Reklama

Ana de Armas: Piękność z Kuby kończy 35 lat. Nie boi się rozebrać na ekranie

Gdy przyjechała do Ameryki, nie znała nawet angielskiego, obecnie jest jedną z największych (a na pewno najseksowniejszych!) gwiazd Hollywood. W niedzielę 35. urodziny obchodzi Ana de Armas, piękna Kubanka znana z takich filmów, jak "Blade Runner 2049", "Na noże", "Nie czas umierać" i "Blondynka". Występ w tej ostatniej produkcji zapewnił jej w tym roku pierwszą w karierze nominację do Oscara.

Ana de Armas urodziła się 30 kwietnia 1988 roku w Santa Cruz del Norte. Do Hollywood przeprowadziła się w 2013 roku. Przed zamieszkaniem w Los Angeles aktorka nie znała angielskiego. Pilnie zabrała się do nauki, ponieważ chciała jak najszybciej zacząć chodzić na castingi. Język opanowała w dwa lata.

Jej pierwszym anglojęzycznym filmem był thriller "Kto tam?", w którym wystąpiła u boku Keanu Reevesa. Wcieliła się w nim w jedną z dwójki dziewczyn, które pukają do drzwi przypadkowego mężczyzny. Uwodzą go, a później torturują.

Reklama

Przełomem w karierze aktorki okazała się rola Joi, hologramu będącego dziewczyną bohatera granego przez Ryana Goslinga, w kontynuacji klasycznego filmu science fiction "Blade Runner 2049". Jej występ spotkał się z doskonałym przyjęciem krytyków i widzów.

Aktorkę mogliśmy też oglądać w kryminalnej produkcji "Na noże", którą wyreżyserował Rian Johnson. Akcja filmu rozpoczynała się tuż po 85. urodzinach autora powieści kryminalnych Harlana Thrombeya, który po imprezie zostaje znaleziony martwy w swojej posiadłości.

Ana de Armas wcieliła się w Martę Cabrerę, zaufaną opiekunkę Thrombeya, która była z 85-latkiem w bliskiej, niemal rodzinnej relacji. Za swoją kreację była nominowana do Złotego Globu.

Następnie de Armas zagrała rolę dziewczyny Jamesa Bonda w długo oczekiwanym filmie "Nie czas umierać".

Aktorka wcieliła się w Palomę i jak zaznaczyła, jej bohaterkę - poza fizyczną atrakcyjnością - cechuje także nieprzeciętna inteligencja. "Pomaga Bondowi w sprawach, których nie byłby w stanie załatwić samodzielnie" - mówiła de Armas.

Piękna Kubanka przyznała, że jest świadoma faktu, iż w dotychczasowych filmach serii kobiety przedstawiane były na ogół jako erotyczny dodatek do tytułowego bohatera. "Kobiety były mocno seksualizowane, to były stereotypowe postaci, rodzaje bohaterek, które zawsze znajdowały się w niebezpieczeństwie i czekały na ratunek ze strony Bonda" - opowiadała de Armas.

W 2022 roku na Netfliksie pojawił się nowy film poświęcony Marilyn Monroe. W główną rolę wcieliła się w nim właśnie de Armas. Nakręcony na podstawie bestsellerowej, nominowanej do nagrody Pulitzera oraz National Book Award, książki Joyce Carol Oates obraz zatytułowany "Blondynka" opowiadał przede wszystkim o wewnętrznym życiu Monroe.

Jedną z najsłynniejszych gwiazd Hollywood wszech czasów najpierw miała zagrać Naomi Watts, później ogłoszono, że zastąpi ją Jessica Chastain. Finalnie angaż otrzymała jednak de Armas. Kubańska aktorka wyznała, że wystarczył jej jeden casting, by przekonać reżysera Andrew Dominika, dla którego był to pierwszy film nakręcony od czasu "Zabić, jak to łatwo powiedzieć" z 2012 roku, że to jej powinien powierzyć rolę Marilyn Monroe.

"Miałam tylko jedno przesłuchanie do roli Marilyn i usłyszałam od Andrew: 'Masz tę rolę, ale muszę jeszcze przesłuchać inne aktorki'. Musiałam jeszcze przekonać producentów, ludzi z kasą. Ale ja zawsze musiałam kogoś przekonywać. Wiedziałem więc, że jestem w stanie to zrobić. Kubanka grająca Marilyn Monroe? Tak bardzo tego chciałam. Patrzysz na to słynne zdjęcie uśmiechniętej Marilyn, ale to tylko niewielki ułamek tego, co przeżywała w momencie jego zrobienia" - powiedziała de Armas w wywiadzie dla "Vanity Fair".

