Aleksandra Popławska: Niech spłoną na stosie wasze prawa
Aleksandra Popławska zamieściła na swoim profilu instagramowym pełen wściekłości post adresowany do polityków, którzy doprowadzili do zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce. W swoim komentarzu do tej sytuacji kilka razy użyła wulgaryzmów i zagroziła płomieniami.
Popławska opublikowała na swoim profilu instagramowym przerobioną na gif grafikę Roberta Jurgi, która przedstawia czarownicę na stosie. Pod nogami przywiązanej do pala kobiety, zaczyna płonąć ogień, a z jej oczu wycieka krew, która napełnia kontur błyskawicy. Animowanej grafice towarzyszy post, w którym aktorka, nie owijając w bawełnę, mówi rządowym politykom, co o nich sądzi i gdzie w przyszłości widzi zarówno ich, jak i stanowione przez nich "prawa i trybunały".
"WY... z tym tematem zastępczym, świętsi od papieża, szowiniści nienawidzący kobiet, odbierający prawo głosu swoim obywatelom, nakładający kajdanki pod pozorem czynienia dobra, zaprzedani kościołowi i biskupom ukrywającym pedofilów" - zaczęła. - "Był czas, że podobni Wam zabobonni i zacofani 'dziadersi' palili kobiety na stosach posądzając je o 'czary-mary'. Teraz niech spłoną na stosie wasze prawa i wasze trybunały".
W dalszej części postu, wykrzykiwane od początku ulicznych protestów kobiet wulgarne hasło, Popławska powtarza jako "krzyk, który narusza tabu: katolicko-męsko-patriarchalnej wizji kobiety akceptowalnej, do formowania której służą wszystkie narzędzia socjalizacji: wasza szkoła, wasz kościół, wasze prawo, wasze media". I choć słowa te aktorka publikuje jako własne, w istocie pochodzą one z felietonu Romana Kurkiewicza (byłego redaktora naczelnego "Przekroju"), opublikowanego w tygodniku społeczno-politycznego "Przegląd" 2 listopada ubiegłego roku.
Za Kurkiewiczem Popławska zaznacza również, że nie zgadza się na "chorą wizję", według której "kobieta ma być grzeczna, posłuszna, podporządkowana, niepyskata, niekłopotliwa, bezradna i zależna - od mężczyzn, ich kultury i władzy".
Pod jej postem wysyp komentarzy od mężczyzn. Jedni przepraszają i wstydzą się, że są "facetami" albo "za facetów", inni przekonują, że "nie wszyscy faceci to zło". Większość wpiera kobiety, jak i samą aktorkę - w wielu przypadkach używając argumentów, które jeszcze niedawno powszechnie piętnowano jako "mowę nienawiści".