Alec Baldwin wraca do aktorstwa. Oburzenie w mediach społecznościowych!
Dramat, jaki rozegrał się podczas pracy nad westernem "Rust", nie zahamował kariery Aleka Baldwina. Aktor nie tylko zdołał dokończyć zdjęcia do tego filmu, na planie którego śmiertelnie postrzelił operatorkę Halynę Hutchins, ale też znalazł już nową rolę. Gwiazdor wcieli się w postać Roberta I. White’a, rektora Uniwersytetu Kent State, w opartym na faktach historycznym filmie "Kent State".
4 maja 1970 roku na terenie kampusu Uniwersytetu Kent State studenci tej uczelni rozpoczęli manifestację przeciwko wojnie w Wietnamie. W obawie przed tym, że protest zamieni się zamieszki, na miejsce wezwano oddział Gwardii Narodowej z Ohio. Żołnierze zaczęli strzelać w w stronę studenów, w wyniku czego zginęło dziewięć osób. Niedługo po tej interwencji uniwersytecki kampus został zamknięty, a na innych amerykańskich uczelniach odwołano zajęcia w obawie przed powtórką tragicznych wydarzeń z Kent.
O tamtych tragicznych wydarzeniach opowie film "Kent State". Autorką scenariusza tej produkcji jest Karen Slade, która zajmie się również reżyserią. Będzie to jej pełnometrażowy debiut. Producentem filmu jest studio Strive Global Media, które gości obecnie z tym projektem podczas Festiwalu Filmowego w Cannes.
Główną rolę w tym filmie zagra Alec Baldwin. Wcieli się on w postać ówczesnego rektora Uniwersytetu Kent State, Roberta I. White’a. Decyzja o obsadzeniu w tym filmie aktora, który postrzelił operatorkę na planie westernu "Rust", wywołała oburzenie w mediach społecznościowych. Wielu komentujących sugerowało, że Baldwin nie powinien grać rektora, tylko jednego ze strzelających do studentów żołnierzy Gwardii Narodowej.
Śmierć Halyny Hutchins oraz będące jej konsekwencją śledztwo i procesy nie przeszkodziły w ukończeniu zdjęć do filmu "Rust" zostały zakończone. Film jest teraz na etapie postprodukcji. Baldwin wciela się w nim w rolę bandyty, który po latach opuszcza swoją kryjówkę, by uratować 13-letniego wnuka. Chłopak ma zostać stracony za morderstwo.