Aktorka Beata Kawka w konflikcie z władzami Leszna
Stowarzyszenie Polskich Artystów Teatru, Filmu, Radia i Telewizji ZASP skierowało do prezydenta Leszna list, w którym wskazano, że działalność miejskiego teatru, po odejściu Beaty Kawki, "jest zagrożona". Władze miasta są zdziwione, że list napisano pół roku po odejściu Kawki z teatru.
W liście otwartym do prezydenta Leszna Łukasza Borowiaka Zarząd Główny ZASP podkreślił, że "z ogromną radością odbieraliśmy wiadomości docierające ze świata z pochwałami i opisami sukcesów Teatru, który dzięki Panu narodził się w mieście, którego Pan jest gospodarzem".
"Leszno zaczęło lśnić na mapie kulturalnej Polski, za sprawą świetnych spektakli, których zazdrościć Wam mogły najznamienitsze ośrodki teatralne. Entuzjazm, talent, profesjonalizm dawały przykład, że nie tylko największe miasta mają prawo do własnego, prawdziwego teatru. Osobiste zaangażowanie, pasja i znajomość branży wielu twórców, aktorów, scenografów, reżyserów, ludzi teatru, mediów z Pańskiego miasta, z Leszna dawało przykład, radość i wzór dla całej kulturalnej Polski" - wskazano.
Zarząd ZASP zaznaczył również, że ze zdumieniem, ale równocześnie z wielkim podziwem i radością patrzył "na sukcesy Pani Beaty Kawki w Pańskim Teatrze". "Artyści pod jej kierunkiem dawali gwarancję najwyższego poziomu artystycznego. W ostatnich dniach dotarły do nas smutne informacje, że Pańskie dzieło, Panie Prezydencie! Jest zagrożone! Proszę nie pozwolić odebrać sobie i swojemu Miastu, tego dorobku, pracy wielu ludzi i Pańskiego mecenatu. Proszę nie zostawiać bez opieki tych, którzy ten teatr dla Pana i dla Leszna stworzyli" - napisano w liście.
Władze Leszna są zaskoczone, że list został napisany pół roku po tym, jak Beata Kawka przestała być kierownikiem artystycznym teatru; jej miejsce zajął reżyser, twórca muzyki filmowej i teatralnej Jerzy Satanowski. Zdaniem prezydenta Leszna Łukasza Borowiaka, list nieprzypadkowo powstał też dopiero teraz, w trakcie kampanii wyborczej.
Borowiak w swoim oświadczeniu podkreślił, że "zapewne wielu z Państwa zastanawiało się, dlaczego starałem się dotychczas nie odnosić do bezpardonowych ataków na moją osobę, których w ostatnim czasie dopuszczała się Pani Beata Kawka i niektórzy kandydaci na Prezydenta Miasta Leszna, którzy chcieli i nadal chcą wykorzystać sprawę Teatru Miejskiego w Lesznie do kampanii politycznej. Argumenty, które mnie powstrzymywały były dwa" - wskazał prezydent.
Jak tłumaczył, "po pierwsze, sprawa Teatru leżała i leży mi głęboko na sercu i nie chciałem uczynić Teatru i spraw z nim związanych przedmiotem kampanii wyborczej, tak jak niektórzy moi kontrkandydaci. Po drugie, niestety nie mogłem tego uczynić ze względów prawnych, gdyż w ostatnim czasie złożyłem w zawiadomienie do Prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Panią Beatę Kawkę polegającego na bezprawnym nakłanianiu mnie do zmiany Dyrektora Teatru i powołaniu ją na stanowisko Dyrektora Teatru - wbrew przepisom prawa" - napisał Borowiak.
Dodał, że ujawnianie przez świadka materiałów z postępowania karnego bez zgody prokuratury jest naruszeniem prawa, ale potwierdził, że 5 października na wezwanie prokuratury, złożył zeznania, gdzie szczegółowo odniósł się do całej sprawy. "Na dzień dzisiejszy dysponentem moich zeznań jest Prokuratura Rejonowa w Lesznie, która prowadzi postępowanie karne" - zaznaczył.
"Zdziwienie moje budzi fakt, iż Pani Beata Kawka odwołała się do Sądu Pracy w Lesznie, gdzie stroną jest Teatr Miejski. W tej sprawie również jestem jedynie świadkiem, ale nie założyła żadnego postępowania sądowego przeciwko Prezydentowi Miasta Leszna, którego dziś na półtora tygodnia przed zakończeniem kampanii wyborczej - zaatakowała" - napisał Borowiak.
Beata Kawka cytowana przez lokalny portal leszno24.pl, odnosząc się do sprawy zapewniła, że "nie zamierzała i nie działała na szkodę Teatru Miejskiego w Lesznie, który współtworzyła".
"Przez pięć miesięcy otrzymywałam maile i listy od widzów, którzy chcą wyjaśnień. Czekałam na rozprawę sądową, aby się wypowiedzieć, ale nie odbyła się w zaplanowanym na 26 września terminie" - podkreśliła i dodała, że to, iż zabiera głos właśnie teraz, "nie ma nic wspólnego z wyborami samorządowymi".
Kawka powiedziała jednak lokalnym dziennikarzom, że na początku maja tego roku dostała od prezydenta miasta Leszna Łukasza Borowiaka SMS-a, "z zapytaniem, czy prawdą jest, że zamierzam żądać od niego znacznej kwoty pieniężnej w zamian za poparcie go w wyborach samorządowych. Zdumiona odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że to jest aberracja" - mówiła cytowana na łamach lokalnego portalu.
Według mediów, na początku współpraca z dyrektorem teatru układała się dobrze, dopiero z czasem "stała się zbyt trudna" i Kawka rozważała rezygnację z pracy. W międzyczasie jednak została wezwana do gabinetu dyrektora teatru, gdzie czekali na nią też wiceprezydent Leszna Piotr Jóźwiak i prezydent Łukasz Borowiak, który miał oświadczyć, że "ma dosyć chaosu w teatrze, podjął już decyzję i rozmawiał z nowym kierownikiem artystycznym". Tego dnia miała dostać wypowiedzenie od dyrektora "z zarzutem utraty zaufania i działania na szkodę teatru".
Beata Kawka w sądzie będzie domagać się wyjaśnień i odszkodowania. Rozprawa ma się odbyć pod koniec grudnia.