Reklama

Aleksandra Śląska: Wyniosła królowa i okrutna uwodzicielka

- Niebanalna uroda oraz niepowtarzalny kolor włosów predystynował ją do ról wyniosłych królowych oraz wszystkich okrutnych i tajemniczych uwodzicielek - mówił o niej Andrzej Łapicki. Niezwykła elegancja, powściągliwość, dystans do świata i powaga uczyniły z Aleksandry Śląskiej gwiazdę sceny i ekranu w prawdziwie hollywoodzkim stylu.

- Niebanalna uroda oraz niepowtarzalny kolor włosów predystynował ją do ról wyniosłych królowych oraz wszystkich okrutnych i tajemniczych uwodzicielek - mówił o niej Andrzej Łapicki. Niezwykła elegancja, powściągliwość, dystans do świata i powaga uczyniły z Aleksandry Śląskiej gwiazdę sceny i ekranu w prawdziwie hollywoodzkim stylu.
Aleksandra Śląska w filmie "Ich dzień powszedni" (1963) /East News/POLFILM

Naprawdę nazywała się Ola Wąsik. Była córką posła na sejm II RP - Edmunda Wąsika. Jako dziecko chuda, rudawa i piegowata, kiedy dorosła, mężczyźni zaczęli w niej dostrzegać niepowtarzalną, zjawiskową kobietę. Przyszła gwiazda była niezwykle skryta, więc najbliższych zaskoczyła jej decyzja o zostaniu aktorką. Jednak to właśnie rodzice zarazili ją miłością do sceny.

Ta Śląska

W 1946 roku została studentką Szkoły Dramatycznej przy Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Była jedyną Ślązaczką na uczelni i mówiono o niej "ta Śląska“. Wykładowca szkoły Wiesław Górecki uznał, że jej rodowe nazwisko - Wąsik - nie nadaje się na afisz. Tak została Aleksandrą Śląską.

Reklama

Po ukończeniu szkoły przez dwa lata grała na deskach krakowskich scen. W 1949 r. przeniosła się do stolicy i znalazła w zespole Teatru Współczesnego, a od 1956 roku, do końca życia, związana była z stołecznym Teatrem Ateneum. Znalazła w nim miłość. Dosłownie, bo kiedy przyszły dyrektor tej sceny, Janusz Warmiński, zobaczył rudowłosą piękność, zupełnie stracił dla niej głowę głowę. Wkrótce został jej drugim mężem (pierwszym był lekarz, z którym miała syna, Szczęsnego). Ponoć to ona, jako dyrektorowa, rządziła teatrem. Co działo się za kulisami? Tego nie wiadomo, bo Śląska chroniła swoje życie prywatne. Niechętnie udzielała wywiadów, nigdy nie była obiektem skandali. Miała świadomość, że uroda jest jednym z jej atutów, ale wykorzystywała ją wyłącznie jako narzędzie pracy.

Do aktorstwa podchodziła niezwykle poważnie. - Absorbuje mnie dociekanie złożoności psychologicznej każdej postaci - mówiła w jednym z nielicznych wywiadów. - Czy utwór klasyczny, czy współczesny, wszędzie człowiek ma prawo być skomplikowany - tłumaczyła. - Śląską cechował wspaniały warsztat, świadomość wyborów i doskonała powtarzalność - stwierdziła Krystyna Janda, która przez kilka lat dzieliła z nią teatralną garderobę.

Zbyt wiarygodna

Precyzja w budowaniu postaci sprawiała, że reżyserzy filmowi także lubili z nią pracować. Obsadzano ją w rolach królowych albo... Niemek. Tak jak w "Ostatnim etapie" Wandy Jakubowskiej. Scenariusz oparty na wspomnieniach więźniarek obozu Auschwitz Birkenau spotkał się z krytyką polskich decydentów. Produkcja ruszyła dopiero po zatwierdzeniu przez samego Józefa Stalina. - Trudno mówić o roli pierwszoplanowej, to raczej postać samodzielna dramaturgicznie - oceniała swój filmowy debiut.

W roli kolejnej esesmanki wystąpiła w filmie Andrzeja Munka "Pasażerka". Później mówiła, że postać Lizy uwolniła aktorskie umiejętności, o które siebie nie podejrzewała. - To dla mnie odkrycie nieoczekiwane i nawet niezupełnie przyjemne - przyznała. Była tak autentyczna, że publiczność myliła kreację aktorską z prawdą. Gwiazda dostawała listy z wyzwiskami, plotkowano, że podczas wojny kolaborowała z wrogiem. Bardzo przeżywała te oskarżenia.

Niezapomniana królowa

Po roli w filmie Munka nie mogła dla siebie znaleźć miejsca w kinie. Jej ostatnią wielką kreacją była rola królowej Bony w serialu Janusza Majewskiego z 1980 roku. Propozycję zagrania żony Zygmunta Starego, otrzymała mając 55 lat. - Tylko ona mogła tak realistycznie zagrać emocje dziewczyny młodszej o 30 lat - przyznał reżyser. - Jej postać zmienia się, by na oczach widzów stać się prawdziwą monarchinią. To właśnie rolą Bony Śląska zapisała się na zawsze w naszych sercach.

Artystka zmarła na raka 18 września 1989 roku. Na scenie pracowała niemal do samego końca, zgodnie z maksymą, którą jako wykładowczyni warszawskiej Akademii Teatralnej wygłaszała do swoich studentów: - Albo oddajesz się teatrowi całkowicie, albo jako aktor nie przekraczaj jego progu.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Aleksandra Śląska urodziła się 4 XI 1925 r. w Katowicach. Ukończyła krakowską Szkołę Dramatyczną przy Teatrze im. Słowackiego. Jej nauczycielami byli m.in. Juliusz Osterwa i Aleksander Zelwerowicz. W 1987 r. otrzymała tytuł profesora nadzwyczajnego sztuki teatralnej. Zmarła 19 IX 1989 roku.

JBJ

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Aleksandra Śląska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy