Reklama

"Absolwent" ma 55 lat. Ten film zmienił kino

Okrutnie zabawne spojrzenie na współczesną młodzież naznaczoną symbolami statusu i poczuciem winy - pisał o "Absolwencie" w "Hollywood Reporter" John Mahoney. Oscarowy klasyk Mike'a Nicholsa z Anne Bancroft i Dustinem Hoffmanem w rolach głównych ma już 55 lat.

Okrutnie zabawne spojrzenie na współczesną młodzież naznaczoną symbolami statusu i poczuciem winy - pisał o "Absolwencie" w "Hollywood Reporter" John Mahoney. Oscarowy klasyk Mike'a Nicholsa z Anne Bancroft i Dustinem Hoffmanem w rolach głównych ma już 55 lat.
Dustin Hoffman w scenie z filmu "Absolwent" /Photo United Artists/Sunset Boulevard/Corbis /Getty Images

Kiedy 36-letni Mike Nichols pracował nad "Absolwentem", miał już na swoim koncie niezwykle udany debiut reżyserski - obsypany nagrodami film "Kto się boi Virginii Woolf" (1966) z Elizabeth Taylor i Richardem Burtonem. Nie dawało to jednak gwarancji, że jego kolejny utwór, zainspirowany literackim debiutem Charlesa Webba o tym samym tytule, również okaże się niebagatelnym sukcesem, który ponadto zmieni amerykańskie kino.

Reklama

"Absolwent": Ten film zmienił kino

"Twórcy mieli jedynie skromne oczekiwania wobec tego, co wydawało się być małą komedią artystyczną, zaadaptowaną na podstawie pierwszej powieści ekscentrycznego 24-latka. Niewiele wskazywało na to, że ta nietypowa historia (...) okaże się wielkim przebojem z siedmioma nominacjami do Oscara" - pisała Beverly Grey, autorka wydanej w 2017 r. z okazji 50-lecia filmu, książki "Uwiedziony przez panią Robinson: Jak 'Absolwent' stał się kamieniem węgielnym pokolenia".

Oscar za reżyserię dla Nicholsa i sześć nominacji w kategoriach: najlepszy film, główna rola męska (Dustin Hoffman), główna rola kobieca (Anne Bancroft), drugoplanowa rola kobieca (Katharine Ross), zdjęcia i scenariusz adaptowany autorstwa Bucka Henry'ego. "'Absolwent' to najzabawniejsza amerykańska komedia roku, inspirowana wolnym duchem. Zabawna nie z powodu gagów, puent i innych nużących bzdetów, ale dlatego, że ma punkt widzenia. To znaczy, że jest przeciwko czemuś. Komedia jest z natury wywrotowa" - recenzował krótko po premierze amerykański krytyk Roger Ebert.

Akcja filmu rozpoczyna się, kiedy Benjamin Braddock (Dustin Hoffman), absolwent college'u wraca ze Wschodniego Wybrzeża do domu rodzinnego w Los Angeles. Co ciekawe aktor w drodze na plan przebył tę samą trasę. "Hoffman wprowadzany na ruchomym chodniku lotniska, w zawieszonej animacji, zmierzający donikąd, pozbawiony wyrazu, wypadł imponująco" - ocenił John Mahoney w "Hollywood Reporter". Scenie towarzyszy piosenka "Sound of Silence" duetu Simon and Garfunkel. Utwór pojawi się również podczas ostatniej sceny filmu. Ben nie ma jeszcze sprecyzowanego pomysłu - co dalej. Podczas powitalnego przyjęcia, przedstawiciele starszego pokolenia udzielają mu rad dotyczących przyszłości, którymi jednak nie jest zbyt zainteresowany. Boi się, że jego życie będzie przypominać życie jego rodziców.

Coś się jednak zmienia, kiedy poznaje żonę wspólnika swojego ojca - panią Robinson (Anne Bancroft). Atrakcyjna, dojrzała kobieta z łatwością uwodzi młodego chłopaka. Jednocześnie poznaje też jej córkę Elaine (Katharine Ross). Młodzi z czasem coraz bardziej zbliżają się do siebie, aż w końcu Ben zakochuje się w córce swojej kochanki. Znudzona życiem i niestroniąca od alkoholu pani Robinson stara się jednak zrobić wszystko, by nie dopuścić do ich związku. Benjamin ma inne plany i postanawia walczyć o miłość.

"Absolwent": W duchu kontestacji

Film porusza dość uniwersalne problemy różnic międzypokoleniowych, ale przede wszystkim dotyka tematyki zmian obyczajowych, zachodzących w amerykańskim społeczeństwie lat sześćdziesiątych, kiedy dla wchodzącej w dorosłość młodzieży syte, białe rodziny z przedmieść, przestały być punktem odniesienia, a zaczęły - w świetle przedłużającej się wojny w Wietnamie, być moralnym problemem.

Warto zaznaczyć, iż był to czas rozkwitu opartego na hasłach "pokoju i miłości" ruchu hippisowskiego, który odrzucał konserwatywne normy społeczne i kontestował dążenie do materialnego dorobku, tak przecież charakteryzujące poprzednie pokolenia Amerykanów. Obraz Nicholsa nie jest jednak filmem przedstawiającym punkt widzenia ówczesnej kontrkultury, lecz tej nieco już znudzonej dobrobytem drugiej strony.

"'Absolwent' z pozoru jest eskapistycznym filmem o miłości, seksie i szansie na szczęśliwe zakończenie. Opowieść o tym, jak świeżo upieczony absolwent college'u, zostaje uwiedziony przez żonę wspólnika swojego ojca, a następnie ucieka z Elaine, jej piękną córką, nie pretenduje do miana głębokiej. Mimo to, głośno przemówiła do pokolenia, które zostało uwikłane w wojnę narzuconą przez pokolenie poprzednie. (...) Duchowni, politycy i publicyści uważali 'Absolwenta' za wywrotowy i go potępiali" - recenzowała Grey w 2017 r. na łamach "New York Timesa".

Podobnie krytyk Andrzej Bukowiecki w rozmowie z PAP, kilka lat temu, ocenił, iż "'Absolwent' był w Ameryce jednym z pierwszych wielkich 'filmów kontestacji'. To m.in. opowieść o konflikcie pokoleń, rodziców i ludzi młodych, mówiąca, że młodzi mają prawo do własnego zdania, do życia na własny rachunek, tak jak chcą. Benjamin Braddock jest świeżo upieczonym absolwentem, uzyskał właśnie dyplom ukończenia szkoły. Zarazem jednak stoi u progu życia. Prawdziwymi studiami będą dla niego dopiero studia życia".

"To okrutnie zabawne spojrzenie na współczesną młodzież naznaczoną symbolami statusu i poczuciem winy" - recenzował na łamach "Hollywood Reporter" John Mahoney.

"Absolwent": Nie dość ładny Dustin Hoffman

Co ciekawe początkowo ani Bancroft, ani Hoffman nie byli przewidziani przez Nicholsa, do ról pani Robinson i Benjamina. Reżyser, jako dojrzałą uwodzicielkę pierwotnie widział kolejno Susan Hayward, Doris Day i symbol seksu lat 40. i 50. Avę Gardner. O rolę młodego Braddocka usilnie starał się zaś Robert Redford, który jednak nie pasował Nicholsowi do koncepcji postaci nieco niepewnej własnej atrakcyjności. Ostatecznie główna rola kobieca przypadła Anne Bancroft. "Anne Bancroft jest wspaniale seksowna, drapieżna i wystarczająco pewna, aby uwodzenie było przekonujące" - zachwycał się po premierze filmu Ebert.

Trudniej było z męską. Do roli Benjamina przesłuchano około 300 aktorów. W końcu wybór padł na trzydziestoletniego Dustina Hoffmana, który na zdjęciach próbnych wypadł... fatalnie. "Rolę Benjamina Braddocka w 'Absolwencie', historię 20-latka, który romansuje najpierw z matką, a potem z córką, powinien dostać ktoś o urodzie Roberta Redforda, znacznie młodszy ode mnie. Z niewiadomych powodów zagrałem ją ja, choć odmawiałem. Wolałem trzymać się teatru (...). Tak długo klepałem biedę, że wizja stałych zarobków stała się cudem" - wyznał w wywiadzie opublikowanym w "Polityce".

Nawet po przedpremierowych pokazach uważano, że główna rola została źle obsadzona. Sam Hoffman konsekwentnie był zdania, że nie nadaje się do niej. "Benjamin jest typowym Anglosasem, wysokim, szczupłym, przystojnym facetem. A ja jestem małym Żydem" - powtarzał reżyserowi.

Hoffman od dziecka miał problem z akceptacją swojego wyglądu. Trudno mu było również z powodu żydowskiego pochodzenia. Zdarzyło się, że został przez to pobity. Jako dziecko imigrantów z Europy nie czuł się w Stanach wystarczająco u siebie. Ponadto dorastał w cieniu starszego brata. "Zawsze czułem się jak intruz. Upłynęło wiele lat, zanim się z tego wyleczyłem. Aby być sobą, potrzebowałem każdego, nawet najmniejszego przejawu życzliwości. Niestety zawsze byłem czarną owcą w rodzinie. To mój brat był tym wspaniałym. Wysportowany, piątkowy uczeń" - opowiadał w jednym z wywiadów.

Nichols jednak potrzebował takiej właśnie osoby do roli Benjamina. "Dustin Hoffman jest tak boleśnie niezręczny i etyczny, że jesteśmy zmuszeni przyznać, że zachowalibyśmy się podobnie jak on, nawet w najbardziej ekstremalnych momentach" - ocenił Ebert.

"Absolwent": Fantastyczny film

Rola w "Absolwencie" bez wątpienia była dla Hoffmana tą przełomową, ale też i zburzyła pewien panujący dotychczas w amerykańskim kinie dogmat, że amanta grać musi wysoki blondyn w stylu Redforda. O tym, jak po "Absolwencie" wzrosły notowania aktorskie Hoffmana świadczyć może, iż za rolę w nim dostał ledwie 17 tys. dolarów, zaś za nagrywaną dwa lata później rolę w "Nocnym kowboju" 250 tys. Sam "Absolwent" przy budżecie 3 milionów dolarów, zarobił ich ponad sto. Był tak popularny, że kina przedłużały jego wyświetlanie. Hoffman stał się idolem młodzieży i nadzieją, że nawet ktoś pozbawiony poczucia własnej wartości, może coś w życiu osiągnąć.

Pisząc o filmie Nicholsa, nie sposób nie zauważyć również fenomenalnej ścieżki dźwiękowej w postaci utworów duetu Simon and Gurfunkel - wspomnianego "Sound of Silence", "Mrs. Robinson", czy "Scarborough Fair" - to piosenki, które stały się wielkimi przebojami, znanymi i słuchanymi nieprzerwanie do dzisiaj.

"Jeśli kiedykolwiek film zawładnął wyobraźnią widzów dzięki muzycznej ścieżce dźwiękowej, to był nim 'Absolwent', ten wciąż oglądany i teraz ponownie wydany klasyk z Anne Bancroft w roli seksownej i zmęczonej czterdziestokilkuletniej pani Robinson, która uwodzi 21-letniego Bena, granego przez młodego Dustina Hoffmana" - pisał kilka lat temu na łamach "Guardiana" Peter Bradshaw.

Atutem filmu Nicholsa są także zdjęcia autorstwa słynnego Roberta Surteesa - operatora "Mogambo" (1953), "Ben Hura" (1959), "Buntu na Bounty" (1962) i "Kolekcjonera" (1965).

"Mistrzowska reżyseria, fenomenalna gra Anne Bancroft i Dustina Hoffmana, którego podobno przez cały czas kontrolował na planie jego ojciec, a Mike Nichols przeganiał ciągle tego tatę z planu, mówiąc, że sam sobie poradzi. Do tego świetna muzyka duetu Simon and Garfunkel" - ocenił Bukowiecki. "Jako krytyk mam do powiedzenia jedno, krótko: to fantastyczny film" - podsumował.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Absolwent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama