Reklama

Agnieszka Włodarczyk wróciła po dwóch miesiącach z Indonezji

Popularna aktorka w połowie listopada ubiegłego roku ogłosiła, że pandemię koronawirusa zamierza spędzić w turystycznym raju - na wysepce Gili Air u wybrzeża Indonezji. Miała tam przeczekać obowiązujące w Polsce restrykcje i wrócić, gdy znów otwarte będą teatry, kina i restauracje. Wróciła jednak wcześniej, bo tęsknota za domowymi pieleszami wzięła górę. Po powrocie do Polski Agnieszka Włodarczyk rzuciła się w wir... relaksu.

Popularna aktorka w połowie listopada ubiegłego roku ogłosiła, że pandemię koronawirusa zamierza spędzić w turystycznym raju - na wysepce Gili Air u wybrzeża Indonezji. Miała tam przeczekać obowiązujące w Polsce restrykcje i wrócić, gdy znów otwarte będą teatry, kina i restauracje. Wróciła jednak wcześniej, bo tęsknota za domowymi pieleszami wzięła górę. Po powrocie do Polski Agnieszka Włodarczyk rzuciła się w wir... relaksu.
Agnieszka Włodarczyk /Beata Zawadzka /East News

Na Gili Air aktorka wyjechała ze swoim partnerem, triathlonistą Robertem Karasiem.

"Wyspa obecnie jest praktycznie pusta, nikt nie nosi masek, turystów brak, atrakcji innych niż natura nie ma, więc nie mogło być lepiej. Dopóki sytuacja w mojej branży się nie zmieni, nie rusza? teatry i koncerty nie mamy zamiaru wracać" - napisała w swoim profilu na Instagramie po wylądowaniu na rajskiej wyspie.

Tydzień temu oświadczyła, że tęskni za życiem w Polsce, za polskim jedzeniem, robieniem prania, "nawet za płaszczem, kozakami czy przejażdżką swoja? własna? fura?". I wróciła.

W Indonezji Agnieszka Włodarczyk obchodziła swoje 40. urodziny, imieniny, spędziła święta i Nowy Rok. Teraz w Polsce celebruje domowe życie. W najnowszym poście napisała, że jest szczęśliwa "nawet kiedy za oknem szary smog i praktycznie niczego nie wolno". I że choć nie ma obowiązku przechodzić kwarantanny, chętnie posiedzi w domu.

Reklama

"Posnuję się po nim leniwie, pozaglądam do szuflad i szaf. Pewnie zrobię kolejną selekcję ciuchów i butów, bo i po co mi tyle tego wszystkiego... I przyznam się bez bicia - zjadłam właśnie całą chałkę z masłem" - dodała.

Wśród jej followersów pełne zrozumienie, że nie ma jak w domu. Jedna z internautek, która od prawie trzech miesięcy jest na Zanzibarze, napisała w komentarzu, że nie może się doczekać, by po powrocie do Polski robić te same rzeczy, co aktorka. 



PAP
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Włodarczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy