Reklama

Amerykańska pisarka apeluje o przyznawanie Oscarów grającym w filmach psom

Psy mogą być takimi samymi gwiazdami jak ludzie - stwierdza amerykańska dziennikarka i pisarka Wendy Mitchell, która wydała właśnie książkę o najsłynniejszych czworonogach w historii amerykańskiego kina. Dlatego apeluje się do członków akademii filmowych o przyznawanie Oscarów i nagród Bafta w kategorii "najlepszy zwierzęcy aktor".

Psy mogą być takimi samymi gwiazdami jak ludzie - stwierdza amerykańska dziennikarka i pisarka Wendy Mitchell, która wydała właśnie książkę o najsłynniejszych czworonogach w historii amerykańskiego kina. Dlatego apeluje się do członków akademii filmowych o przyznawanie Oscarów i nagród Bafta w kategorii "najlepszy zwierzęcy aktor".
Wendy Mitchell /Roberto Ricciuti /Getty Images

Lassie, Toto, Beethoven, Szarik - te psie postaci zna niemal każdy. Niewiele osób wie jednak, jak doszło do tego, że w ich role wcielał się ten, a nie inny pies. Z niektórymi wiążą się bardzo ciekawe historie. Okazuje się również, że pomysł przyznania Oscara psu nie wziął się znikąd. Owczarek szkocki (collie) z filmu "Lassie wróć", który wszedł na ekrany w 1943 roku, to najprawdopodobniej najsłynniejszy pies świata. A przynajmniej najsłynniejsza filmowa psia postać. Lassie była uosobieniem wszelkich cnót, jakie może mieć czworonożny przyjaciel człowieka: niezachwianej lojalności, odwagi i bezinteresowności. Wystawiana na najgorsze próby i ryzykowne sytuacje, zawsze na pierwszym miejscu stawiała dobro swojej właścicielki, granej przez Elizabeth Taylor. Co ciekawe, suczkę Lassie grał samiec o imieniu Pal. Powód był bardzo prozaiczny - psy tej rasy mają grubszą i ładniejszą sierść niż suki, więc producenci uznali, że lepiej wypadnie na ekranie. W latach 40. XX wieku Hollywood nie słyszało jeszcze o feminizmie, a Pal prawdopodobnie nic nie robił sobie z faktu, że zabrał rolę jakiejś równie utalentowanej koleżance. Dożył 18 lat, a w kolejnych częściach filmu wystąpili jego potomkowie.

Reklama

To właśnie spotkanie z jednym z jego prawnuków, collie o imieniu "Hey Hey" zainspirowało dziennikarkę telewizyjną Wendy Mitchell do napisania książki "Citizen Canine: Dogs in the Movies", przedstawiającej psią historię Hollywood. A jest o czym opowiadać.

Jedna z hollywoodzkich legend głosi, że pies miał sporą szansę na pierwszą w historii Nagrodę Akademii Filmowej (w 1929 roku, zanim jeszcze zaczęto nazywać ją Oscarem) w kategorii "najlepszy aktor". Nic dziwnego, bo owczarek niemiecki Rin Tin Tin, o którym mowa, był prawdziwą gwiazdą. Zagrał w sumie w 27 produkcjach, tylko w 1929 roku pojawił się w trzech filmach. Ostatecznie jednak Oscar trafił do Emila Jenningsa za rolę w "Ostatnim rozkazie". Nagrody przyznawane przez Akademię nie cieszyły się jeszcze w tamtym czasie dużą renomą i pojawiły się obawy, że przyznanie jednej z nich psu jeszcze umniejszy ich rangę. Sadząc po szaleństwie i ogromnym biznesie, jaki wiąże się dziś z Oscarami, być może była to słuszna decyzja.

Hollywood kocha historie, w których kelnerka z podrzędnego baru lub roznosiciel ulotek trafia na casting, a potem w ekspresowym tempie zostaje gwiazdą kina. Jak się okazuje, takie sytuacje mają miejsce również w aktorskim psim światku. Przykładem może być terierka o imieniu Terry, którą ktoś podrzucił pod drzwi tresera zwierząt. Bezdomna Terry porzucona przez właścicieli, nie spodziewała się pewnie, że to zdarzenie odmieni jej życie. I to na lepsze. Treser, który ją przygarnął, szkolił bowiem psy na potrzeby hollywoodzkich produkcji. Podczas prezentacji sztuczek w wytwórni Paramount, Terry z miejsca zdobyła serce Shirley Temple, z którą wkrótce zagrała w filmie "Bright Eyes". Niedługo potem przeszła do historii, partnerując Judy Garland jako Toto w "Czarnoksiężniku z Krainy Oz". Terry odeszła za w 1945 roku i spoczęła obok innych zmarłych gwiazd Hollywood na najstarszym cmentarzu w dzielnicy.

Zupełnie inaczej wyglądała droga do kariery Krisa, bernardyna, który zagrał tytułowego "Beethovena". Trener Karl Miller zdradził w jednym z wywiadów, że aż dwa miesiące szukał psa, którego da się wyszkolić w taki sposób, aby na planie mógł udawać kompletny brak tresury. Jak powszechnie wiadomo, bernardyn zagrał swoją rolę perfekcyjnie. Niestety, jak donosiła później córka Millera, Teresa, Kris na starość roztył się i zrobił bardzo leniwy. Nie wiadomo jednak, czy nie była to kolejna jego sztuczka mająca na celu zmylenie właścicieli.

Śmierć psiego czworonożnego kolegi z planu zawsze wywołuje wiele emocji. W 2018 roku Reese Witherspoon podzieliła się ze światem smutną informacją o odejściu suczki rasy chihuahua, z którą grała w "Legalnej Blondynce": "Tak mi przykro z powodu śmierci Moonie. To bardzo smutne stracić członka rodziny. Tym właśnie były dla mnie wszystkie moje futrzaste dzieci. Rodziną". Aktorka w tym samy roku pożegnała własnego psa tej samej rasy.

Idąc w ślady Wendy Mitchell, warto przypomnieć także psie gwiazdy polskiego kina. Najsłynniejszym z nich jest bez wątpienia Szarik z serialu "Czterej pancerni i pies". Co ciekawe, w tę rolę wcielały się trzy różne owczarki niemieckie. Najczęściej był to Trymer, który trafił na plan filmowy, ponieważ nie nadawał się do pracy w milicji. Owczarek był trenowany na psa tropiącego, jednak uznano, że jest zbyt łagodny i nie ma wystarczających zdolności w tropieniu. Został więc aktorem i od razu podbił serca widzów. Jak przystało na prawdziwą gwiazdę, miał dwóch dublerów. Romuald Kropat, operator "Czterech pancernych" wspominał, że w scenach, w których Trymer bał się skoczyć zastępował go Spik lub Atak. Kontrowersyjny może wydawać się fakt, że po śmierci Trymer nie spoczął na żadnym z prestiżowych cmentarzy, lecz został wypchany i stanowi eksponat w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach.

Za przygotowanie Trymera do pracy przed kamerą odpowiadał najsłynniejszy polski "treser psich gwiazd", Franciszek Szydełko. Szkolenie trwało aż dwa lata. Treser wspominał w wywiadach, że kiedy kręcono ujęcie, wydawał Trymerowi polecenia za pomocą znaków optycznych. Wyjaśniał, że tradycyjne komendy głosowe zaburzyłyby dialogi aktorskie. W tym celu zdarzało mu się np. chować pod stołem. To również Franciszek Szydełko trenował dwa dogi, Łosia i Apacza, które wcieliły się w rolę Saby, psa Nel i Stasia z ekranizacji "W pustyni i w puszczy". Temperatura piasku sięgała 70 stopni Celsjusza, a do tego trzeba było uważać na skorpiony, więc treser zakładał psom na łapy skarpety.

Owczarki niemieckie to także gwiazdy popularnego dziś polskiego serialu "Komisarz Alex". W tytułowego Alexa wcielały się trzy psy: Rocky, Ramzes i Wafel. Rocky ma za sobą burzliwą przeszłość. Jego pierwszy właściciel nie potrafił uporać się z jego temperamentem i sprzedał go na targu. Od nowego właściciela odkupili go Beata i Andrzej Dobrzyńscy, którzy szkolą zwierzęta do filmów. Wiele psich gwiazd pochodzi również z Zakładu Tresury Psów "Russ". Jedną z nich jest Ori, pies rasy papillon, który pojawił się w serialu "Barwy szczęścia" i "Ojciec Mateusz", a także wystąpił w sesji zdjęciowej programu "Top model".

Wendy Mitchell, wspomniana na początku autorka książki o amerykańskich psach celebrytach, zwraca uwagę, że pojawienie się tych zwierząt na ekranie wzbudza w ludziach szczególne emocje. Zwróciła się również do członków amerykańskiej i brytyjskiej akademii filmowej o uwzględnienie w kolejnych rozdaniach Oscarów i nagród BAFTA nowej kategorii: dla najlepszego zwierzęcego aktora. Być może pomysł spotka się tym razem z większą przychylnością niż w 1929 roku.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Oscary 2020
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy