Aktor szczerze o relacji ze zmarłym ojcem. Przyznaje, że nazwisko pomogło w karierze
Donald Sutherland zmarł 20 czerwca w wieku 88 lat. Jego syn Kiefer wspominał go w rozmowie z The Sunday Times. Wyznał, że do 15 roku życia właściwie nie znał swojego ojca.
"Poznaliśmy się dopiero wtedy, gdy wyprowadziłem się z domu" - wspominał Kiefer Sutherland. "Moi rodzice rozstali się, gdy miałem trzy lata. Razem z mamą i siostrą wyprowadziłem się do Kanady. Nie mieszkałem z ojcem. Widywałem go w święta i kilka weekendów latem. Mieliśmy kontakt, ale ograniczał się on do specjalnych okazji".
Sutherland przyznał, że nie należał do najgrzeczniejszych dzieci. Jako nastolatek ukradł auto. "Chciałbym, żebym tego nigdy nie zrobił" - przyznał gwiazdor serialu "24 godziny". "Chciałem pojeździć i poczuć się starszy. Są rzeczy, które chciałbym zrobić inaczej, ale jestem też wdzięczny za to, na co miałem odwagę".
Kiefer zdaje sobie także sprawę, że nazwisko pomogło mu w osiągnięciu popularności. "Były momenty, gdy ludzie, którzy przyjaźnili się z tatą, pomagali mi. [...] Przynajmniej dwa razy zdarzyło się też, że ktoś go nie lubił, więc trzymał mnie w poczekalni przez cztery godziny i nigdy nie schodził na spotkanie".
Legendarny aktor Donald Sutherland zmarł w wieku 88 lat po długiej chorobie. O śmierci poinformował jego syn, Kiefer. Pamiętamy go z występów w takich filmach jak "MASH", "Złoto dla zuchwałych" czy "Igrzyska śmierci".
Mimo że nigdy nie był nominowany za swoje role do Nagrody Akademii, w 2017 r. Sutherland otrzymał honorowego Oscara za całokształt twórczości.
Po raz ostatni pojawił się na ekranie w 2023 roku w serialu "Stróżowie prawa: Bass Reeves".