3D: Chwilowa moda czy przyszłość kina?
To powinny być pamiętne dni dla przemysłu filmowego. Podczas gdy inne branże przeżywają kryzys, Hollywood rozkwita.
Sprzedaż biletów kinowych przyniosła w zeszłym roku 10,6 mld dolarów, co jest rekordem wszech czasów. Także liczba kupionych biletów była rekordowa - 1,42 mld - najwyższa od pięciu lat.
Jak się okazuje, dobrobyt to jednak nie powód do szczęścia, lecz do zmartwienia, bo "biedni" szefowie studiów filmowych zastanawiają się teraz, jak tę tendencję utrzymać - zauważa Scott Bowles w "USA Today". Okazją do głębszego zastanowieniu się nad tym problemem była największa konwencja właścicieli amerykańskich kin, ShoWest, jaka odbyła się jakiś czas temu w Las Vegas.
"Jak długo potrwa kinowy boom?", "Czy 3D to chwilowa moda, czy przyszłość kina?", "Skupiać się na młodych widzach czy zamożniejszych starszych kinomanach?" - to najważniejsze pytania, jakie padły w trakcie spotkania.
"Nikt nie chce złej koniunktury, ale trzeba przyznać, że radzimy sobie dobrze, bo jesteśmy ekonomiczną formą rozrywki" - stwierdził podczas konwencji Robert Pisano, przewodniczy Motion Picture Association of America. "Ten biznes nadal się zmienia. Jego przyszłością jest możliwość pokazywania filmów w 3D" - dodał.
"To ogromna szansa" - wyznał Dick Westerling, rzecznik Regal Entertainment, właściciela największej liczby multipleksów w USA (548). "Posiadamy już wiele zaawansowanych technicznie kinoteatrów i obecnie planujemy bardzo szybki rozwój" - zapewnił.
O ile jednak dla zamożnych finansistów szybka ekspansja nie stanowi problemu, o tyle dla drobniejszych przedsiębiorców sprawa jest bardziej skomplikowana.
Cena cyfrowego projektora to obecnie ok. 150 tysięcy dolarów. Jeśli dodać koszty inwestycji w ekran, w poprawienie jakości dźwięku, fotele kinowe i odnowienie całego kinoteatru, to potencjalne wydatki zaczynają zbliżać się do okrągłego miliona.
Wkrótce na ekranach 3D będzie można jednak oglądać takie obrazy, jak "Shrek Forever" czy "Toy Story 3", i z pewnością wygenerują one olbrzymie zyski. "Avatar" czy "Alicja w Krainie Czarów" udowodniły, że widzowie chętnie oglądają megaprodukcje w tym formacie, ale czy przychody z tych i innych dzieł zwrócą włożone w innowacje nakłady? Tego już nikt nie może zagwarantować.
Warto zaznaczyć, że bilety na produkcje 3D są dużo droższe od standardowych i kosztują ok. 15 dolarów. Można więc dzięki temu wygenerować większe zyski. Jednak w tym roku planowanych jest tylko 19 obrazów w tym formacie, więc nie wiadomo, czy i kiedy inwestycje w techniczne udoskonalenia zaczną na siebie zarabiać.
Istnieje jeszcze jedno niebezpieczeństwo. "Jeśli przesadzisz ze zbyt dużą ilością tego rodzaju filmów, możesz odstraszyć widzów" - ostrzega Patrick Corcoran z National Association of Theatre Owners. "A jeśli zbyt wiele kin 'wskoczy' w 3D, stracisz wyłączność i ekskluzywność, co może spowodować konieczność obniżenia cen biletów" - dodaje.
Producentów to jednak nie przeraża, o czym najlepiej świadczy tendencja celowego wprowadzania filmów do kin w późniejszych terminach, aby przerobić je na format 3D. W ostatnim czasie taki zabieg zastosowano m.in. wobec "Starcia Tytanów" Louisa Leterriera, "Polowania na czarownice" Dominica Seny, "Priesta" Scotta Stewarta czy "Cabin in the Woods" Drew Goddarda.