Reklama

Aleksander Doba nie żyje. Żegnają go gwiazdy

Aleksander Doba, wybitny podróżnik, zmarł niespodziewanie podczas wyprawy na Kilimandżaro, o czym poinformowała we wtorek jego rodzina. Dla większości tych, którzy go wspominają i komentują jego śmierć - jest "bohaterem".

Aleksander Doba, wybitny podróżnik, zmarł niespodziewanie podczas wyprawy na Kilimandżaro, o czym poinformowała we wtorek jego rodzina. Dla większości tych, którzy go wspominają i komentują jego śmierć - jest "bohaterem".
"Bohater" - to słowo we wpisach polskich gwiazd pojawiało się najczęściej /Beata Zawrzel /Reporter

Janina Ochojska na swoim profilu na Twitterze pożegnała go słowami: "Mam nadzieję, że gdziekolwiek teraz jesteś, nie zabraknie Ci krajobrazów, szczytów i akwenów do odkrywania. Odpocznij też - choć chwilę".

Krzysztof Ibisz w swoich postach na Facebooku i Instagramie nawiązał do zasady, którą legendarny podróżnik w nim zaszczepił: "Kochany Aleksandrze" - napisał. - "Żyłeś tak, jak chciałeś, według zasady - ustaw poprzeczkę wysoko, a skacz jeszcze wyżej. Miałeś piękne, inspirujące życie. Dziękuję, że mogłem spędzić z Tobą wiele pasjonujących godzin, bo właśnie 'pasja' to było słowo, które kierowało Twoim życiem. Ta Twoja 'pasja' we mnie i w wielu z nas przetrwa. Nigdy o Tobie nie zapomnimy. Odpoczywaj Bohaterze". Swój wpis prezenter opatrzył wspólnym zdjęciem, na którym internauci dopatrzyli się podobieństwa między mężczyznami - obaj mają "wiatr we włosach".

Reklama

Nie tak dawno Aleksandra Dobę bliżej poznał też Misiek Koterski. Aktor i podróżnik spotkali się bowiem na planie czwartej edycji programu "Agent - Gwiazdy". W swoim poście na Instagramie Koterski, podobnie jak Krzysztof Ibisz, opublikował wspólne zdjęcie z Dobą. Obok napisał: "Odszedł największy Agent, jakiego znałem. Nasz ukochany Rumcajs. Cieszę się, że mogłem Cię poznać i przeżyć z Tobą nasze Agentowe przygody, zawsze będę myślał o Tobie z uśmiechem na twarzy. Nie znałem nikogo, kto miałby w sobie tyle radości z życia. Pamiętam Twoje słynne rączki w górze i okrzyk 'Bawimy się!!! Wszyscy!!! Bawimy się!!!'. Spoczywaj w spokoju Bohaterze".

Zdjęcia z Aleksandrem Dobą opublikowała na Facebooku i Instagramie również Martyna Wojciechowska. Dziennikarka i podróżniczka napisała: "Olek, będzie Cię tu nam bardzo brakowało". Wcześniej opisała go jako "Duszę absolutnie szaloną i szaleńczo zakochaną w świecie" oraz przypominała "niemożliwe" rzeczy, których dokonał: "Jako pierwszy człowiek na świecie samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent (z Afryki do Ameryki Południowej) w 2011 roku wyłącznie dzięki sile swoich mięśni. 2 lata później, w 2013 roku, wrócił na Atlantyk, żeby przepłynąć go w jego najszerszym miejscu. Wystartował w Lizbonie. Zakończył na Florydzie. W ciągu 167 dni pokonał ponad 12 tysięcy kilometrów! Nikt wcześniej samotnie, o sile tylko własnych mięśni, nie pokonał takiej odległości!" - napisała.

Wojciechowska przypomniała też, że Doba podbił tym wyczynem serca ludzi na całym świecie, bo w 2015 roku został wybrany Podróżnikiem Roku w międzynarodowym głosowaniu czytelników amerykańskiego miesięcznika "National Geographic". Ona sama miała zaszczyt wręczyć mu Travelera, czyli nagrodę polskiej edycji tego magazynu - w kategorii Wyczyn Roku.

Jerzy Owsiak, żegnając podróżnika, wspomina spotkanie na festiwalu, który wówczas nazywał się jeszcze "Przystanek Woodstock" (a w 2018 roku zmienił nazwę na Pol'and'Rock Festival). "Bardzo się cieszyliśmy, kiedy Aleksander Doba przyjął zaproszenie na Akademię Sztuk Przepięknych w roku 2015" - napisał Owsiak na stronie internetowej festiwalu. "(...) Tacy ludzie to fantastyczny przykład dla tych, którym marzy się świat przygód i wszelkich związanych z tym wyzwań. To świat pełen zaskakujących zdarzeń, momentami wymagający od nas ogromnych sił, aby pokonać trudności, ale na końcu świat, który w tych zmaganiach pokazuje nas samych bez żadnych upiększeń i zbędnych kolorów".

Owsiak zapamiętał Aleksandra Dobę, jako człowieka niezwykle otwartego: "Opowiadał z niezwykłą szczerością o swoich dokonaniach poprzez czasami niezwykłe drobiazgi, które dały mu w kość i do których potrafił się przyznać i pięknie o tym opowiadać. Na naszym Festiwalu był takim, jakim był w życiu. Był moment, że poszukiwaliśmy go przez radiowęzeł, kiedy Festiwal go wciągnął i bez reszty pochłonął swoim kolorem, szumem, rytmem i chyba dla Aleksandra nową przygodą. Tak, jak na wielkim oceanie jego kajak jak kruszynka potrafił się z tym oceanem zjednoczyć, tak pośród festiwalowej publiczności stał się po chwili jednym z nich. I to mamy wszyscy w głowach i to będziemy mieli już na zawsze w głowach - myśląc, że nadal Aleksander gdzieś wędruje, gdzieś się pojawi, gdzieś zniknie. Po prostu będzie" - zakończył swoje pożegnanie prezes Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

O tym, jak faktycznie zaprezentował się wtedy Aleksander Doba, jakim był "dynamitem" na scenie, można przekonać się samemu, bo na stronie festiwalu właśnie udostępniono pełny zapis jego występu.

Na stronie internetowej Aleksandra Doby znajduje się zakładka "O mnie". Podróżnik napisał tu m.in. z czego jest dumny i za co wdzięczny. Umieścił też dwie sentencje. Na początku: "Zawsze trzeba zaczynać od marzeń. Potem plany. No i trzeba sprzątać śmieci z rzeki, bo ja potem kajakiem nie mogę się przebić". Na koniec sparafrazował wers z refrenu piosenki Krzysztofa Krawczyka "Życie jak wino". "Życie jest zbyt krótkie, by pić tanie wino" - napisał Doba. Zapewne w kontekście kolejnych wersów tej zwrotki, która doskonale opisuje jego osobowość: "Życie jest za krótkie, żeby pić marne wino / Życie jest za krótkie, by miłości dać zginąć / Życie jest za krótkie, żeby się nie spieszyć / Życie jest za krótkie, by się nim nie cieszyć".

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy