Amy Schumer bez kompleksów
Jestem taka piękna - to stwierdzenie powinno być mantrą współczesnych kobiet, do czego głośno namawia Amy Schumer. Nie chodzi tu jedynie o dostrzeżenie swoich cielesnych walorów, a pewności siebie, która gdzieś drzemie schowana pod stertą kompleksów.
W filmie "Jestem taka piękna" Amy Schumer po raz kolejny udowadnia, że najbardziej seksowna jest pewność siebie. Nie zaleca co prawda urazów głowy, ale każda kobieta powinna się od czasu do czasu w nią stuknąć i zobaczyć siebie w nieco innym świetle - jaśniejszym.
Renee Bennett, w której postać wciela się Amy Schumer, każdego dnia boleśnie doświadcza, jak to jest być przeciętniaczką w Nowym Jorku - mieście faworyzującym pięknych i bogatych. Wszystko zmienia się, gdy na zajęciach fitness spada z rowerka treningowego, uderza się w głowę i traci przytomność. Kiedy odzyskuje świadomość i spogląda w lustro, widzi siebie w zupełnie innym świetle - jest zjawiskowo piękna. Nie jest to metamorfoza z serii budzę się po urazie głowy i mam nowe ciało. W wyglądzie Renee nic się nie zmienia, poza tym, że patrzy na siebie inaczej. Z szarej myszki staje się wyzwoloną i pewną siebie kobietą, której śmiałość i energia robią piorunujące wrażenie na wszystkich.
"To nie film, w którym brzydki troll staje się piękny, chodzi o kobietę, która ma niskie poczucie własnej wartości. Każdy ma prawo tak się czuć, niezależnie od tego, jak wygląda. Myślę, że każdy z nas zmaga się z tym problemem. Zapewne wśród twoich przyjaciół jest wiele takich osób, które są piękne, a również borykają się z niską samooceną" - zauważa w wywiadzie dla Vulture Schumer.
Przyznaje, że wiele osób zastanawiało się, dlaczego główna bohaterka nabiera takiej pewności siebie, dlaczego musi myśleć, że jest szczupła. "W scenie po urazie głowy, można zakładać, że osoba którą widzę, gdy patrzę w lustro, jest chuda. Widzę to samo, tylko postrzegam swoje ciało inaczej, widzę jego piękno. Ona nie mówi: 'Jestem taka chuda'. Mówi, że jest zdumiona linią żuchwy, biustem, pośladkami" - wyjaśnia.
Schumer podkreśla, że morałem z filmu nie ma być jedynie dostrzeganie swojego piękna, a odwaga w próbowaniu i zwalczaniu strachu przed wyrażaniem swoich myśli i pragnień.
"Moja bohaterka nie traci pewności siebie, udowodniła sobie do czego jest zdolna. Zaszła bardzo daleko dzięki swoim pomysłom. Uświadamia sobie, że jedyne co mogła zrobić, to spróbować. Każdy musi próbować. Chcę, aby ludzie żyli ze świadomością pełni swojego potencjału, aby nie powstrzymywali się z powodu swojej niepewności - zwłaszcza kobiety. Bardzo często mam okazję to obserwować. Kobiety boją się, że zostaną odrzucone, jeśli zabiorą głos w trakcie spotkań, że zostaną obrażone. Mam nadzieję, że ludzie zobaczą ten film i dostrzegą, że nie ma nic złego w tym, jeśli nasz głos będzie słyszany wyraźniej" - podkreśla.