Reklama

80. MFF w Wenecji: Banery przeciwko udziałowi Polańskiego i Allena w festiwalu

Trwa 80. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. Przed rozpoczęciem wydarzenia kontrowersje wywołało uwzględnienie w jego programie najnowszych filmów Romana Polańskiego i Woody'ego Allena. Na ulicach Wenecji pojawiły się banery wymierzone w dwójkę reżyserów oskarżanych o przestępstwa seksualne.

Hasła, które pojawiły się na banerach, to m.in.: "Wyspa gwałcicieli", "Nie dla Złotego Lwa dla drapieżników" i "Czy Złoty Lew trafi do gwałciciela". Polański zaprezentował swój najnowszy film w sobotę 2 września. 4 września zapowiedziano pokaz nowego filmu Allena. Oba prezentowane są w sekcji pozakonkursowej, nie biorą więc udziału w walce o Złotego Lwa. 

Hasła zostały napisane w trzech językach: po angielski, francusku i włosku. Zawieszono je w okolicy jednej z najchętniej uczęszczanych ulic w Wenecji. Wszystkie wykonano w ten sam sposób — po jednej literze na kartce, którą następnie przylepiano do chodnika lub ściany. 

Reklama

Jak podaje "The Hollywood Reporter", tamtejsza policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Do tej pory nikt nie został zatrzymany. 

"The Palace" zniszczone przez krytyków

Po projekcji "The Palace" w sieci zaczęły pojawiać się pierwsze recenzje, które nie są entuzjastyczne. Krytycy zwracają uwagę, że wraz z "The Palace" twórca odszedł od żelaznej konsekwencji, która przez ostatnie dziesięciolecia charakteryzowała jego kino. "Komediowa próba Romana Polańskiego, której akcja rozgrywa się w luksusowym szwajcarskim hotelu, nie okazała się pięciogwiazdkowa. To istotne, aby oceniać 'The Palace' z dystansem wobec kontrowersji krążących wokół sędziwego reżysera, oddzielić artystę od sztuki. Jednak problem z tym filmem polega na tym, że nie jest on ważny i nie jest sztuką. To epilog kariery jednego z wielkich twórców kina" - oceniła Fionnuala Halligan (Screen Daily). 

Jordan Mintzer (The Hollywood Reporter) przyznał, że dla niego — wielbiciela najlepszych dzieł Romana Polańskiego — pisanie o jego nowym filmie jest "jak zmierzenie się z polem minowym". "Czy można oceniać obraz, jeśli pewne etapy życia artysty są naganne? Czy należy rozdzielać te dwie kwestie? Czy w ogóle warto pisać o tym filmie? Trudniej byłoby odpowiedzieć na te pytania, gdyby Polański — obecnie 90-letni - stworzył coś na poziomie, powiedzmy, 'Chinatown' czy 'Dziecka Rosemary'. Albo nawet 'Lokatora', 'Wstrętu' lub jego debiutu fabularnego 'Nóż w wodzie', który ponad 60 lat temu zapewnił mu pierwszą nominację do Oscara. Jednak jego najnowszy film 'The Palace' nie pozostawia miejsca na dwuznaczności" - napisał. 

Rory O'Connor (The Film Stage) dodał, że nowy obraz Polańskiego jest "niewypałem". "Po prostu nie jest dobry. Ten film nosi zły gust niczym futro z norek, oferując niewiele pod względem rozrywki, a jeszcze mniej w kwestii stylu. Reżyser nie zapomniał, w którą stronę skierować kamerę ani nie stracił poczucia humoru, ale to wszystko wygląda jak zsiadły koktajl — trzyczęściowy 'W trójkącie' Rubena Ostlunda, jednoczęściowy 'Grand Budapest Hotel'" - stwierdził.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: festiwal w wenecji | Woody Allen | Roman Polański
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama