żył w przekonaniu niezasługiwania na sukces. I to właśnie tej bardziej neurotycznej części osobowości genialnego kucharza postanowił przyjrzeć się bliżej biograf, Charles Leerhsen. W swojej najnowszej książce, "Down and Out in Paradise: The Life of Anthony Bourdain" śledzi m.in. ostatnie dni życia Bourdaina i wskazuje powody jego samobójczej śmierci.
Książka już zdołała wzbudzić kontrowersje. Aby ją stworzyć, Charles Leerhsen postanowił bowiem zagłębić się w najciemniejsze zakamarki życia jednej z najbardziej bezkompromisowych telewizyjnych osobowości. Bourdain co prawda nie krył się ze swoim burzliwym życiem, mówił o uzależnieniu od heroiny, o tym, że przez większość swojego życia ledwie wiązał koniec z końcem. Jednak w swoich poszukiwaniach biograf dotarł znacznie poza medialne wyznania gospodarza popularnych programów kulinarnych ("A Cook's Tour", "Anthony Bourdain: No Reservations", "The Layover", "Anthony Bourdain: Parts Unknown").
"Zdarzało się, że niektórzy krytykowali mnie, mówiąc, że jestem reporterem, który grzebie w czyiś śmieciach" - powiedział Leerhsen w rozmowie z AP, odsłaniając kulisy pracy nad książką. Podczas przeprowadzania wnikliwej kwerendy, która doprowadziła do powstania wyczerpującej biografii, Leerhsen przeprowadził 80 wywiadów, dotarł do prywatnych wiadomości Bourdaina, pamiętników a także laptopa. Spędził nawet noc w tym samym pokoju w hotelu Le Chambard w Kaysersberg-Vignoble, w którym 8 czerwca 2018 znaleziono ciało kucharza.
"Byłem ciekaw, jak facet, który miał najlepszą pracę na świecie, który wydawał się taki fajny i był tak mądry pod pewnymi względami i tak wyrafinowany - jak mógł to zrobić? To był powód, dla którego napisałem tę książkę. Myślę, że było mu ciężko pozostać w tym stanie sukcesu, błogości" - powiedział Leerhsen, oceniając bohatera swojej najnowszej książki.
Biograf opisuje dzieciństwo i młodość kucharza, jego błyskotliwą karierę. Leerhsen nie unika również kontrowersyjnych tematów, jak romanse, kontakty z prostytutkami, jego skłonność do zażywania Viagry, hormonu wzrostu. Opisuje buntownika, który miał za nic zdanie innych, ale jednocześnie w swoim komputerze miał ustawione alerty na swoje nazwisko.
Według biografa najbardziej przygnębiające wydają się ostatnie dwa lata życia Bourdaina. "Tony odpychał ludzi lub pozwalał, aby długotrwałe relacje same się wypaliły, aż do czerwca 2018 roku, kiedy to nie było nikogo, kto mógłby zaplanować jego pogrzeb" - zdradza w wywiadzie. Sugerując, że przysłowiowym gwoździem do trumny mogły być zdjęcia włoskiego brukowca, ukazujące niewierność jego partnerki, Asii Argento. Została ona przyłapana w Rzymie z innym mężczyzną. A Bourdain był w niej bezgranicznie zakochany.
"Postąpiłaś bardzo lekkomyślnie z moim sercem" - miała brzmieć cytowana w książce wiadomość, którą Bourdain wysłał do Argento noc przed śmiercią. Gdy prasa ujawniła jej niewierność, kucharz przez kilka dni obsesyjnie wyszukiwał jej zdjęcia w Internecie - wyszukiwarka zarejestrowała kilkaset fraz z jej nazwiskiem.
Z kolei w wiadomości wysłanej do swojej byłej żony Ottavii przygnębiony Bourdain napisał: "Nienawidzę swoich fanów. Nienawidzę tego, że jestem sławny. Nienawidzę swojej pracy. Jestem samotny i żyję w ciągłym poczuciu niepewności".
Bliscy współpracownicy Bourdaina są przekonani, że jego decyzja o tym, aby odebrać sobie życie nie była zaplanowana, a pochopna, podyktowana depresyjnym momentem, w którym się znalazł. Choć zdarzało mu się mówić o śmierci. O tym, że sam zakończy swoje życie. Nikt nie spodziewał się, że to zrobi.
"Zmienił się w postać z powieści Jamesa Ellroya, skazanego na zagładę, zdesperowanego kochanka" - ocenia Leerhsen. "Wiele rzeczy w twoim życiu musi się udać, zanim staniesz się tak nieszczęśliwy, jak Anthony Bourdain. Zanim dotrzesz do miejsca, w którym masz tak wiele do stracenia. W przypadku Tony'ego zajęło to dekady, zanim dotarł na szczyt, z którego upadek miał znaczenie" - dodał biograf.