Reklama

Andrzej Saramonowicz o Papciu Chmielu: To mój Mickiewicz

22 stycznia zmarł Henryk Jerzy Chmielewski, autor kultowych komiksów z cyklu "Tytus, Romek i A’Tomek". Wiadomość o śmierci popularnego Papcia Chmiela poruszyła miliony Polaków, którzy wychowali się na jego twórczości. Niezwykle osobistym wpisem pożegnał rysownika Andrzej Saramonowicz. Twórca słynnych komedii wyznał, że to właśnie od Papcia Chmiela uczył się poczucia humoru. A kiedy już się spotkali, Chmielewski pokazał mu coś, o czym marzy każdy pisarz świata.

22 stycznia zmarł Henryk Jerzy Chmielewski, autor kultowych komiksów z cyklu "Tytus, Romek i A’Tomek". Wiadomość o śmierci popularnego Papcia Chmiela poruszyła miliony Polaków, którzy wychowali się na jego twórczości. Niezwykle osobistym wpisem pożegnał rysownika Andrzej Saramonowicz. Twórca słynnych komedii wyznał, że to właśnie od Papcia Chmiela uczył się poczucia humoru. A kiedy już się spotkali, Chmielewski pokazał mu coś, o czym marzy każdy pisarz świata.
Andrzej Saramonowicz stwierdził, że Papcio Chmiel jest jego mistrzem od zawsze /Tomasz Urbanek /East News

Twórca komedii "Lejdis", "Testosteron" i "Ciało" opublikował na swoim profilu na Instagramie grafikę z komiksu "Tytus, Romek i A’Tomek. Księga II", tego w którym Tytus przygotowuje się do egzaminu na "prawko" jazdy, w czym pomaga mu mechaniczny koń imieniem Rozalia. "Miałem pięć lat, kiedy nauczyłem się czytać. Tylko dlatego, by wiedzieć, co jest w dymkach trzech komediowych komiksów 'Tytus, Romek i A'Tomek', które podarowała mi siostra cioteczna. A kiedy się to już udało, zacząłem czytać 'Małą encyklopedię PWN' w zielonej okładce. I w tym czytelniczym rozkroku - między encyklopedyzmem nie do zapamiętania a inteligenckim żartem nie do przecenienia - trwam przez całe życie" - napisał Saramonowicz.

Reklama

W kolejnych słowach swojego wpisu Saramonowicz skupił się na postaci zmarłego Chmielewskiego. Stwierdził, że Papcio Chmiel jest jego mistrzem od zawsze. "Nie przesadzę, kiedy powiem, że to mój Mickiewicz, mój Miłosz i mój Gombrowicz w jednym. Od niego uczyłem się poczucia humoru. Frazy, która polszczyznę czyni lekką. Właściwych proporcji między tradycją a awangardą. To on mi pokazał, co to nieskrępowana wyobraźnia. I że najważniejsze dla autora to po prostu nie nudzić" - wyznał.

Saramonowicz jako reżyser, scenarzysta, dramaturg, producent i aktor przyznał też, że Papcio Chmiel zainspirował całe pokolenie inteligentów urodzonych w latach 60 i 70 XX wieku. "Tekstami z +Tytusa+ się rozpoznawało, kto swój, kto obcy" - napisał. To, czego on sam nauczył się od Chmielewskiego, przekazuje teraz kolejnym pokoleniom, także we własnej rodzinie. "Nie przez przypadek mój kelner z 'Testosteronu' ma na imię Tytus. I nie przez przypadek moja młodsza córka ma na imię Rozalia" - wyjawił. "Papcio Chmiel stwarzał świat dla mnie, a ja go stworzyłem dla innych. Tak właśnie wygląda w kulturze ciągłość" - dodał.

Andrzej Saramonowicz wspomniał też dzień, w którym odwiedził swojego idola w jego mieszkaniu. W pewnym momencie Papcio otworzył tapczan... "W środku były setki, może tysiące listów od polskich dzieci. To wszystko były listy miłosne. Pisane niewprawną ręką zachwyty, że Tytus, że przygoda, że wyobraźnia, że chcą jeszcze, jeszcze i jeszcze, i że istnieją kosmosy lepsze niż nasz, a Papcio Chmiel otworzył im do nich magiczne drzwi. To był tapczan, o którym marzy każdy pisarz świata" - spuentował swój wpis twórca "Testosteronu".

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Saramonowicz | Papcio Chmiel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy