Reklama

Amerykanie chwalą Skolimowskiego

Jerzy Skolimowski nie podzielił losu wielu zagranicznych reżyserów, których filmy, prezentowane w USA, często nie są przez tamtejsze media dostrzegane. Amerykańscy krytycy doceniają dorobek polskiego twórcy.

Z okazji trwającej od 3 czerwca w Stanach Zjednoczonych retrospektywy filmów Skolimowskiego pojawiło się sporo tekstów komplementujących jego osiągnięcia. Nie ograniczają się do nagrodzonego m.in. na festiwalu w Wenecji, a niedawno także w Gdyni, "Essential Killing". Przedstawiają życie reżysera i analizują jego twórczość, poczynając od debiutanckiego "Rysopisu".

"The Wall Street Journal" opublikował obszerny tekst przypominający drogę twórczą Skolimowskiego zamieszczając opis jego kolejnych filmów.

"Powstałe na Bliskim Wschodzie, w Warszawie czy Londynie, filmy Skolimowskiego są niezwykle niepokojące, a jednocześnie natychmiast rozpoznawalne" - podkreśla Anthony Paletta. Zwraca uwagę, że mimo wielu nagród reżyser nie jest tak popularny, jak inni twórcy z Europy Wschodniej, w tym Milos Forman, Roman Polański lub Andrzej Wajda. Tym bardziej namawia kinomanów, by skorzystali z nie nadarzającej się często okazji i obejrzeli filmy, które w Nowym Jorku prezentuje właśnie Museum of the Moving Image na Queensie.

Reklama

"New York Times" zapowiadając retrospektywę nazywa twórczość Polaka niepokojącą i eksperymentalną. Należący do tego samego wydawnictwa dziennik "Boston Globe" podkreśla, że podczas gdy kolega reżysera, Roman Polański, zdobywał sławę i niesławę w Hollywood, Skolimowski pozostał w branży, przemieszczając się z kraju do kraju i reżyserując filmy przepełnione obsesją wygnania. "Rzadko który z jego filmów przypomina kolejne, lecz przez każdy przemawia przewrotny pesymista, posiadający niezwykłą umiejętność posługiwania się filmowym medium. (...) Skolimowski otwarcie przyznaje się do tego, że robi filmy dla siebie; my mamy tylko szczęście, że zabiera nas w podróż ze sobą" - ocenia w gazecie Ty Burr.

Magazyn "New Yorker" w nawiązaniu do "Essential Killing" zauważa, że "Skolimowski pod zasłoną współczesnych wydarzeń, w wyrafinowany sposób buduje archetyp życia ludzkiego samego w sobie".


Według tygodnika "Village Voice", choć łatwo uwierzyć, że wielkich filmów pozostało już do odkrycia niewiele, jednym z nich jest "Na samym dnie" Skolimowskiego. Pismo wspomina o niewypale, jakim była ekranizacja "Ferdydurke" Gombrowicza. Przekonuje jednak, że poruszającymi "Czterema nocami z Anną" reżyser powrócił na terytorium, które oznaczył filmem "Na samym dnie". Ten powrót kontynuuje zaś "Essential Killing", baśń o przetrwaniu - jak nazwał tygodnik ostatni film Skolimowskiego.

"Ewidentna doskonałość dorobku 73-letniego Skolimowskiego staje się coraz bardziej widoczna, szczerze obawiam się więc o jego spokojne przejście na emeryturę" - napisał Nick Pinkerton w "Village Voice".

Największa w Ameryce retrospektywa filmów Jerzego Skolimowskiego potrwa do 15 września. Instytut Kultury Polskiej w Nowym Jorku przygotował ją we współpracy m.in. z Filmoteką Narodową w Warszawie, Polskim Instytutem Sztuki Filmowej i szkołą filmową w Łodzi.

Przypomnijmy, że najnowszy film artysty - "Essential Killing" - triumfował na czerwcowym festiwalu w Gdyni, zdobywając główną nagrodę imprezy - Złote Lwy. Jerzy Skolimowski otrzymał też statuetkę dla najlepszego reżysera.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Skolimowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama