"Aniołki Charliego": To był szalony tercet! Powstanie trzecia część?
McG, który w 2000 roku debiutował filmem "Aniołki Charliego", a w 2003 nakręcił kontynuację tej produkcji, wyjawił w najnowszym wywiadzie, że chce wrócić do tej serii i nakręcić trzecią część. Pomysł jest kuszący, bo dwa filmy z udziałem Drew Barrymore, Lucy Liu i Cameron Diaz w sumie na całym świecie zarobiły ponad pół miliarda dolarów. Istnieje jednak ryzyko, że widzowie mają dość przygód trójki "aniołków". Przekonała się o tym Elizabeth Banks. W 2019 roku wyreżyserowała ona reboot "Aniołków Cahrliego", który okazał się finansową klapą.
"Musiałbym odbyć bardzo długą rozmowę z tymi trzema wspaniałymi artystkami, które uwielbiam. Bardzo się ucieszyłem z tego, że Elizabeth Banks przejęła reżyserię i stworzyła od podstaw bardzo rozrywkowy film. Zawsze były dyskusje o trzeciej części mojej serii. Byłbym bardzo szczęśliwy, mogąc przedyskutować temat kontynuacji z Drew, Cameron i Lucy, ale jednocześnie jestem też bardzo szczęśliwy z tego, że mogłem przekazać pałeczkę. Bo wiecie, kocham filmy Tima Burtona o Batmanie, ale też kocham nowe filmy o Batmanie. Mogę więc przekazać pochodnię kolejnemu strażnikowi płomienia" - powiedział McG w rozmowie z "Entertainment Weekly".
Reżyser przyznał jednak, że najchętniej przekazałby tę "pochodnię" po tym, jak sam nakręci trzecią odsłonę serii. "Kto wie, może jest w nas jeszcze jeden film i jeśli nadarzy się taka okazja, będziemy mogli opowiedzieć jeszcze jedną wciągającą historię. Dzięki temu filmowi zaistniałem. Odezwali się do mnie, choć nigdy wcześniej nie nakręciłem żadnego filmu pełnometrażowego. Przy wielu okazjach byłem bardzo bliski zwolnienia, ale Drew [Barrymore] wstawiła się za mną, za co będę jej zawsze wdzięczny. Wszystkie te trzy dziewczyny wymykają się boskim schematom i są wyjątkowe" - dodał reżyser "Aniołków Charliego".
Pytany o wątek utraty stanowiska reżysera, McG wyjawił, że niewiele brakło, by studio Sony Pictures zwolniło go i zastąpiło innym twórcą. "W tamtych czasach ten film był szalony. Szefowa Sony, Amy Pascal, przyszła do mnie i zadawała całą masę pytań. Czy ma się śmiać? Czy ma traktować ten film poważnie? Czemu jest tak kolorowy? Czemu bohaterowie cały czas tańczą? Czemu jest w nim tyle muzyki?. Odpowiedziałem: 'Amy, musisz mi zaufać. Wszystko to ułoży się na koniec w film'. I muszę oddać jej sprawiedliwość, że uwierzyła we mnie, choć byłem bardzo bliski wylania" - powiedział.