Reklama

Alicja Bachleda–Curuś: Jej rolę miała zagrać Milla Jovovich

Nakręcony w 2007 roku film "Handel" w reżyserii Marco Kreuzpaintnera był przełomem w karierze Alicja Bachleda–Curuś. Jednak niewiele brakowało, a polska aktorka nie zagrałaby w nim. Dostała w nim główną rolę dzięki niezdecydowaniu wielkiej gwiazdy kina.

Nakręcony w 2007 roku film "Handel" w reżyserii Marco Kreuzpaintnera był przełomem w karierze Alicja Bachleda–Curuś. Jednak niewiele brakowało, a polska aktorka nie zagrałaby w nim. Dostała w nim główną rolę dzięki niezdecydowaniu wielkiej gwiazdy kina.
Alicja Bachleda-Curuś /Beata Zawrzel /Reporter

Rola w filmie "Handel" była ogromnym wydarzeniem w życiu Bachledy-Curuś. Była to pierwsza w jej karierze rola w amerykańskiej produkcji, w dodatku rola główna. Okazuje się, że polska aktorka dostała się do obsady w bardzo nietypowy sposób. Opowiedziała o tym w niedzielę wieczorem w prowadzonym przez Rafała Zawieruchę instagramowym programie "Zawierucha filmowa".

Na wstępie aktorka wyznała, że występ w "Handlu" był początkowo poza sferą jej marzeń. Sytuacji nie zmieniał fakt, że zagrała już wcześniej u Kreuzpaintnera w filmie "Letnia burza", a reżyser bardzo cenił sobie tę współpracę. "Powiedział, że nie ma dla mnie niestety żadnej z ról, bo nie mam nazwiska, jestem nieznaną osobą i nie jest w stanie sfinansować filmu, jeśli ktoś bez nazwiska gra główną rolę" - wspominała aktorka i dodała: "Było mi bardzo przykro, bo scenariusz był niesamowity i role do zagrania były fenomenalne, ale musiałam jakoś przełknąć tę gorzką pigułkę".

Cierpliwość się jednak opłaciła, bo po jakimś czasie okazało się, że reżyser specjalnie dla niej napisał epizodyczną rolę dziewczyny, która towarzyszy głównej bohaterce na lotnisku, ale chwilę później zostaje potrącona przez samochód. Dla początkującej aktorki była to ogromna szansa, bo mogła umożliwić jej wstąpienie do Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych, co otwierało drzwi do dalszej kariery. "Na kilka dni przed zdjęciami okazało się, że coś się dzieje z główną aktorką, zadzwoniono do mnie i powiedziano: 'Alicja, mamy jedną dobrą i jedną złą wiadomość'" - wspominała Bachleda-Curuś.

Reklama

Złą wiadomością było to, że Alicja nie zagra oferowanej jej roli. "Pomyślałam, jaka może być ta dobra wiadomość, skoro moje marzenie właśnie prysło? Powiedzieli: 'Jeżeli chcesz, to grasz główną rolę'" - powiedziała aktorka. Jej radość była ogromna, nie trwała jednak długo, bo jeszcze przed wejściem na plan zdjęciowy, Alicja dowiedziała się, że gwiazda, która pierwotnie się rozmyśliła, postanowiła jednak wcielić się w główną bohaterkę. "To był taki moment, kiedy pomyślałam: 'To dobrze, to jest nauka pokory, trudno (...). Niech się dzieje wola nieba, być może to nie jest moja droga'" - wyznała Bachleda-Curuś.

Kiedy już pogodziła się z myślą, że zagra tylko epizod, wszystko znowu zmieniło się o 180 stopni. "W noc przed rozpoczęciem zdjęć znowu telefon: 'Alicja, pozbyliśmy się jej! Wracaj, grasz główną rolę!'" - wspominała aktorka, która ostatecznie zagrała Veronicę.

Bachleda-Curuś w rozmowie z Rafałem Zawieruchą nie chciała zdradzić, kim był chimeryczna gwiazda, dzięki której w końcu dostała wymarzoną rolę, z innych źródeł wiadomo jednak, że w postać Veroniki miała się wcielić Milla Jovovich.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Milla Jovovich
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy