Andrzej Łapicki: Mówca pogrzebowy
Lektura wydanych niedawno dzienników Andrzeja Łapickiego "Jutro będzie Zemsta" pozwala odkryć wiele twarzy wielkiego aktora. Sam artysta odnotowywał nawet w swym dzienniku mowy wygłaszane nad grobami żegnanych kolegów, żaląc się, że jest "przemawiaczem".
"Pochowaliśmy Eichlerównę. Co najsmutniejsze, było mało ludzi. Powiedziałem kilka słów. Zamieniam się w grabarza - co tydzień pogrzeb i mowa. Ale po Lenie smutno" - pisał w swym dzienniku Łapicki, trochę drwiąc ze swojej roli. Jednak na pewno do tych mów nad grobami przyjaciół przygotowywał się wyjątkowo starannie. Wybierał cytaty z wielkich dzieł literatury. I był zapamiętywany z tych przemów.
Do niego też należała przemowa nad trumną innego wielkiego aktora, Tadeusza Łomnickiego. "Umarł wczoraj Tadzio Łomnicki. Na scenie, w czasie próby. Niezwykłe i wspaniałe. Cały czas myślę o nim" - pisał Łapicki w dzienniku pod datą 23 lutego 1992 r.
Oczywiście, wygłosił mowę nad grobem znakomitego kolegi. Tak wspominał ten dzień: "Pogrzeb Tadzia był piękny. Pogoda, tłumy nieprzebrane. Przemawiałem, ogólnie się podobało. Cytowałem i Herberta, i króla Leara - był spektakl. Wczoraj mnie pijak zaczepił: 'Pięknie pan przemawiał na pogrzebie Łapickiego!'" - wspomina. No tak, pijaczek pomylił oczywiście nazwiska, aktor nie mógł wszak przemawiać na swoim własnym pogrzebie... Ale na pewno ta mowa była zapamiętana przez wielu, tym bardziej, że aktor cytował króla Leara, a przecież podczas prób do tego właśnie spektaklu zmarł Łomnicki.
Po którejś z przemów, nad grobem Ryszardy Hanin, odnotowuje w dzienniku rozmowy o planowanych przedstawieniach teatralnych: "Miło jest trochę porozmawiać o sztuce, nie o budżetach, emeryturach i prawie autorskim. Może choć przez chwilę będę artystą, a nie przemawiaczem i urzędnikiem" - pisał w styczniu 1994 roku.