Andrzej Szalawski: Niesłuszne piętno hańby
Podczas wojny przylgnęło doń niegodne miano kolaboranta. Niewiele osób wiedziało, że Andrzej Szalawski był tak naprawdę głęboko zakonspirowanym agentem polskiego podziemia. Dobrego imienia jednak nigdy nie odzyskał.
Jego najsłynniejsza kreacja to Jurand ze Spychowa w "Krzyżakach". Nietrudno dostrzec w tej roli odbicie losów samego aktora: człowiek pełen dumy i odwagi został skrzywdzony, upokorzony i okryty hańbą.
Inne role wybitnego aktora to m.in. wódz Apaczów Odważny Żubr ("I ty zostaniesz Indianinem", 1962), profesor Rogożyn ("Limuzyna Daimler-Benz", 1981) oraz przemysłowiec Buchholz ("Ziemia obiecana", 1974).
Niewiele brakowało, by zginął w Katyniu. We wrześniu 1939 roku młody podporucznik 26. Pułku Piechoty brał udział w obronie Lwowa. Gdy miasto zajęła Armia Czerwona, zrzucił mundur i zignorował zarządzenie, by wszyscy polscy oficerowie zgłosili się do rejestracji. Przeczuwał, że ci, którzy zastosują się do nakazu, zapłacą za to życiem...
Zamiast tego Andrzej Szalawski próbował sił w swoim przedwojennym zawodzie. Występował na scenie teatralnej w Grodnie w propagandowych sztukach Sowietów. Do czasu - w 1940 roku nowe władze uznały środowisko aktorskie za "ognisko zapalne kontrrewolucji". Szalawski zrozumiał, że jeśli chce przeżyć, musi uciekać.
Podczas tułaczki artysta znów otarł się o śmierć, gdy schwytali go Rosjanie. Ocalał tylko dlatego, że jeden z żołnierzy rozpoznał w nim postać ze spektaklu, który oglądał w Grodnie. Szalawski uszedł z życiem, ale po długiej wędrówce dotarł do Warszawy obdarty, wygłodniały i bez grosza przy duszy.
Co gorsza, w stolicy nie mógł znaleźć zatrudnienia, koledzy bowiem mieli mu za złe występy w komunistycznych widowiskach. Przyparty do muru aktor przyjął jedyną ofertę, jaka się nadarzyła - posadę lektora w niemieckiej kronice filmowej "Die Deutsche Wochenschau".
Dzięki nowemu zajęciu sytuacja materialna Andrzeja Szalawskiego poprawiła się znacznie, wśród rodaków jednak artysta uchodził za hitlerowskiego kolaboranta. Tylko garstka osób wiedziała, że Szalawski zaraz po przybyciu do Warszawy przystąpił do konspiracji. Był członkiem Związku Walki Zbrojnej o pseudonimie "Florian". Udając, że wysługuje się Niemcom, w rzeczywistości pozyskiwał od nich informacje. Przyczynił się m.in. do rozpracowania gestapowskiego konfidenta Józefa Daldera, zlikwidowanego przez AK w 1943 roku.
Cóż z tego, gdy na co dzień, zarówno w środowisku artystycznym, jak i poza nim, Szalawski spotykał się z otwartą wrogością? W 1944 roku za sprawą oskarżeń o współpracę z wrogiem, by uniknąć symbolicznej, hańbiącej kary w postaci ogolenia głowy, ostrzygł się sam. Z oczywistych względów podczas okupacji nie mógł udowodnić swojej niewinności.
Po wojnie również okazało się to niemożliwe. Po pierwsze, większość osób, które mogłyby zaświadczyć na jego korzyść, już nie żyła. Po drugie, w czasach stalinowskich przyznanie się do powiązań z AK mogło ściągnąć mu na głowę poważne konsekwencje.
Andrzej Szalawski w PRL-u został skazany na cztery lata więzienia. Odsiedział trzy - wyszedł na wolność po uwzględnieniu apelacji. Dopiero w 1966 roku Sąd Wojewódzki dla miasta Warszawy zdecydował o zatarciu skazania. Pełnej rehabilitacji aktor jednak nigdy się nie doczekał. Władze Polski Ludowej "nie znalazły podstaw" do uznania jego racji.
Andrzej Szalawski urodził się 4 grudnia 1911 roku. Podczas wojny ożenił się ze Stefanią Gintel-Domańską - małżeństwo jednak nie okazało się udane. Drugą żonę, Izabelę Wilczyńską, poznał w latach 60. Zmarł w 1986 roku wskutek wylewu. Został pochowany na warszawskich Powązkach. Na jego grobie nie ma krzyża.
"Uważałam, że swój krzyż Andrzej nosił na barkach przez większą część życia - tłumaczyła jego żona. - Nie chciałam, żeby cień krzyża padał jeszcze na jego grób".
KLC