Ale już same przygotowania do wcielenia się w tę postać nie były takie łatwe. Nie tylko dlatego, że trwały aż dziewięć miesięcy. W wywiadzie udzielonym "The Sunday Times" de Armas wyznała, że szlifowanie wokalnych umiejętności i doskonalenie akcentu, co miało upodobnić ją do Monroe, wyczerpały ją psychicznie. "Przez dziewięć miesięcy wytężonej pracy nieustannie ćwiczyłam z trenerami dialektu i wokalu. To była niezwykle wyczerpująca tortura. Czułam, że mózg mi się usmażył" - zdradziła aktorka.

"Blondynka" od początku wzbudzała kontrowersje. Była bowiem pierwszym filmem Netfliksa, który został oznaczony etykietą "tylko dla dorosłych" z powodu scen erotycznych. De Armas miała świadomość, że nagie sekwencje z jej udziałem trafią do internetu.

"Jest to obrzydliwe. Samo myślenie o tym było niepokojące. Nie mam jednak nad tym kontroli. Nie możesz kontrolować tego, w jaki sposób inni wyjmują różne rzeczy z kontekstu. Ale to nie sprawiło, że zastanawiałam się nad przyjęciem roli. Poczułam tylko niesmak na myśl o przyszłości tych nagrań" - wyznała Ana de Armas Variety przed premierą filmu.

W tym samym wywiadzie aktorka zdradziła, że przyjęcie roli Marilyn Monroe wymagało od niej dużej odwagi. "Robię w tym filmie takie rzeczy, których nigdy nie zrobiłabym dla nikogo innego. Zrobiłam je dla niej i dla Andrew" - powiedziała de Armas. Oprócz scen seksu, w filmie znalazła się m.in. scena gwałtu na Marilyn Monroe czy aborcji.

Wymagająca kreacja przyniosła artystce pierwszą w karierze nominację do Oscara i drugą do Złotych Globów. Ostatecznie musiała jednak uznać wyższość Michelle Yeoh, nagrodzonej za kreację w komedii akcji "Wszystko wszędzie naraz".

W 2022 roku aktorka pojawiła się też w thrillerze erotycznym "Głęboka woda". Za reżyserię obrazu odpowiedzialny był Adrian Lyne, autor głośnych erotycznych thrillerów "Dziewięć i pół tygodnia" oraz "Niemoralna propozycja". Dla Lyne'a był to powrót za kamerę po niemal 20-letniej przerwie.

Produkcja, w której de Armas wystąpiła u boku swojego ówczesnego partnera Bena Afflecka, spotkał się z chłodnym przyjęciem widzów i krytyków. "W najnowszym filmie Adriana Lyne'a rakuje jakiejkolwiek pasji. Zaskakuje brak najmniejszej chemii między Melindą i Vicem lub którymkolwiek z licznych kochanków kobiety. Skoro tejże nie ma, to po co to wszystko? Za tym pytaniem szybko pojawiają się kolejne. Udzielane przez twórców odpowiedzi (lub brak takowych) nie rzucają na 'Głęboką wodę' dobrego światła" - pisał dla Interii Jakub Izdebski.

Kilka dni temu ofertę Netfliksa wzbogacił kolejny film z de Armas - komedia akcji "Randka, bez odbioru". Opowiadała o mężczyźnie, zakochującym się bez pamięci w tajemniczej kobiecie, która okazuje się tajną agentką. Podobnie jak kilka ostatnich produkcji aktorki, obraz Dextera Fletchera nie spotkał się ze zbyt dobrym odbiorem. "To film leniwy, bez polotu, marnujący talent występujących w nim ludzi" - notował nasz recenzent.

W czerwcu przyszłego roku na ekrany kin ma wejść "Ballerina", widowiskowy spin-off serii "John Wick" z de Armas w roli głównej. Opowiadał będzie o płatnej morderczyni wyszkolonej do zabijania w tradycji Rosyjskich Cyganów. Swoich umiejętności kobieta użyje podczas krwawej zemsty na zabójcach swojej rodziny. W filmie wystąpią również Anjelica Huston, Gabriel Byrne, Catalina Sandino Moreno oraz Norman Reedus. Fani serii "John Wick" mogą liczyć też na powrót gwiazd cyklu - Keanu Reevesa oraz Iana McShane'a.

W styczniu de Armas w programie Jimmy'ego Fallona wspominała pracę na planie. "Jesteśmy w Pradze już od czterech miesięcy, został nam jeszcze miesiąc zdjęć. Wszystko mnie boli. Moje ciało, moje plecy - wszystko jest obolałe (...) Scena w Bondzie trwała piętnaście minut. A to jest cały film, czyli zupełnie inny poziom" - mówiła.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ana de Armas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy