Anna Kendrick wybrała solidarność z aktorami. Nie będzie promowała swojego nowego filmu
Trwa Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Toronto. Podczas prestiżowego wydarzenia zostają wskazani pierwsi faworyci w wyścigu oscarowym. Wśród debiutujących filmów jest także "Woman of the Hour", który wyreżyserowała Anna Kendrick. Nominowana do Oscara aktorka nie pojawiła się jednak w Toronto. Wybrała solidarność ze strajkującymi aktorami i scenarzystami.
"Woman of the Hour" to thriller opowiadający o Rodneyu Alcali, seryjnym mordercy, któremu udowodniono 8 zabójstw. Podejrzewano go o ponad 130 zbrodni. Film skupia się na jego udziale w telewizyjnym show randkowym. Kendrick zagrała kobietę, która wygrywa randkę z mordercą. W Alcalę wcielił się Daniel Zovatto.
"Ten festiwal udowadnia za każdym razem, że jest wydarzeniem napędzanym przez artystów. Było dla mnie absolutnym zaszczytem, że MFF w Toronto był częścią mojej kariery przez ostatnich czternaście lat" - napisała Kendrick w oświadczeniu, które przed pierwszym pokazem "Woman of the Hour" przeczytał jeden z producentów.
"Nie opiszę, jaka jestem dumna ze światowej premiery mojego filmu właśnie w Toronto. To więcej niż spełnienie marzeń. Mam złamane serce, że nie jestem w tym momencie z wami".
Kendrick wspaniała także o obsadzie filmu, którą określiła jako "nadzwyczajną". "Chciałabym, żeby wszyscy byli tutaj i zostali docenieni w sposób, na jaki zasługują. Jesteśmy dumni z naszego filmu i równie dumni z faktu, że stoimy razem ze związkami zawodowymi w walce o równe płace".
"Jestem wdzięczna każdej osobie, która poświęciła swoją energię dla mojego filmu. Cieszę się, że publiczność zobaczy wynik ich ciężkiej pracy na dużym ekranie" - zakończyła swoje oświadczenia gwiazda "W chmurach".
Dystrybutorem "Woman of the Hour" został Netflix. Streamingowy gigant nabył prawa do filmu za 11 milionów dolarów. Nie ogłoszono jeszcze, kiedy film znajdzie się w jego ofercie.