Reklama

Adamczyk gwiazdą w Meksyku?

Piotr Adamczyk żartuje, że w rodzinie ma samych "cywilów" - inżynierów oraz ekonomistów. Tylko on jest aktorem. Ale za to jakim zdolnym!

Tata zawsze mi powtarzał: "bądź albo lekarzem, albo inżynierem" - mówi Piotr Adamczyk. On jednak został aktorem. - W liceum czekałem na moment, kiedy mogę uciec ze szkoły do teatru Państwa Machulskich - wspomina dziś z uśmiechem. I chociaż nie jest to łatwy zawód, nigdy nie zamieniłby go na inny.

Co ciekawe, jako mały Piotruś marzył, żeby pracować na stacji benzynowej. Pasję do motoryzacji odziedziczył po dziadku - przedwojennym warszawskim taksówkarzu, który założył nawet małe przedsiębiorstwo taksówkowe. - Gdy byłem mały, najchętniej oglądałem album ze zdjęciami jego samochodów na pięknych przedwojennych ulicach Warszawy - wspomina aktor.

Reklama

Inną pasją Piotra Adamczyka było kolarstwo, którym zaraził go wujek. - Dostałem od niego najprawdziwszą kolarkę - mówi. - To była moja duma - dodaje. Niestety, podczas amatorskiego wyścigu wpadła mu do oka mucha. Przyszły Chopin przewrócił się i nieźle poturbował.

- Nie możesz być kolarzem, bo masz za duże oczy - stwierdził wtedy wujek. Tak skończyła się ta niezwykła przygoda, która mogła doprowadzić go do Tour de Pologne.

Wcześnie pokochał scenę i to z wzajemnością. Wraz z dyplomem Akademii Teatralnej w Warszawie otrzymał nagrodę dla najlepszego studenta od fundacji Artyści dla Artystów. Nigdy jednak nie ukrywał, że pragnie czerpać z życia jak najwięcej. Jest świetnym triathlonistą, ale nie tylko.

- Mam specjalizację nocnego nurkowania i nurkowania we wrakach. Skakałem ze spadochronem i jeżdżę konno - wymienia. Trenował też boks. - Przestałem, bo zaczęły się zdjęcia do filmu "Chopin. Pragnienie miłości" i koledzy żartowali: "Fryderyk, uważaj na paluszki" - mówi ze śmiechem.

Jego popularność już dawno temu przekroczyła granice Polski. Pomogła mu w tym znakomita rola Jana Pawła II w filmie Giacoma Battiata. Podczas wizyty w Meksyku miejscowy boss medialny, właściciel stacji telewizyjnej, zaproponował mu rolę w telenoweli. - Ale ja nie znam hiszpańskiego - bronił się Piotr Adamczyk. - Nie szkodzi, Jimi (imię bohatera w serialu - przyp. red.) też nie zna. Będziesz się uczył w trakcie - usłyszał w odpowiedzi. Aktor odrzucił szansę na karierę w Meksyku. - Kto wie, co by się stało, gdybym tam został...

- Wszechstronność w aktorstwie uważam za najbardziej pożądaną cechę - deklaruje. - Irytuje mnie, że wciąż muszę być delikatnym blondynkiem - jeszcze nie tak dawno się denerwował. Ten stereotyp udało mu się przełamać m.in. dzięki... reklamie.

Co ciekawe, to sami klienci wybrali go na "twarz" banku. Podczas badań przeprowadzonych przed startem kampanii został oceniony przez nich jako lubiany, wiarygodny i pasujący do wizerunku. Teraz Piotr Adamczyk spełnia się w przeróżnych rolach, od fana disco polo po legendarnego tenisistę.

Marzena Juraczko

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Teleświat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy